[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przez Krainę Dales. Jervon jest wojownikiem. Jego oddział został wybity, tylko on pozostał.
W jego naturze nie ma miejsca na natychmiastową akceptację bezpiecznego miejsca, chyba
że sprawdzi je wielokrotnie.
- Ty... - zawahałam się, ale potem powodowana głęboką potrzebą mówiłam dalej.
Gdybym tylko wiedziała, jak się spotkali, może wtedy nauczyłabym się postępować z moim
panem.
- Nie należysz do rodu Dales - on tak... Byłam pewna, że zrozumiała, o co mi
chodziło, nie musiałam dokładniej wyjaśniać.
- Nie wiem, do jakiego rodu należę - odpowiedziała. - Po straszliwym sztormie moi
rodzice zostali wyrzuceni na tutejszy brzeg, najprawdopodobniej uciekali przed
niebezpieczeństwem, nigdy nie dowiedziałam się przed jakim. Matka miała dziwną wiedzę,
była Mądra. Ponieważ chciała dać swemu mężowi dzieci, musiała zawrzeć układ z pewnymi
Mocami. Urodziła bliznięta, mnie i mojego brata, i zapłaciła za to życiem. Mój brat... -
zawahała się. - Nie posiadł jej dziedzictwa. Nie ufa tej wiedzy - być może mężczyzni
rzeczywiście nie potrafią kontrolować Mocy Księżyca. Kiedy zjawili się najezdzcy, ojciec
poszedł na wojnę, pózniej dołączył do niego mój brat. Starałam się pomóc ludziom z
wybrzeża, którzy byli naszymi przyjaciółmi. Niektórych rzeczy nauczyłam się od ich Mądrej
Kobiety - byłam bardzo młoda i posiadałam niewielką wiedzę. Nasi ludzie zaczęli uciekać w
głąb lądu i wtedy odnalazł nas Jervon. Miał boleśnie zranione ciało i duszę. Pózniej
otrzymałam wiadomość, że brat jest w niebezpieczeństwie. Pojechałam, a ze mną Jervon -
jego lord nie żył, a on sam nie miał krewnych. Zrobiliśmy...
Znowu zawahała się, a potem kontynuowała, najwyrazniej chcąc jak najszybciej
zakończyć swoją opowieść. - Zrobiliśmy dla mego brata to, co było możliwe. Nie ma dla
mnie miejsca przy jego boku. Jestem tym, czym się urodziłam, i tylko niewielu mężczyzn -
bardzo niewielu - może mnie taką zaakceptować. Tak naprawdę chyba tylko jeden... -
Spojrzała na Jervona powracającego do nas poprzez mgielne pasma. W jej oczach było
uczucie, które ponownie wzbudziło we mnie zazdrość. Byłam pewna, że w taki właśnie
sposób patrzyłam na Kerovana - ale to wszystko, co miałam jemu do zaoferowania, nie
wystarczyło!
- Teraz - Elys mówiła szybko - jezdzimy razem jako wolni rycerze, ofiarowujemy
nasze miecze tym, którzy najbardziej ich potrzebują. Tak, znam się na sztuce wojennej. Mój
ojciec tego chciał. Nie mamy krewnych, ziemi, ale nigdy nic nam nie brakuje.
Nie mieli krewnych ani ziemi - Kobieta Mocy, Mężczyzna Miecza - ale byli
jednością.
- Gdzie teraz podróżujecie? - zapytałam. Chociaż podjęłam decyzję o samotnej
wędrówce, nagle mocno zapragnęłam, aby powiedziała, że jadą na południe. Jeżeli byli
wolnymi rycerzami, mogła ich zainteresować walka pod dowództwem lorda Imgry.
Ku memu zdumieniu Elys pokręciła głową.
- Jeszcze nie wiem. Jest pewna... - Wyglądała na zakłopotaną. - Joisan, czy pozwolisz,
żebym spojrzała w twoją przyszłość?
Kiedyś widziałam, jak się to robi - uczyniła to dla mnie Wiekowa Przeorysza. W
czarze ujrzałam mego męża, chociaż wtedy nie wiedziałam jeszcze, że był to właśnie on.
- Potrafisz to zrobić?
- Tylko dla innych, nie dla siebie ani Jervona. Z Mocą tak zawsze jest - nigdy nie
działa bezpośrednio dla wzywającego. Mam przeczucie, że należy jednak spróbować... teraz.
- Już kiedyś to zrobiono - tylko że wtedy nie zrozumiałam tego, co zobaczyłam. Elys
skinęła głową.
- Obrazy przyszłości są bardzo często niejasne. Mogą oszukiwać - zawsze o tym
pamiętaj. Nie należy z zaufaniem oczekiwać, że zdarzy się to czy tamto. Podejmujemy wiele
decyzji, skręcamy w prawo, podczas gdy mogliśmy w lewo, wchodzimy do komnaty, w
której spotykamy kogoś, kto może przemienić całą naszą przyszłość. Jest niewiarygodna
liczba sposobów zmieniających przeznaczenie. W czarze możemy ujrzeć tylko jedną ścieżkę.
Czy chcesz, żebym to dla ciebie zrobiła?
Za Elys stanął Jervon, na jego twarzy pojawiła się powaga. Zanim zdołałam
odpowiedzieć, zapytał:
- Czy to konieczne?
- Tak mi się wydaje - odpowiedziała wolno. - Jeżeli Joisan zgodzi się, być może jest
to jeden z powodów, dla których zostaliśmy tu sprowadzeni.
Ukląkł i rozwiązał jeden z juków, z wnętrza wyciągnął grubo owinięty przedmiot.
Podał go Elys tak ostrożnie, jak gdyby był to nagi ostry miecz, którym w każdej chwili można
było się zranić.
Najpierw Elys zdjęła zewnętrzną warstwę - był to kawałek wycięty ze starego
płaszcza. Pod nią znajdowało się jasne płótno pokryte wypalonymi raczej niż wyhaftowanymi
rudawymi znakami runicznymi i symbolami. Cała uwaga Elys była skupiona na tych
czynnościach. Widziałam, jak poruszała ustami, chociaż głośniej nie wyszeptała ani jednego
słowa. Wydawało się, że odepchnięta przez płomienie ogniska mgła zaczęła żyć własnym
życiem. Okrążała nas, napierając przy tym na niewidzialną, otaczającą nas barierę.
W środku zawiniątka znajdowała się czara błyszcząca niczym srebrzysta poświata
księżyca, do której Elys nalała parę kropel płynu z butelki wyjętej z mieszka zawieszonego u
pasa. Teraz słyszałam rytmiczny szmer jej głosu, szeptała coś, co mogło być jedynie
zaklęciami Mądrej Kobiety.
Ostrożnie postawiła czarę pomiędzy nami na skale, otoczyła ją obiema dłońmi. Oczy
miała zamknięte, twarz uniesioną do góry, jak gdyby patrzyła daleko w przestrzeń.
Nagle oderwała dłonie - zupełnie jak pod wpływem ogromnej fali ciepła
wypływającej z czary - i spojrzała prosto na mnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum