[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Otworzył teczkę i wydobył barwny kartonik, ozdobiony
gerberą z kolorowego papieru. - Trzeba tylko wkleić karteczki
z tekstem.
- Ale... - Nauczycielka zająknęła się i umilkła. Chciała
powiedzieć, że pomysł widowiska dla pani dyrektor wcale nie
jest aż tak dobry. Bo w sumie wypadałoby wtedy
przygotowywać coś dla każdego nauczyciela wracającego po
chorobie. Argument był oczywiście głupi i wyssany z palca.
Zwyczajnie miała żal do Krystyny, że ją oszukała, udając
psychologa na forum internetowym. Mało tego! Wciągnęła w
cały spisek dozorcę, którego Gabrysia bardzo lubiła.
Najwidoczniej nie była to sympatia odwzajemniona. Przecież
dobrych znajomych, chyba można nawet powiedzieć
- przyjaciół, nie powinno się okłamywać. Dziewczyna z
przyjemnością wycofałaby się z pomysłu dedykowania
inscenizacji przełożonej. Tyle, że nie mogła. Rozmawiała już
na ten temat z grupą teatralną i dzieciaki doskonale wiedziały,
dlaczego na próbach wymagano wzmożonej dyscypliny. Nie
należało przecież wprowadzać uczniów w błąd i bawić się ich
uczuciami. Przygotowali widowisko dla dyrektor Wojdas.
Chcieli, żeby je obejrzała, to dla niej ciężko pracowali. A
Mateusz zrobił nawet zaproszenia.
- Dobrze, pomyślę nad tekstem zaproszeń - rzekła słabym
głosem.
- Do widzenia! - Chłopiec wybiegł z sali.
Ostatnio był jakiś radośniejszy, spokojniejszy i staranniej
ubrany. Ciekawe, czy to zasługa interwencji psychologów,
%7łyły, czy może nowych opiekunów? Bo Mateusz nie mógł
przecież w nieskończoność mieszkać u Krystyny, a od chwili,
kiedy do niej trafił, upłynęły ponad dwa tygodnie. Gabrysia o
nic nie pytała. Obiecała sobie solennie, że nigdy więcej nie
będzie się angażować w prywatne życie uczniów.
Miała dość własnych kłopotów. Usunęła nawet profil z
forum dla osób dotkniętych problemem alkoholowym.
Nie moja sprawa" - pomyślała, umieszczając teczkę
Mateusza w torbie. Powiodła wzrokiem po sali, sprawdzając,
czy wszystko w porządku, po czym zgasiła światło. Czas
wracać do domu.
Obojętnie minęła stróżówkę oraz tkwiącego w niej
dozorcę. Gdyby nie sprawa z Mateuszem, pewnie rzuciłaby w
jego stronę kilka ciepłych słów i życzyła spokojnej nocy.
Teraz nie miała na to ochoty. Właściwie ograniczyła rozmowy
do koniecznego minimum - suchego powitania rano. Nawet o
zrobienie kserokopii materiałów potrzebnych na lekcje zwykła
prosić któregoś ze zmienników Janka.
Wieczór był dziwnie spokojny. Nawet najlżejszy powiew
wiatru nie poruszał gałęziami drzew. Szarość nieśmiało
otulała ziemię, ale jasność dnia jeszcze się broniła niczym
dziecko, które tuż przed zaśnięciem próbuje wykraść nocy
choć kilka minut, zanim utonie w objęciach Morfeusza.
Chodniki ozdobiła już różowawa poświata latarni, nadając
ulicom specyficzny, ciepły nastrój. Nawet samochody jezdziły
rzadziej niż zwykle.
Jakiś chłopak minął Gabrysię przy furtce. Szedł w stronę
szkoły. Pewnie rodzic szukający spóznionej pociechy.
Należało mu powiedzieć, że uczniowie już dawno wyszli.
Dziewczyna otworzyła usta, ale szybko je zamknęła. Nie jej
sprawa. Od tego jest dozorca. A ona pójdzie do domu pieszo,
przez park, sycąc się spokojem i ciszą wieczoru.
*
Energicznie popchnięte drzwi posłusznie się otworzyły.
Stanął w nich młody człowiek z burzą blond loków nad
czołem.
- Dobry wieczór - powiedział niepewnym głosem.
- Dobry - odparł niechętnie Janek, nie zaszczycając
chłopaka spojrzeniem. - Jeśli po ucznia, to wszyscy już
wyszli. Pewnie jest w drodze do domu.
- Do pana. Chciałbym porozmawiać.
Dozorca oderwał wzrok od przeglądanej gazety i przeniósł
na przybysza. Znał tę twarz, swego czasu widywał ją niemal
codziennie. W zimie chłopak bardzo często pojawiał się na
jego drodze. Janek myślał nawet, że jest jednym z sąsiadów,
ale niesłusznie. Młodzieniec najzwyczajniej w świecie go
obserwował. Trudno jednoznacznie stwierdzić po co. Złożone
w całość fakty mówiły jednak same za siebie. Gdy nieznajomy
przestał spacerować pod blokiem, nie chadzał rano na
przystanek i nie materializował się niespodziewanie w kolejce
sklepowej, znikło też uczucie dziwnego niepokoju.
- To pan? - zapytał dozorca, nie kryjąc zdumienia. - A
właściwie, dobrze, że pana widzę! Może w końcu się dowiem,
dlaczego byłem szpiegowany?
- Przyszedłem właśnie po to, żeby wszystko wyjaśnić.
Tylko... nie wiem, czy to dobre miejsce na...
- Miejsce jak każde inne. Słucham? Czego pan ode mnie
chce?
- To długa historia. Może umówimy się na jutro w
kawiarni?
- O nie, nie będę czekał do jutra! Chcę wiedzieć teraz.
Chłopak podszedł do okienka stróżówki i oparł dłonie o
znajdującą się przy nim półeczkę.
- Nazywam się Błażej Podgórski - rzekł przyciszonym
głosem. - Jestem mężem Reni. Nalegam na rozmowę w
spokojniejszych okolicznościach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- James Patterson Club 02 Second Chance
- Jakub Czarny Pan Samochodzik i El Greco
- HT190. Kaiser Janice Dwa śÂwiaty jedna miśÂośÂćÂ
- Christie Agata Wczesne sprawy Poirota
- Angelsen Trine Córka morza 03 Czas ciemnośÂci
- Jana Downs Unexpected Angels 1 Angelic reunion
- Cykl Rook 6 Ciemnia
- Fuentes_Carlos_ _Instynkt_pićÂknej_Inez
- James Axler Deathlands 019 Deep Empire
- Agnieszka Lingas śÂoniewska Brudny śÂwiat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nomegusta.xlx.pl