[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie wyprzedzić?
Sonny przykucnął obok Quinna, żeby nie można ich była z daleka zauważyć.
- Przyjechałem, żeby ci pomóc. No i żebyś nie zmarnował całego roku harówki
FBI.
Quinn milczał.
- 90 -
- Widzisz, przyjacielu, Biuro Federalne depcze Pepperowi po piętach już od
dawna. - Sonny zamilkł i przyjrzał się uważnie Quinnowi, po czym ciągnął dalej: -
Wiem, chcesz go dopaść, żeby się zemścić. Nie miałem dotąd okazji, by z tobą o tym
pogadać. Kiedy cię spotkałem na zlocie, zadzwoniłem do Austin i porozmawiałem z
twoim partnerem.
- I co ci powiedział Randy?
Sonny zlustrował teren miasteczka. Trwało to podejrzanie długo.
- Co za gość z tego twojego partnera! Całe wieki musiałem go przekonywać, że
wpadłeś w poważne tarapaty. Dopiero wtedy udało mi się wydusić z niego informację,
dzięki której cię znalazłem.
Quinn ciężko westchnął.
- Przejdź do rzeczy.
- FBI wiedziało, że z Pepperem jest panna Lundquist. Nad sprawą pracuje
człowiek, który nie spuszcza jej z oka.
- Wiem. Nazywa się Travis.
- Zgadza się. Czekał na okazję, żeby ją z tego wyciągnąć, nie demaskując całej
akcji albo, co gorsza, narażając ją na śmierć. Kiedy pojawiła się Kerstin, właśnie miał
umieścić Meghan w jakimś bezpiecznym miejscu. Niestety, siostrzyczka wkroczyła do
akcji i zdzieliła go w łeb. Jakby tego było mało, Meghan nie miała zamiaru się ukryć,
bo uznała, że jest w Travisie zakochana. Nie chciała więc opuścić ukochanego,
któremu grozi niebezpieczeństwo. Krótko mówiąc, niewiele brakowało, a całą
operację szlag by trafił.
- Niewiele?
- Travis pojawił się z ogromnym, malowniczym i przekonującym guzem na
głowie. Pepper wysłał ludzi na poszukiwanie dziewczyn. Któryś z nich zobaczył, że
jesteś z nimi. Wystarczy?
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- Zanim ruszyli w pogoń za siostrami, skontaktował się ze mną Travis.
Dziewczyny popełniły błąd. Zatrzymały się po drodze na dłużej i to dało Pepperowi
dość czasu, by je dogonić. W Piekle były w miarę bezpieczne. Zadbał o to Daddy. Ale
- 91 -
kiedy rano ruszyły dalej, Pepper miał przed sobą cel jak na dłoni. Cały czas deptałem
mu po piętach.
Sonny popatrzył Quinnowi prosto w oczy.
- Mamy szansę dopaść największego drania w historii tej części kraju. Nie
możesz tego zepsuć. Jeśli to zrobisz, będziesz miał kłopoty.
Quinn kiwnął głową na znak, że bierze odpowiedzialność za swoje czyny.
- Najbardziej mnie jednak martwi los niewinnych ludzi, którzy są zamknięci w
tej ruderze.
Ciszę przeszył głośny krzyk. Quinn poderwał się na równe nogi. Tylko żelazny
uchwyt Sonny'ego powstrzymał go przed pognaniem w dół.
- Nie zachowuj się jak ostatni idiota! Sam nie dasz sobie rady. Przecież wiesz,
ilu ich jest. Poczekaj, aż zjawi się tu oddział specjalny.
- Słuchaj, Sonny! Chcesz czekać, to sobie czekaj. Ja idę. Postaram się, by tych
tam na dole trochę ubyło. Twoi ludzie będą mieli mniej do roboty.
Quinn wyjął z torby pistolet, który dostał od Daddy'ego. Sprawdził też własną
broń. Jeden pistolet wsunął za pasek, drugi wziął do ręki.
Usłyszał jakiś metaliczny dźwięk. Odwrócił się i zobaczył wycelowaną w siebie
lufę SIG-Sauera Sonny'ego.
- Jeśli chcesz mnie zatrzymać, będziesz musiał nacisnąć spust - powiedział
zimno Quinn, nie mrugnąwszy nawet okiem.
- Nie zmuszaj mnie, bym to zrobił - syknął Sonny. - Nie poświęcę całej akcji
dla twojej prywatnej zemsty.
Quinn zaczął się śmiać.
- W tej chwili zależy mi jedynie na kobiecie, którą kocham. Każda chwila
zwłoki powoduje, że Pepper coraz bardziej się denerwuje czekaniem na mnie. W
takich chwilach staje się zupełnie nieobliczalny. A tam jest moja kobieta. Muszę iść.
Sonny zmarszczył brwi i opuścił lufę pistoletu.
- On na ciebie czeka?
- Myślałem, że wiesz, o co mi chodzi.
- Też mi się tak wydawało. Kiedy Pepper się tu zatrzymał, myśleliśmy, że
Travis został zdemaskowany, a Pepper przeczuwa, że grunt mu się pali pod nogami.
- 92 -
Chociaż nie przedstawił żądań, byliśmy pewni, że chce użyć dziewczyn jako
zakładniczek.
- To nie tak! Jeśli Travis się sam nie wsypał, Pepper nic nie wie o FBI. Ten
psychol zostawił mi wiadomość, żebym tu przyjechał. Porwanie Kerstin i Meghan
miało tylko wzmocnić jego... prośbę.
Sonny zamyślił się i pokiwał głową.
- Musieli cię rozpoznać w parku, gdy byłeś z siostrami.
- Pepper wysłał mi wiadomość, a ja przyjechałem, jak tego chciał.
Sonny zastanawiał się na głos.
- Najważniejsze są zakładniczki. Wydaje się, że w tej sytuacji mógłbyś tam
pójść. My dołączymy później. Chociaż nie - zamilkł i spojrzał na Quinna. - Musisz
poczekać na moich chłopców.
Quinn nachmurzył się.
- To nie ma sensu! Jak tylko Pepper usłyszy warkot helikoptera i zorientuje się,
że szykujecie się do ataku, zabije zakładniczki i ucieknie.
- Na całym świecie nie ma lepszych chłopców niż moi.
- Nie wątpię, Sonny, ale nie mogę ryzykować życia Kerstin. Ani Meghan.
Ruszył w dół. Był bardzo spięty, bo wiedział, że gdyby Sonny naprawdę chciał
strzelić, zrobiłby to bez chwili wahania. Ufał jednak, że do tego nie dojdzie. Chwilę
później zniknął w krzakach.
Kerstin zastanawiała się, dlaczego nagle przestała się bać. Powinna przecież
trząść się za strachu. Ona i Meghan były przywiązane do drewnianego słupa
podtrzymującego strop pustego, cuchnącego magazynu. Bolała ją szczęka. Lewe oko
miała podpuchnięte i na pewno otoczone pięknym, fioletowym sińcem. Niczym w
kiepskim filmie, lina otaczała je na wysokości klatki piersiowej, wrzynając się w ciało.
Ale przynajmniej ręce miały wolne. Szaleniec siedział na stercie desek pod ścianą i
zachowywał tak, jakby nic go nie obchodziło. Meghan cicho łkała. Próbowała
przyciągnąć do siebie nieprzytomnego, pokrwawionego Travisa, żeby go ocucić.
Ale dlaczego Kerstin nie płakała? W swym trzydziestoczteroletnim życiu nigdy
jeszcze nie była w tak groźnej sytuacji. Nie chodziła również na zajęcia zatytułowane:
- 93 - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum