[ Pobierz całość w formacie PDF ]

62
R
L
T
 Tobie przecież niczego nie brakowało w dzieciństwie.
 Jasne, że cieszyły mnie wspaniałe zabawki i przeróżne atrakcje. Ale
zazdrościłam moim koleżankom, których rodzice co dzień wracali do domu o
tej samej porze, w weekendy urządzali grilla i chodzili na mecze czy występy
swoich dzieci. Tego właśnie mi brakowało i to chciałabym dać córce.
 Czasem nie doceniamy tego, co mamy. Dobrze jest nie musieć
martwić się o pieniądze. Można też pomóc tym, którzy nie mieli tyle
szczęścia w życiu. Nam nigdy niczego nie brakowało, ale chyba nie jesteśmy
zepsuci. Ojciec i wuj tego dopilnowali.
 Mam nadzieję, że uda mi się zaszczepić taki rozsądek Gammie.
 Ona jest świetnym dzieciakiem  oznajmiła Annalise, wyżymając
włosy.  Jak na samotną matkę, spisałaś się nadzwyczajnie. Pewnie nie było
ci łatwo.
 Dziękuję  mruknęła Olivia, przygotowując się na nieuniknione
pytanie o ojca dziewczynki. Jednak Annalise, kładąc się na leżaku, tylko się
uśmiechnęła.
 Jeśli będziesz chciała z kimś pogadać, jestem do twojej dyspozycji 
oznajmiła z powagą.
 Dziękuję  powtórzyła Olivia.
Pierwszy raz w życiu czuła pokusę rozmowy na temat lęków i trudów
samotnego rodzicielstwa. Mogłaby też poplotkować o Kieranie. Annalise
jednak należała do jego rodziny. Co więcej, skoro Olivia nie pozwoliła mu
ogłosić prawdy o pochodzeniu Cammie, sama też nie powinna zdradzać
sekretu.
Okryła się ręcznikiem i usiadła na sąsiednim leżaku, obserwując harce
Cammie. Z głośników ukrytych wśród tropikalnej roślinności sączyła się
kojąca muzyka. Olivia ziewnęła. Jej senność była winą Kierana. Albo była z
63
R
L
T
nim, albo myślała o nim.
Długie, opalone, zgrabne nogi Annalise przypomniały Olivii, że od
dawna nie odwiedzała siłowni. Trudno było jednak pogodzić to z opieką nad
córką. Kilka razy w tygodniu przychodziła niania, która rankami zajmowała
się małą, żeby Olivia mogła popracować. Potem kładła Cammie spać i
wychodziła. Kiedy dziewczynka się budziła, już wspólnie szykowały obiad,
bawiły się, kąpały i kładły spać. Taka rutyna im służyła i Olivii było żal
podrzucać małą komuś wieczorem, by mieć czas dla siebie. Może kiedy
Cammie pójdzie do szkoły, sytuacja się nieco zmieni.
Cammie stanęła na rękach w płytszej części basenu, więc obie
nagrodziły oklaskami jej sztuczkę. Olivia cie szyła się, że pobyt tu podoba
się córeczce.
64
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
O świcie wyruszyli do Nowego Jorku. Olivia nie chciała zostawiać
Cammie samej, ale wiedziała, że dziecko będzie w dobrych rękach. Victor
Wolff oszalał na jej punkcie. Jacob obiecał jej wycieczkę po klinice i lizaka, a
Gareth i Gracie ponownie zaprosili ją na basen. Cammie natychmiast znalazła
też wspólny język z Annalise. Zachowywały się jak papużki nierozłączki,
śmiejąc się i buszując po strychu. Z tej dwójki to Cammie była rozsądniejsza.
Dwudziestoczterogodzinny plan atrakcji Annalise był niemożliwy do
wykonania.
Kieran i Olivia polecieli helikopterem na niewielkie lotnisko w
Charlottesville, gdzie czekał na nich prywatny samolot Wolffów. Mimo że
Olivia przywykła do bogactwa, luksusy, do których miał dostęp Kieran,
przechodziły jej najśmielsze oczekiwania.
W samolocie steward zaproponował jej napoje i przekąskę. Olivia nie
była głodna. Posiłki w domu Wolffów były więcej niż satysfakcjonujące.
Kieran wziął torebkę orzeszków i poszedł porozmawiać z pilotem.
Olivia natomiast rozsiadła się w fotelu, rozprostowała nogi i napawała
spokojem. Przy ruchliwej pięciolatce chwile wytchnienia były na wagę złota.
Przymknęła oczy i pozwoliła myślom odpłynąć. Jak przez mgłę słyszała szum
silników startującego samolotu.
Tak łatwo byłoby na nowo zakochać się w Kieranie. Nie patrzyła już na
niego przez różowe okulary, ale nadal podobało jej się to, co widziała. Był
solidnym, honorowym mężczyzną, który ujawniał przy Cammie swoją
łagodniejszą stronę. Widać było, że choć nie znał jej jeszcze dobrze, od razu
ją pokochał. Idealnie nadawał się na ojca. Jedynie opór i lęki Olivii stały temu
65
R
L
T
na przeszkodzie. Oraz strach, że znów go straci. Wciąż nie otrząsnęła się po
wydarzeniach sprzed lat.
Kątem oka obserwowała jego profil. Klasyczny nos i wyraznie
zarysowany podbródek. Proste, białe zęby, które błyszczały w opalonej
twarzy, kiedy się uśmiechał. Szczupła, sportowa sylwetka, twardy brzuch i
szerokie ramiona. Był ucieleśnieniem ideału męskiej urody.
Zacisnęła uda, wspominając rozkosze poprzedniej nocy. Kiedy byli
razem, Kieran sprawiał, że czuła się najpiękniejszą i najbardziej pożądaną
kobietą na świecie. Jego zapał i nienasycenie nie były udawane.
Choć potrafiła sama o siebie zadbać, pochlebiała jej jego troska i
szarmanckie zachowanie. Wiedziała też, że w trudnych chwilach stanowiłby
dla niej opokę. Olivia nie wątpiła, że Kieran poradziłby sobie w każdej
kryzysowej sytuacji. Jednak zwyczajne, codzienne, rutynowe aspekty życia
stanowiły już odrębny temat. Wyrzucanie śmieci, płacenie rachunków,
koszenie trawy. Zwykli mężowie i ojcowie robili takie rzeczy. Niestety,
Kieran nie był zwyczajny. A właśnie tego od zawsze pragnęła Olivia.
Pogrążona w myślach w końcu zasnęła. Obudził ją Kieran, kiedy
podchodzili do lądowania i przez okno widać było Statuę Wolności.
Na płycie lotniska czekała na nich limuzyna. Po chwili mknęli przez
miasto w strumieniu innych aut. Ku zaskoczeniu Olivii Kieran delikatnie
uniósł jej dłoń do ust.
 Za chwilę będziemy w centrum. Nie masz nic przeciwko paru
godzinom zakupów, w czasie gdy ja będę załatwiał służbowe sprawy?
 Pewnie, że nie. Ale...
 Co takiego?
 Muszę cię przeprosić. Myślałam, że podróż w interesach to tylko
pretekst, żebyśmy zostali sami.
66
R
L
T
Siedzieli tak blisko, że czuła zapach jego wody po goleniu. W
garniturze, błękitnej koszuli i w krawacie Kieran nie przypominał już Indiany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum