[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nigdy wcześniej w \adnym nie byłaś, prawda?
 Ja... nie powiedziałam... \e nie byłam w \adnym nocnym klubie.
 Owszem, powiedziałaś. I wiele innych fascynujących rzeczy, które
bardziej szczegółowo zacznę zgłębiać od dzisiaj. Muszę wykonać kilka
telefonów, zanim wyjedziemy, więc wykorzystaj czas na prysznic, ale nie
zaśnij z powrotem. Mój pilot po nas wpadnie za niecałą godzinę.
 Twój pilot... ?
 Zgadza się.  Otworzył drzwi i zerknął na nią przez ramię. 
Jedziemy w podró\ poślubną. Czeka nas miodowy miesiąc. Mówią, \e
lepiej pózno ni\ wcale.
 Słucham? Przecie\ mieliśmy nie mieć miesiąca miodowego.
Mówiłeś, \e nie chcesz ze mną spędzić a\ tyle czasu.
 Tak, myślałem, \e jedna noc wystarczy. Myliłem się. Próbowałem
zimnych pryszniców, próbowałem cię unikać. Nic nie działa. Musimy
spróbować innej metody.
 Unikałeś mnie?  Otworzyła szeroko usta.  To dlatego zniknąłeś
na dwa tygodnie?
 Tak, ale to nic nie dało. Pogodziłem się z takim stanem rzeczy, jaki
mamy. Jesteśmy mał\eństwem. Nie ma przeszkód, \ebyśmy spędzili ze
sobą trochę czasu. I muszę się z ciebie wyleczyć, jeśli kiedykolwiek mam
szansę wrócić do stanu koncentracji.
 I w jaki sposób proponujesz to zrobić?
 Oddając się nieprzerwanemu, niekończącemu się seksowi, agape
mou.  Błysnął promiennym uśmiechem.  Za niecałą godzinę będziemy
tylko ty i ja i bardzo prywatna wyspa. Nie będziesz musiała się ubierać
nawet w bieliznę, więc daruj sobie pakowanie.
Rozdział 7
Znów lecieli nad morzem. Alice z zamkniętymi oczami próbowała
wyobra\ać sobie ląd. Próbowała te\ zapanować nad parali\ującą ją,
prawie histeryczną paniką.
 Mo\esz otworzyć oczy  powiedział Sebastian z lekkim
rozbawieniem.  Lądujemy za pięć minut i straciłaś najlepszy widok w
Grecji. Nie interesowały jej widoki. Myślała o wodzie. Niezmierzonej
morskiej głębi, która tylko czekała, \eby upomnieć się o nierozwa\nych.
 Theos mou, jesteś biała jak prześcieradło.
 Nagle w jego głosie pojawiła się autentyczna troska.  Gzy to ciągle
konsekwencje wczorajszej nocy?  Zaraz, zaraz... Przypominam sobie
teraz, \e tak samo wyglądałaś, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy.
Nie wiedziałem, \e tak bardzo boisz się latać. Przepraszam. Następnym
razem skorzystamy z lodzi. Podró\ się trochę wydłu\y, ale przynajmniej
będziesz się czuła bardziej komfortowo.
Otworzyła ze zdumienia oczy. Skąd ta nagła troska? Czy powinna mu
powiedzieć, \e chodzi o wodę, a nie o latanie?
śe łódz byłaby jeszcze gorsza.
 Nie patrz tak na mnie  powiedział łagodnie.
 Ka\dy ma jakąś słabość. To nawet pocieszające, \e nie składasz się
z samej chciwości. Mo\esz odetchnąć, ju\ wylądowaliśmy. Witaj w
moim prywatnym ustroniu.
Dobrze pamiętając, jak blisko morza jest lądowisko, Alice tylko silą
woli nie zamknęła znów oczu, wiedząc, \e w jakiś sposób musi dostać
się do willi. Szybko wyszła z helikoptera, tłumacząc sobie, \e morze nie
wyskoczy na ląd, \eby ją porwać. Jej strach był całkowicie irracjonalny i
nadszedł czas, \eby spróbowała nad nim panować.
 Wcią\ jesteś bardzo blada. Powinnaś się poło\yć przed kolacją. A
mo\e wolisz popływać?
Czy powinna się przyznać, \e nigdy nie pływała? Czy powinna mu
powiedzieć... ?
 Mo\e pózniej.
 Jesteś strasznie spięta. To chyba jednak zmęczenie po wczorajszej
nocy.
 Masz rację, jestem zmęczona  odpowiedziała z wymuszonym
uśmiechem, wcią\ nie rozumiejąc powodów jego nagłej troski i
\yczliwości.
 Połó\ się na chwilę przed kolacją.
Kiedy weszli do domu, Alice, rozglądając się po ogromnym,
nasłonecznionym salonie, nie była w stanie ukryć zachwytu. W wystroju
wnętrza ton nadawały błękity i biele z hektarami chłodnego kremowego
marmuru. W jednym z kątów pyszniły się egzotyczne rośliny, na
ścianach wisiało kilka wielkich płócien w jaskrawych kolorach.
 Pięknie tu...  Alice westchnęła i nagle jej wzrok przyciągnął
ogromny fortepian w innym kącie pokoju.  Ooo!
Unosząc z zaciekawieniem brwi, Sebastian powiódł za jej wzrokiem.
 Grasz?
Podeszła do instrumentu i czule pogładziła lśniące drewno.
 Tak.
 Jest do twojej dyspozycji, mo\esz coś zagrać.
 Nie, dzięki...  Zarumieniła się.  Ja nie... niewa\ne.
 Co ty nie... ? Nie chcesz mi o sobie za du\o powiedzieć, prawda?
Czy to twój dziadek kazał ci ukrywać, kim naprawdę jesteś? Odpowiedz
mi, Alice.
 Ja...  Patrzyła na niego z bezradną konsternacją.
 Jesteśmy ju\ mał\eństwem, agape mou. Umowa jest podpisana i
przypieczętowana. Nic, co zrobisz lub powiesz, nie mo\e tego zmienić.
Pora, \ebyś się odprę\yła i była sobą.
 Jestem sobą.
 Nie. Wczorajszej nocy, jak sądzę, dałaś mi mgliste pojęcie o tym,
kim jest prawdziwa Alice.
 Musiałam za du\o wypić...
 I dzięki temu puściły ci hamulce, na tyle, \eby się odsłonić.
Odkryłem, \e moja kotka ma pazurki.
 Wkurzyłeś mnie.
 Błąd, który się nigdy nie powtórzy.  Przyciągnął ją łagodnie do
siebie.  Odkryłem, \e moja \ona ma osobowość, której posłusznie się
wyrzekła na rozkaz swojego dziadka.
 Ja...
 Od tej chwili chcę, \ebyś była sobą. Chcę wiedzieć o tobie
wszystko. śadnych sekretów.
Alice zamknęła oczy. On ciągle był przekonany, \e jej matka zginęła
razem z jej ojcem. Gdyby powiedziała mu prawdę, wyszłoby na jaw, \e
jej dziadek jej nienawidzi i \e to mał\eństwo nie ma na celu \adnej
ugody, tylko czystą zemstę.
Gdyby odkrył rozmiar oszustwa, w którym brała udział, nic nie
powstrzymałoby jego furii...
 Muszę się poło\yć.
Sebastian mruknął coś pod nosem po grecku.
 Nigdy więcej nie tkniesz alkoholu  oświadczył, biorąc ją za rękę i
prowadząc do sypialni.
Jej wystrój był prosty i elegancki, jak reszty domu. Alice rozejrzała
się wkoło, potem zerknęła przez otwarte szklane drzwi na ocieniony
winoroślą taras, wychodzący na dziedziniec z ogromnym basenem.
 Niesamowity widok.
Poza basenem, oczywiście, ale postanowiła go nie zauwa\ać.
Nagle zdała sobie sprawę, \e w przeciwieństwie do rezydencji w
Atenach ta willa ma charakter prawdziwego domu. Była pełna osobistych
akcentów, które odsłaniały tajemnice jej właściciela. I panowała w niej
cudowna cisza.
 Gdzie są wszyscy?
;  Jacy wszyscy?
 Zwykle jesteś otoczony słu\bą.
Uśmiechnął się cierpko.
 To jest moje prywatne ustronie. Moja kryjówka. Nie miałaby tego
charakteru, gdybym zapełnił ją ludzmi, prawda? To jest miejsce, do
którego przyje\d\am, \eby zapomnieć o obowiązkach pracodawcy.
 Jesteśmy tu sami... ? Tylko my?
 Tylko my. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum