[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sła, oparła się o stół i wsunęła ręce we włosy Bretta.
Całował ją po brodzie, szyi. Odrzuciła w tył głowę, przymknęła oczy.
- Obiecasz mi coś? - zapytała.
- Wszystko, co zechcesz.
- %7łe nikomu nic nie ugotujesz, używając tego przepisu.
R
L
T
- Wymyśliłem go dla ciebie.
- W takim razie co zamierzasz podać na deser?
- Chcesz deser?
Brett znieruchomiał na moment, po czym jego ciałem wstrząsnął wesoły śmiech.
Tak zarazliwy, że Sienna mu zawtórowała.
- Co cię tak rozbawiło?
- Ty - odparł.
Wierzchem dłoni otarł łzy, po czym odgarnął niesforny kosmyk Siennie za ucho.
- Czy zawsze jest pani tak wymagajÄ…ca wobec kucharzy, panno Rossi?
- Wymagająca? - zapytała, siląc się na poważny ton. - Rozstawiam wszystkich po
kątach. Swoją drogą, ten sos jest tak pyszny, że niełatwo ci będzie przebić samego siebie.
- Zmrużyła oczy. - Mam ochotę na kawę i coś czekoladowego...
- Na pewno coś wymyślę - odrzekł, poruszając zabawnie brwiami. - Oszalejesz z
zachwytu.
- Doskonale. Oczywiście zamierzasz podawać desery w swojej nowej restauracji?
Skinąwszy głową, cofnął się pół kroku.
- Skoro mowa o nowej restauracji... Obiecałem ci, że przez kilka dni będę wyłącz-
nie do twojej dyspozycji, ale muszę spotkać się z Chrisem i architektami w sprawie pew-
nych ustaleń. A może... wybrałabyś się ze mną? Może wpadnie ci do głowy jakiś po-
mysł? Co robisz jutro rano? - Schylił się i potarł brodą o jej kark.
Usiłowała sobie przypomnieć, jaki to dzień tygodnia. A także kilka innych nie-
istotnych szczegółów, na przykład: jak się nazywa i dlaczego siedzi w piżamie w kuchni.
W głębi duszy przeczuwała, że Brett potrafi znakomicie całować, nie sądziła jed-
nak, że jego pieszczoty przyprawią ją o takie dreszcze.
- Masz na myśli jutrzejszy poranek czy ten dzisiejszy, który się zacznie za kilka
godzin?
- Dzisiejszy. - Wsunął palce w jej włosy, podniósł je, po czym opuścił na ramiona.
- Chcesz mi pokazać swoją restaurację?
- Bardzo. - Obsypał jej twarz drobnymi pocałunkami.
- Szukasz dekoratora wnętrz?
R
L
T
- Nie. Ale chętnie wysłucham opinii fachowca.
- Trudno ci odmówić.
- Więc nie odmawiaj. Powtarzaj za mną: Tak, Brett, chcę obejrzeć kuchnię, która
będzie spełnieniem twoich marzeń.
- Tak, Brett, chcę obejrzeć kuchnię, która będzie spełnieniem twoich marzeń.
- Czyli jesteśmy umówieni. Mniej więcej za... - spojrzał na zegarek - za siedem go-
dzin. Wyśpisz się do tego czasu, co, śpiochu? I włożysz inne butki?
Inne butki? Skierowała wzrok na swoje nogi. Lewa tkwiła w brązowym mokasy-
nie, prawa w jaskrawożółtym sandałku ozdobionym białymi stokrotkami.
- Tak się dzieje, kiedy w środku nocy budzi mnie kucharz i żąda, abym mu służyła
za degustatorkÄ™.
- W takim razie muszę cię zacząć budzić znacznie częściej.
Oczy mu lśniły. Powietrze było naelektryzowane; niemal słychać było, jak prze-
skakują iskry. Sienna przymknęła oczy. Myliła się w wielu sprawach. Brett udowodnił
jej, że jest atrakcyjna i wzbudza pożądanie. Wstrzymała oddech, kiedy znalazł wyją-
tkowo wrażliwe miejsce za jej uchem.
Czy mogłaby znów pokochać mężczyznę? I być kochana? A może powinna wy-
strzegać się miłości, by nie popełnić tego samego błędu co dawniej?
Trochę ją to wszystko przerastało.
- To był długi dzień, Brett, a ja lubię się wysypiać. Sen służy zdrowiu i urodzie.
- Już idziesz?
Uśmiechnęła się.
- Maria dokonała właściwego wyboru, prosząc cię o pomoc. Nie mogę się docze-
kać deseru. Do zobaczenia rano.
Potarł dłońmi jej ramiona, po czym się cofnął.
- Miłych snów. A jeśli chcesz, żebym cię obudził... - Zawiesił głos.
- Dziękuję, nastawię sobie budzik.
R
L
T
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Krok 17: Trzy czubate łyżki łez
- Niemal słychać, jak ci się trybiki w głowie obracają. Nad czym dumasz? Nad
strojem? Butami? Czy może nad tym, jakie wino najlepiej by pasowało do kurczaka w
sosie grzybowym?
Sienna popatrzyła na Bretta z niedowierzaniem.
- Wiedziałam, że potrafisz robić kilka rzeczy naraz, ale nie sądziłam, że umiesz
czytać w myślach. Jakim cudem...?
Błysnął w uśmiechu zębami. Cieszyła się, że siedzi, inaczej zakręciłoby się jej w
głowie.
- Nie mogłaś się doczekać, aby zapisać moje propozycje na Dzień Zwiętego Wa-
lentego.
Prychnęła lekceważąco.
- Grzyby z czosnkiem, potem ravioli ze szpinakiem i serem pleśniowym. Po prostu
chcesz sprawdzić, czy sobie poradzę z dopasowaniem wina.
- Wierzę w twoje zdolności. Pominęłaś perliczkę z polentą.
- Może lepsza byłaby bez parmezanu i smażonej cebuli? Sama nie wiem... Okej,
mam! Wino czerwone, lekko wytrawne. Z nutą czereśni i śliwki, kilka lat leżakowane w
dębowych beczkach.
- Zwietnie. A białe?
- Wciąż nad nim myślę. - Postukała końcem długopisu o brodę.
- Czy to należy do zadań starszego kelnera? Dobieranie wina do potrawy?
- MiÄ™dzy innymi. Z André godzinami rozmawialiÅ›my o winach tych samych
szczepów z różnych stron świata. Uwielbiałam to.
- Greystone Manor ma szczęście do pracowników - zauważył Brett. Nagle zmarsz-
czył czoło. - Przyszło mi do głowy... Słuchaj, Chris od tygodni szuka sommeliera. Może
byś mu kogoś doradziła? Kogoś, z kim mógłbym się dogadać i kto znałby się na swoim
fachu. Chyba że... - Urwał, skupiając uwagę na ruchliwym rondzie.
R
L
T
- Chyba że? - zapytała Sienna, kiedy opuścili rondo.
- %7łe zdołałbym cię odbić Peruziemu. Daj się skusić! Zostań u mnie kierownikiem
restauracji. ProszÄ™...
Za pózno, pomyślała. Wczoraj po wyjściu z nagrzanej kuchni leżała w łóżku, wy-
obrażając sobie życie z Brettem. Z Brettem jako kochankiem i Brettem jako partnerem
biznesowym. Rozważała różne możliwości, zastanawiała się, czy mogłaby mu zaufać,
czyby jej nie zawiódł.
- Nie wiesz, kiedy należy spasować, co? - spytała lekkim tonem. - Jestem mile po-
łechtana, Brett. Ale wiem, co to znaczy otwierać restaurację. Stres z tym związany potra-
fi zniszczyć przyjazń. Nie chciałabym, żeby tak się stało. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum