[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ojca z czasów młodości.
 Może ubrania, które ojciec nosił jeszcze w Eton, przydadzą się, gdy David podrośnie 
stwierdziła wtedy.
A Minervie właśnie tego było trzeba. Otworzyła kufry i przejrzała ich zawartość. Rzeczy
wydzielały wprawdzie lekką woń stęchlizny, ale były w całkiem dobrym stanie. Dopiero w
kolejnej wielkiej, obitej skórą skrzyni znalazła to, czego szukała. Zgodnie ze słowami
matki leżały tam czarne spodnie i krótka marynarka, jakie nosili w Eton mniejsi chłopcy,
oraz surdut noszony przez starszych. Jakiś czas trwało wyszukanie pary spodni, które
pasowałyby na nią. Nie ulegało wątpliwości, że były noszone  miały powy-
pychane kolana  lecz właśnie takich spodni potrzebowała. Przymierzyła kilka
marynarek, aż w końcu jedna dała się zapiąć na piersi, a rękawy nie były przy tym za
długie. W innym kufrze znajdowały się rzeczy po matce. Znalazła tam czarny szyfonowy
szal, który matka nosiła w okresie żałoby po dziadku. Minerva już miała zejść ze strychu,
gdy przypomniało się jej coś jeszcze. Kiedyś lady Linwood urządziła gwiazdkowe
przyjęcie dla Davida i Lucy. Minerva i dzieci w jej wieku miały zabawiać maluchy.
 Sprowadzenie z Lowestoft teatrzyku kukiełkowego byłoby dość kosztowne. Natomiast
jestem pewna, że wielką radość sprawiłoby dzieciom obejrzenie ciebie, najdroższa
Minervo, i twoich przyjaciół w niewielkiej sztuce, którą bym sama napisała. Potem
rozwiązywalibyśmy szarady.
Minervie bardzo spodobał się ten pomysł. Jej mali przyjaciele przyjechali na kilka dni i
pod okiem lady Linwood rozpoczęły się próby. Sztuka była bardzo zabawna. Głównym jej
bohaterem był rozbójnik napadający na podróżnych, który pózniej okazał się czarodziejem
i zabrał wszystkich na bal do pałacu księcia. Rolę rozbójnika grał chłopiec w wieku
Minervy.
Przeszukała kufer z ozdobami i rekwizytami gwiazdkowymi. Znalazła wśród nich maskę
roz-
bójnika z przedstawienia, a także trójgraniasty kapelusz, w którym wyglądała wręcz
zabójczo. Zrezygnowała z kapelusza, uznając, że jest zbyt teatralny, wzięła natomiast
maskę. Znalezione ubranie ukryła w sypialni.
Kiedy już położyła dzieci spać, przyszedł jej do głowy kolejny pomysł. Wymknęła się z
domu i przez park pobiegła do zamku. Dobrze znała wszystkie zakamarki, bez trudu więc
wślizgnęła się bocznymi drzwiami, nie zwracając uwagi służby. Dotarła do przejścia
prowadzącego na pierwsze piętro, gdzie o tej porze nie było nikogo, i znalazła się przy
wejściu na galerię obiegającą wokół wielką salę bankietową. %7łałowała, że nie spytała
Tony'ego wcześniej, czy hrabia zamówił orkiestrę, by przygrywała do kolacji. Dawniej ga-
leria była używana tylko wtedy, gdy w sali bankietowej wydawano bal lub urządzano
zabawę dla dzieci.
Wsunęła się cichutko na galerię. Misternie rzezbiona, bardzo stara i wyjątkowo piękna
balustrada zasłaniała ją doskonale, na co Minerva w duchu liczyła. Choć było niemożliwe,
aby ktokolwiek ją usłyszał, na palcach podeszła aż do balustrady i ostrożnie wyjrzała.
Zobaczyła wielki stół, a na nim ciężkie złocone kandelabry, na sześć świec każdy. Hrabia
musiał je przy wiezć ze sobą, gdyż przedtem takich tu nie widziała. Stół
był zastawiony przepięknym serwisem z sewr-skiej porcelany, sprzedanym wraz z domem.
Na paterach leżały wielkie brzoskwinie i dorodne kiście muskatowych winogron.
Przez chwilę Minerva przyglądała się w zachwycie świecom, kryształom i damom wy-
strojonym w skrzące się, drogocenne klejnoty. Panowie w czarnych wieczorowych
strojach i wykrochmalonych białych koszulach tworzyli efektowne tło dla barwnych toalet
pań. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że patrzy wprost na hrabiego. Gospodarz
siedział u szczytu stołu w pięknie rzezbionym fotelu, który miał na oparciu herby
Linwoodów. Ponieważ Tony przedstawił jej hrabiego w wyjątkowo niekorzystnym
świetle, spodziewała się wszystkiego co najgorsze. Hrabia był przecież zły, podły i
niegodziwy, wyobraziła więc sobie mężczyznę, który uosabiał wszystkie te cechy.
Powinien zatem mieć długi zakrzywiony nos, ciemne, blisko siebie osadzone oczy, po-
nadto wydatne usta, zdradzające okrucieństwo i rozwiązłość.
Tymczasem miała przed sobą wyjątkowo urodziwego mężczyznę  o ciemnych włosach,
pięknie sklepionym czole, szlachetnych rysach twarzy, których nie powstydziłyby się
posągi Michała Anioła. Gdy spojrzała na niego po raz pierwszy, uśmiechał się do siedzącej
obok pani, która właś-
nie coś do niego mówiła. Minerva pomyślała, że jest dużo młodszy i znacznie
przystojniejszy, niż mogła oczekiwać. Gdy przestał się uśmiechać i twarz mu spoważniała,
doszła do wniosku, że musi być starszy, niż się na pierwszy rzut oka wydaje, i że z
pewnością odznacza się despotycznym usposobieniem. Wąskie wargi miały dość cyniczny
wyraz.
 Nienawidzę go!  szepnęła sama do siebie. Przypomniała sobie, co czuła, gdy Tony
opisywał jej postać hrabiego.
Pózniej przyjrzała się gościom zasiadającym przy stole. Zobaczyła brata i od razu
dostrzegła, że choć uprzejmie rozmawia z siedzącą obok damą, jest bardzo nieszczęśliwy.
Biedny Tony! Na pewno czuł się tak, jakby nad głową wisiał mu miecz Damoklesa.
 Muszę go uratować!  powiedziała stanowczo.
Rozejrzała się raz jeszcze, myśląc przy tym gorzko, jak mało dla gości zebranych we wspa-
niałej sali znaczyłby fakt, że ona, Tony i dzieci znalezli się na skraju przepaści, a
ostateczna katastrofa jest tylko kwestią czasu. Spojrzała ponownie na hrabiego,
porównując go w myślach do okrutnej Kirke, za pomocą magii zmieniającej ludzi w
świnie.
 To... potwór!  szepnęła cichutko.
Zauważyła, że hrabia przygląda się jednemu z mężczyzn, na którego do tej pory nie
zwróciła uwagi. Wyróżniał się on zdecydowanie spośród gości  od razu było widać, że
nie jest Anglikiem. Gdy przypatrywała się nieznajomemu, wewnętrzny głos jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum