[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mające zatuszować zmieszanie. Na niektóre pytania
nie lubisz odpowiadać... Chciałbym wiedzieć, dla-
czego tak jest?
Boże, jak bardzo pragnęła wiedzieć, co on teraz
myślał.
 Dlaczego się mnie boisz?  zapytał wprost.
Zaskoczona Febe wyprostowała się i wyrwała
dłoń z jego uścisku.
 Nie boję się  odparła niezbyt pewnie.  A przy-
najmniej nie za bardzo.  Za wszelką cenę próbowała
mówić normalnym, wiarygodnym tonem, ale była
kiepską aktorką.  Widzisz, chodzi o to, że tak bardzo
różnisz się od mężczyzn, których kiedykolwiek
spotykałam... Jesteś szarmancki i czarujący, ale także
onieśmielasz mnie. Czuję się przy tobie tak, jakbym
traciła grunt pod nogami i osuwała się w przepaść.
Wyciągnął do niej ponad stołem dłoń.
 Nie bój się, zawsze uchwycę cię w porę.
Te słowa spowodowały, że zadrżała. Podała mu
rękę. Z przyjemnością stwierdziła, że jego dłoń jest
Susan Mallery 83
mocna i ciepła. Nie wyczuła w tym geście choćby
cienia wątpliwości. Wiedziała, że jest przy nim
bezpieczna.
 Widzisz? Możesz na mnie liczyć. Pasujemy do
siebie, zaufaj mi...
 Chciałabym wierzyć, że tak jest, ale nadal
wielu rzeczy nie rozumiem, na przykład dlaczego
poświęcasz mi tyle czasu. Przecież w niczym nie
przypominam żadnej z kobiet, które przewinęły się
przez twoje życie.
 O jakich kobietach mówisz?  Wyraznie po-
czuł się urażony, bo jego głos stał się szorstki
i chłodny.
 Mazin, nie miałam nic złego na myśli. Jestem
przekonana, że tak przystojny mężczyzna jak ty
cieszy się ogromnym powodzeniem.  Chciała dodać
coś jeszcze, ale słowa uwięzły jej w gardle. Przez
moment wyobraziła sobie Mazina z inną kobietą...
 Tym nie powinnaś się martwić. One nic dla
mnie nie znaczą.
Dziś nie znaczą, dodała w myślach, ale jak długo
tak będzie? Jednak to pytanie zachowała dla siebie.
Nie chciała usłyszeć prawdy, gdyż wiedziała, że
może ją zranić.
 Nie ufasz mi  powiedział, wypuszczając jej
dłoń.  Ale mogę ci to udowodnić. Mam coś dla
ciebie.  Przywołał kelnera, który najwyrazniej był
wtajemniczony w cały plan. Zamiast menu przy-
niósł wąskie, podłużne pudełko.  Tylko proszę,
zanim coś powiesz, najpierw je otwórz. Jestem
przekonany, że nie będziesz mogła się temu oprzeć.
84 Podarunek Ayanny
 A więc rozsądniej zrobię, gdy nie zajrzę do
środka, póki mogę się jeszcze oprzeć.
 To wykluczone. Jest specjalnie dla ciebie...
Febe dotknęła opakowania. Próbowała wyobrazić
sobie, co to jest. Z pewnością nie biżuteria, pomyś-
lała. Na to pudełko było zbyt duże, lecz zarazem
zbyt małe, by krył się w nim jakiś szykowny strój.
 Nic z tego, nie zgadniesz  powiedział, uśmie-
chając się do niej tajemniczo.  Najprościej będzie,
jeśli je otworzysz.
Zsunęła wstążkę i odwinęła papier. Uniosła do
góry wieczko i zamarła. W pudełeczku znajdowało
się pięknie oprawione zdjęcie Ayanny. Rozpoznała
ją natychmiast, choć na fotografii wyglądała bardzo
młodo. Miała może rok lub dwa więcej niż teraz ona.
Stała sama, wsparta o filar, a za nią rozpościerał się
bezkresny ocean. Po chwili poznała też miejsce,
w którym zdjęcie zostało zrobione. To był pałac...
Miała na sobie balową suknię i diamentowy diadem,
osadzony na misternie upiętych włosach. Wyglądała
jak prawdziwa księżniczka.
 Nigdy wcześniej nie widziałam tego zdjęcia,
Ayanna go nie miała u siebie  wydusiła w końcu,
przełamując panującą ciszę.  Skąd je masz?
 Z archiwum. Wspominałaś, że Ayanna była
niegdyś ukochaną księcia, więc przypuszczałem, że
powinno zachować się jakieś jej zdjęcie, i miałem
rację. To zrobiono na przyjęciu w prywatnej rezy-
dencji księcia. Oryginał oczywiście musiał pozostać
w archiwum, ale pozwolono mi zrobić odbitkę.
Nie znalazła odpowiednich słów, by wyrazić to,
Susan Mallery 85
co czuła w tej chwili. Poruszyło ją, że zrobił to
wszystko wyłącznie dla niej, żeby zachowała jesz-
cze jedną pamiątkę po swojej ukochanej ciotce.
Kiedy się odezwała, jej głos wciąż drżał.
 Miałeś rację, nie mogę odmówić tego podarun-
ku. Jest zupełnie wyjątkowy i znaczy dla mnie zbyt
wiele. Mam tylko kilka zdjęć Ayanny i żadne z nich
nie jest tak piękne. Bardzo ci dziękuję. I choć brzmi
to banalnie, uwierz mi, naprawdę nie potrafię oddać
słowami tego, co czuję.
 Jeden twój uśmiech wystarczy...
Nie mógł jej zrobić wspanialszego prezentu, a pra-
wdziwe motywy jego działania były nieważne i na-
wet się nad nimi nie zastanawiała. Czuła tylko
głębokie wzruszenie i wdzięczność. Pragnęła podejść
do Mazina i uścisnąć go. Poczuła, jak do oczu
napływają jej łzy.
 Nie rozumiem...  odezwała się w końcu.
 Tego nie trzeba rozumieć.  Sięgnął po kieli-
szek.  Za dwa dni na Lucia-Serrat obchodzimy
święto. Co prawda żyjemy w tropikalnym raju, ale
nasze korzenie sięgają pustyni w Bahanii. Będzie
doskonała okazja, żebyś obejrzała stare rytualne
tańce, posłuchała ludowej muzyki i skosztowała
naszych narodowych przysmaków. Myślę, że ci się
spodoba. A zatem jeśli dysponujesz wolnym wieczo-
rem, będę się czuł ogromnie zaszczycony twoim
towarzystwem.
Dziwnie to zabrzmiało. Zupełnie tak, jakby fak-
tycznie miała jakieś inne plany, jakby był ktoś, z kim
wolałaby spędzić ten czas.
86 Podarunek Ayanny
 Dziękuję za zaproszenie. To ja czuję się za-
szczycona.
Spojrzał na nią ciemnymi, przepastnymi oczami.
 Dobrze, że nie potrafisz czytać moich myśli
 powiedział z uśmiechem.  Ale wyznam ci, że na
jutrzejszy wieczór przygotowałem dla ciebie jeszcze
jedną niespodziankę.
W tym momencie pojawił się kelner z menu.
Dwa dni pózniej zapukał do jej drzwi posłaniec
z dużą paczką. Dobrze wiedziała, od kogo. Kiedy
chłopiec wyszedł, rozwiązała kokardę i zajrzała do
środka. Pod wieloma warstwami delikatnej bibuły
skrywała się ciemnoniebieska suknia wieczorowa.
Uszyta była z mięsistego jedwabiu, na którym
wyciśnięto tysiące małych gwiazdek. Jej fason pod-
kreślał wszystkie krągłości kobiecej figury. Czegoś
tak wspaniałego w życiu jeszcze na sobie nie miała.
Nie była pewna, czy zdobędzie się na odwagę, żeby
ją nałożyć. Dostrzegła niewielką kartkę, która przy
wyjmowaniu sukni, niczym piórko, miękko wylądo-
wała na podłodze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum