[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i zostaniesz w łóżku.
Postanowiła zignorować nie tylko protesty Fra-
zera, ale i podszepty zdrowego rozsądku. Co
prawda w zeszłym roku nie posłuchała lekarza
i paskudnie to na niej się zemściło, lecz teraz,
wmawiała sobie, nie jest aż tak bardzo chora jak
wtedy.
Niestety nie była też absolutnie zdrowa,
Penny Jordan 107
o czym przekonała się podczas lunchu. Paplanina
dzieci przyprawiała ją oból głowy, w gardle czu-
ła suchość i drapanie. A na domiar wszystkiego
kręciło ją w nosie. Katar gotowy. Jednak kiedy
Frazer zaproponował, że zaniesie ją na górę, sta-
nowczo odmówiła. Z ulgą natomiast przyjęła je-
go oświadczenie, że ma robotę i zaraz po lunchu
znika w swoim gabinecie.
 Nie rozumiem, dlaczego Frazer nie wraca do
Stanów  odezwała się do ciotki, kiedy razem
zasiadły przy kominku.
Mimo lata w starym domu wcale nie było
ciepło. W dzień taki jak ten Rebeka wyjątkowo
dotkliwie odczuwała nieprzyjemny chłód ciąg-
nący od kamiennych ścian. Ciotka ubzdurała
sobie, że centralne ogrzewanie jest niekorzystne
dla zdrowia, i dlatego kaloryfery w Aysgarth, jeśli
je w ogóle włączano, były najwyżej ledwo ciepłe.
 Bo to nie ma sensu, moja droga  odrzekła
ciotka.  Wykłady odwołano. Osobiście podejrze-
wam, że Frazer od początku wcale nie miał ochoty
na tę podróż. Ale znasz jego stosunek do instytutu.
Wydaje mu się, że bez niego cały ich dorobek
naukowy poszedłby na marne. Och, ci mężczyzni!
 Jeśli to prawda, to dlaczego siedzi w domu?
 Rebeka mruknęła pod nosem, zapominając, że
ciotka, jeśli tylko tego chciała, miała wyjątkowo
dobry słuch.
108 SKRYWANA NAMITNOZ
 Co ty ?owisz, dziecko?  starsza pani obu-
rzyła się.  Jak on tobą się przejmuje! Gdyby nie
zjawił się, kiedy ty...  nie dokończyła. Wzdryg-
nęła się na samą myśl o najgorszym i Rebeka
pomyślała złośliwie, że przynajmniej tym razem
ten odruch nie był tylko na pokaz.  Co ja bym
powiedziała twoim rodzicom? Kiedy pomyślę, co
te wstrętne dzieciaki chciały zrobić...  urwała,
spojrzała surowo na Rebekę, a widząc, że chce jej
przerwać, gestem nakazała milczenie i dokoń-
czyła:  Tylko nie próbuj mi wmawiać, że oni nie
zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Może
Frazer woli wierzyć, że tak istotnie było, ale ja nie
dam się nabrać. Już to wielokrotnie mówiłam
i teraz jeszcze raz powtarzam, że tę dwójkę należy
umieścić w szkole z internatem. Albo to, albo
Frazer będzie musiał znalezć sobie żonę, która
wezmie ich w karby. Rory emu wygodnie jest
podrzucić dzieci tutaj, twierdząc, że z Frazerem
jest im najlepiej, ale on ma przecież swoje własne
życie i gdyby postanowił się ożenić...
Gdyby...
Rebeka koniuszkiem języka zwilżyła nagle
wyschnięte wargi. Bardzo pragnęła zapytać ciot-
kę, czy podejrzewa, że Frazer jest zaangażowany
w związek z jakąś kobietą na tyle poważnie, że
myśli o ożenku, lecz bała się. Nawet teraz, kiedy
straciła nadzieję, iż odwzajemni jej uczucie, nie
Penny Jordan 109
mogła znieść myśli o tym, że Frazer mógłby
kochać kogoś innego.
Co za absurd, skarciła się w duchu. Takie
nastawienie można zrozumieć u nastolatki, ale
nie u dojrzałej kobiety!
 Zbladłaś, moje dziecko  zaniepokoiła się
ciocia Maud.  Może napiłabyś się herbaty?
 zaproponowała.  Powiem pani Norton, żeby
dla nas zaparzyła  dodała i wyszła, zostawiając
Rebekę samą.
Nagle drzwi salonu otworzyły się i rozległ się
dobrze znany głos:
 Rebeka! Moja ukochana kuzyneczka! Skąd
się tu wzięłaś? Nie powiesz mi chyba, że mój
drogi braciszek w końcu zmiękł i przyjął cię
z powrotem na łono rodziny!
Silne ramiona porwały ją z fotela i na ustach
poczuła wcale nie braterski pocałunek.
Rory!
Mimo że się opierała i protestowała, trzymał ją
mocno w objęciach jeszcze wówczas, gdy do
pokoju wpadły dzieci, a w ślad za nimi Frazer.
Co za wstyd, pomyślała, widząc pełne pogardy
spojrzenie, jakim ją obrzucił.
Jak mu wytłumaczyć, że to nie moja wina? %7łe
Rory mnie zaskoczył i że całe to przedstawienie
jest tylko po to, żeby go zdenerwować?
 Jak to miło z twojej strony, braciszku, że
110 SKRYWANA NAMITNOZ
zaprosiłeś moją ulubioną kuzynkę!  wykrzyknął
Rory.  Nie spodziewałem się takiej miłej niespo-
dzianki na powitanie.
Czy Rory zawsze w ten sposób szydził z Fraze-
ra, zastanawiała się Rebeka. Nigdy przedtem nie
zwróciła na to uwagi, ale dawniej była za młoda,
żeby dostrzegać skomplikowane podteksty sto-
sunków międzyludzkich. Patrzyła na kuzynów
jak na rodzeństwo i zawsze całą jej uwagę przy-
kuwał Frazer, nie Rory.
 Co robisz w Anglii?  spytał Frazer, ig-
norując zaczepkę.
 Zostałem wezwany do naszej londyńskiej
centrali na rozmowę w związku z awansem.
Pomyśleliśmy więc, że nadarza się okazja zoba-
czyć dzieciaki  wyjaśnił Rory i mrużąc oczy,
dodał:  Nie mów, że się nie cieszysz z od-
wiedzin.
 Pomyśleliśmy?
 Tak. Lillian zatrzymała się w Londynie
u rodziców i przyjedzie dopiero jutro. Uznała, że
najwyższy czas sprawdzić, jak się mają blizniaki.
 Rebeka spostrzegła, że kiedy to mówił, Helen
i Peter przysunęli się odrobinę bliżej Frazera.
Współczuła im i zastanawiała się, jak to się stało,
że nigdy dotąd nie zauważyła, że Rory jest nie
tylko powierzchowny, ale i okrutny. Czy nie
widzi, jaką krzywdę wyrządza własnym dzieciom
Penny Jordan 111
tym niefrasobliwym, wręcz obojętnym stosun-
kiem do nich? Pamiętała, że gdy jej rodzice
przyjeżdżali do domu, ojciec szeroko otwierał
ramiona, by ich przytulić, i długo trzymał w ob-
jęciach, pokazując w ten sposób, jak bardzo ich
kocha i jak za nimi się stęsknił. Rory nie
uczynił najdrobniejszego ruchu w kierunku
dzieci i nadal stał obok niej, z ręką zaborczym
gestem opartą na jej ramieniu, palcem gładząc
jej policzek. Wzdrygnęła się z obrzydzenia
i zacisnęła zęby.  Właśnie mówiłem Rebece,
jaka to miła niespodzianka, zastać ją tutaj
 ciągnął Rory.  Sądziłem, że nadal ma zakaz
przestępowania tych progów  dodał i roze-
śmiał się.  Cieszę się z tego spotkania. Na-
prawdę. Będziemy mogli spędzić trochę czasu
razem, a Lillian zajmie się hołubieniem milu-
sińskich.
Rebeka zaniemówiła. Była zbyt oszołomiona
odrażającym egoizmem Rory ego. Przecież dzie-
ci tego wszystkiego słuchają! Czy on naprawdę
nie rozumie, jak je rani?
Zbyt była zaabsorbowana myślami, żeby słu-
chać odpowiedzi Frazera. Nagle usłyszała, że
pada jej imię. Nastawiła uszu.
 Obawiam się, że Rebeka nie będzie mogła
umilać ci czasu swoim towarzystwem  mówił
Frazer.
112 SKRYWANA NAMITNOZ
Spodziewała się, że wyjaśni, iż jest chora i jak
tylko poczuje się trochę lepiej, wyjedzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum