[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chodz, przywitamy się z panią nauczycielką. Trzeba mówić
 proszę pani" - pouczała Yaoma.
Jiayin uśmiechnęła się.
- Ma na imię Xiaoman, prawda? Xiaoman, ile masz lat? - spytała.
- Osiem - wyręczyła dziewczynkę Yaoma. - Jest jeszcze taka
dziecinna! - dodała, popychając małą przed sobą razem z krzesłem.
- Xiaoman, czemu nic nie mówisz? - spytała Jiayin.
- Przy dorosłych się wstydzi. Ale normalnie buzia jej się nie
zamyka! Niezłe z niej ziółko! - Gosposia z trudem usadziła
dziewczynkę na fotelu i poszła po herbatę.
- Ach, więc Xiaoman jest niemową - oznajmiła Jiayin, nie
przestając się uśmiechać.
Pozbawiona towarzystwa służącej, dziewczynka w końcu zdobyła
się na śmiałość i pokręciła głową. Widząc, jak Jiayin zdejmuje
okrycie, oświadczyła:
- Ja też chcę się rozebrać!
- Czemu? Gorąco ci? - spytała Jiayin.
- Gorąco! - potwierdziła dziewczynka.
Jiayin przesunęła ręką po jej ubraniu. Na wdzianko narzucono
jeszcze wełniany sweter.
- Rzeczywiście, jesteś za ciepło ubrana - powiedziała i pomogła
małej go zdjąć. - Umiesz już pisać? - spytała na widok pędzelka i
kamienia do rozcierania tuszu na biurku.
Xiaoman skinęła głową.
- Napiszesz mi swoje nazwisko na tym zeszycie, dobrze?
Rozrobię ci tusz - zaproponowała Jiayin.
Dziewczynka znów pokiwała głową.  Xia Xiaoman" -
wykaligrafowała trzy znaki.
- Bardzo ładnie piszesz, Xiaoman - pochwaliła Jiayin. - Już
dobrze, wystarczy! - dodała pośpiesznie, widząc, że dziewczynka nie
odkłada pędzla. Xiaoman dopisała jeszcze u góry  zeszyt". - Zwietnie,
wszystko się zgadza! - potwierdziła Jiayin ze śmiechem.
Yaoma wróciła do salonu z herbatą. Na widok ubranka Xiaoman
wiszącego na oparciu fotela zaprotestowała:
- Ojej! Czemu zdjęłaś sweterek? Co za dziecko... Włóż zaraz z
powrotem!
Xiaoman wyraznie nie zamierzała jej posłuchać.
- To ja jej zdjęłam - wyjaśniła Jiayin. - Zbyt ciepłe ubranie też
nie jest zdrowe. Czoło miała całe spocone.
- Spocona jeszcze łatwiej może się zaziębić! Nie zna pani tego
dziecka, wiecznie choruje, w dodatku jest taka nieposłuszna!
- To bardzo grzeczna dziewczynka - zaprotestowała Jiayin.
Xiaoman dobitnie pokiwała główką.
- Widzisz? Pani nauczycielka mówi, że jestem grzeczna! Sama
jesteś niegrzeczna, a jeszcze mnie strofujesz!
Yaoma, która wcale nie miała ochoty kapitulować, natychmiast
podeszła do jedynego uchylonego okna i zamknęła je z trzaskiem.
- Ja niegrzeczna... - mamrotała pod nosem. - A kiedy chorujesz,
to, jak myślisz, do kogo twój ojciec ma pretensje?
Minęła godzina. Na odchodnym Jiayin zapowiedziała małej
uczennicy:
- Jutro będę wcześniej, już o dziewiątej.
- Tylko niech pani przyjdzie na pewno! - domagała się Xiaoma.
Odprowadziła Jiayin do wyjścia, trzymając ją za połę ubrania.
Yaoma podeszła, by otworzyć drzwi.
- Moja panienko - upomniała małą - nie podchodz za blisko, bo
znowu wiatr zawieje, a ty taka rozebrana!
Jiayin poleciła Xiaoman szybko wracać do środka. Ledwie
odeszła, Yaoma złapała małą za rękę.
- Szybko, wkładaj ubranko! - rozkazała.
- Nie włożę! - sprzeciwiła się dziewczynka. - Nie słyszałaś, co
pani nauczycielka mówiła?
Yaoma zaciągnęła małą z powrotem do pokoju. Dziewczynka
szurała stopami, jakby jechała na łyżwach.
- Pani nauczycielka mówiła! - utyskiwała Yaoma, usiłując ubrać
swoją podopieczną. - Dać takiej parę chwil, a tak rozpuści dzieciaka,
że ten przestaje słuchać starszych! Jeśli mała rozchoruje się i umrze,
nie zarobisz na swoją miskę ryżu, kochana! Dla mnie żadna różnica -
jestem gosposią, mam co robić i bez dziecka, a ty? Kogo będziesz
uczyć?
Xiaoma wyrywała się i wierzgała, w końcu wybuchnęła płaczem.
Nagle zatrąbił klakson, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Nie płacz, tata przyjechał! - uciszała ją pośpiesznie Yaoma. -
Tata nie lubi, jak się płacze!
Mała szybko otarła łzy i pobiegła z powrotem do drzwi.
- Tato! Tato! Mam nową panią nauczycielkę, jest taka dobra!
Ojciec pochylił się i pogłaskał ją po głowie.
- To wspaniale! Czy była dziś ta pani... Yu? - zwrócił się do
gosposi.
- Tak, była - odparła Yaoma. - Ma pan ochotę coś przekąsić? -
spytała, biorąc od niego płaszcz.
- A tak, podaj, co tam masz, byle szybko, bo muszę znowu wyjść
- odrzekł gospodarz, wchodząc do salonu, wyraznie zajęty własnymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum