[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poza tym w naszym stanie mamy ich mnóstwo w różnych miej-
scach i póki tu jesteś, możesz skorzystać z okazji, żeby zwiedzić
więcej. Tak samo Jason.
 Aha  mruknęła tylko w odpowiedzi, Jason zaś w milczeniu
patrzył przez okno.
Wreszcie dojechali do parkingu, gdzie stał samochód Kate. Dan
kazał Jasonowi poczekać, a sam wysiadł wraz z nią.
 Teraz lepiej  powiedział, ujmując jej twarz w dłonie i przy-
glądając jej się z bliska.
 Co lepiej?  spytała.
 Lepiej wyglądasz ze skórą rozgrzaną słońcem i bez tych cieni
pod oczami. Jedz do domu, zaaplikuj sobie tę twoją gorącą ką-
piel i odpocznij. Sam odwiozę Jasona do domu  dodał, po
czym pochylił się i musnął wargami jej usta.
Może ten okres  odpoczynku okaże się skuteczny, pomyślał.
Przynajmniej jeśli chodzi o niego, bo kiedy odsuwał się od Kate,
serce łomotało mu jak szalone i czuł ogromny zawód, że muszą
się rozstać. Miał jednak nadzieję, że Kate zdąży zrozumieć, że
są dla siebie stworzeni.
Przez chwilę odczuwał wielką pokusę, żeby pojechać za nią do
domu, a coś w jej wzroku mówiło mu, że nie protestowałaby
zanadto. Mimo wszystko postanowił jednak dotrzymać zobo-
wiązania  miał trzymać się z daleka, dopóki ona nie zmieni
zdania. Byleby tylko to nastąpiło w miarę szybko, bo już długo
nie wytrzyma.
Czekał, aż Kate wyjedzie z parkingu, i dopiero wtedy wrócił do
Jasona. Przez całą drogę do domu chłopiec siedział cicho, wpa-
trzony w przesuwający się za szybą krajobraz.
 Wiesz, moim zdaniem powinieneś jej dać szansę  odezwał
się Dan.  Ona jest w porządku. Musisz ją tylko bliżej poznać.
Jason odwrócił się i spojrzał na niego. Wzrok miał jakiś dziwny,
76
zbyt cyniczny, jak na takiego młodego chłopca.
 Zdaje się, że ty już zdążyłeś ją poznać bardzo dobrze.
 Nie możesz tak zamykać się przed ludzmi  mówił Dan, jakby
w ogóle nie słyszał tej uwagi.  Trzeba patrzeć szeroko otwar-
tymi oczami wokoło, zdobywać nowe doświadczenia, poznawać
coraz to nowe osoby, wykorzystywać czas, jaki jest ci dany.
Uwierz mi, na świecie jest dużo więcej możliwości, niż daje ci
to towarzystwo, z którym włóczyłeś się po ulicach.
 Aha, pewnie!  burknął chłopak i z powrotem odwrócił się do
okna.
Dan nie chciał naciskać na niego, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Wiedział z doświadczenia, że i tak ma nie więcej niż pięćdzie-
siąt procent szans, że uda się trafić do tego chłopca, i na pewno
nie zdarzy się to w ciągu paru pierwszych godzin spędzonych
razem. Jason nie wykazywał żadnych oznak, że chciałby cokol-
wiek zmienić w swoim życiu, ale Dan miał nadzieję, że Kate
uda się wymyślić coś, co by go zainteresowało.
Uważał, że ten chłopiec wart jest pokładanych w nim nadziei i
wysiłków. Miał w oczach coś takiego, co mówiło, że nie jest
jeszcze całkiem stracony. Przypominał mu jego samego, kiedy
był w tym wieku  małego ulicznika, bystrego i przebiegłego, a
zarazem głodnego uczucia czy choćby szczerego zainteresowa-
nia. Wierzył, że Kate go takim zainteresowaniem obdarzy, bo
zdążył już się przekonać, że jeśli do czegoś się zabrała, to robiła
to z ogromnym zaangażowaniem.
Uśmiechnął się do siebie, kiedy pomyślał o psiej budzie na
środku wypielęgnowanego ogródka. Albo jak niosła cały plik
formularzy, żeby w domu opracować komputerowy system or-
ganizacji maratonu. Albo jak wychodziła naprzeciw jego głod-
nym ustom i dłoniom. Tak, z całą pewnością ta dziewczyna nie
robiła niczego połowicznie.
Zerknął na wciąż milczącego Jasona. Jeśli ktokolwiek jest w
77
stanie mu pomóc, to ktoś taki jak Kate.
 Trish, ja zupełnie nie potrafię do niego dotrzeć.
 Przecież widziałaś się z nim dopiero dwa razy. Daj mu więcej
czasu  odparła Trish, patrząc zazdrośnie, jak Kate pochłania
kolejne kęsy pikantnych enchiladas, przegryzając je od czasu do
czasu złocistymi frytkami.
 Ale ja nie mam czasu. Widuję się z nim tylko raz na tydzień
przez parę godzin.
 Tym bardziej nie możesz żądać cudów. Sama mówiłaś, że ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum