[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieprzejednany wyraz twarzy.
Skończyła zwiedzanie wczesnym popołudniem i usadowiła się w
ogrodach, by uporządkować notatki. Potem spacerowała, przyglądając się
fontannom. Zastanawiała się, co będzie dalej. Rano powinna była omówić
z Alim nękające ją problemy, lecz on, po najwspanialszej w życiu nocy,
uciął dyskusję jak dyktator i wyszedł. Miała tę scenę żywo w pamięci.
Przysiadła na skraju największej fontanny i wpatrywała się w wodę.
Nagle zobaczyła obok siebie inne odbicie. Uniosła głowę i zobaczyła
Jasira.
- W Anglii mówią chyba  pensa za twoje myśli".
- Owszem.
- Cóż to za dziwne myśli przyoblekły twoją twarz w melancholijny
uśmiech. Jesteś szczęśliwa czy smutna?
- Jedno i drugie - westchnęła.
- Jestem cierpliwym słuchaczem. Wstali i ruszyli ścieżką.
- Czyżby Ali zle cię traktował? - spytał troskliwym tonem Jasir. -
Słyszałem, że tak go zadowoliłaś, iż obsypał cię luksusami.
110
RS
- Nie chodzi mi o luksus - odrzekła. - Chcę odzyskać wolność.
- Nie widzę nigdzie straży - odparł, rozglądając się wokół.
- A po co straż na środku pustyni? Dokąd ucieknę?
- Fakt. Naprawdę chcesz uciec od Alego?
- Niezupełnie. Chcę odzyskać wolność. Pewnie wróciłabym do
niego.
- Ale to byłby twój wybór, więc zupełnie coś innego.
- Tak! - krzyknęła. - Ty to rozumiesz. Czemu on nie chce tego pojąć?
- Mój kuzyn Ali jest wspaniałym facetem, ale kiedy dopnie swego,
uważa sprawę za zakończoną.
- Wiem - przyznała Fran. - Jednak dopóki nie będę z nim z własnej
woli, nie ułoży się między nami.
- Stanowicie wspaniałą parę - pokiwał głową Jasir. - Nie mogę znieść
myśli, że gotów zniweczyć to przez swój upór. Mam tu obok mały domek.
Możesz skorzystać z mojego telefonu i zadzwonić do angielskiego
ambasadora.
- Tak po prostu?
- Tak po prostu. Chodzmy.
Wziął ją za rękę i poprowadził wąską ścieżką. Fran spieszyła się, nie
chcąc przegapić takiej okazji.
 Mały domek" Jasira okazał się niewielkim pałacem, urządzonym z
przesadnym przepychem. Rozejrzała się, szukając telefonu.
- Na górze - rzekł, prowadząc ją w stronę schodów.
Nie mogła wprost uwierzyć, że znalazła wyjście z tej sytuacji.
Zawahała się przez chwilę. Kusiła ją myśl o pozostaniu z Alim, lecz
postanowiła być niezłomna.
111
RS
- Tutaj. - Jasir otworzył drzwi i przepuścił ją przodem.
Znalazła się w bogato zdobionej purpurowym brokatem sypialni.
Tylko na jednej ścianie zamiast zasłon rozwieszono wszelkiego rodzaju
białą broń. Miecze, szpady, szable oraz krótkie, długie, szerokie, wąskie,
proste i zakrzywione kindżały, kordelasy i sztylety. Powietrze było
przesycone wonią zmysłowych olejków, na co Frances zwróciła uwagę, bo
zapach wydawał się kolidować z taką ilością oręża.
Obok łóżka stał telefon. Podniosła słuchawkę.
- Jak mogę połączyć się z ambasadorem? - spytała. Chyba nie
dosłyszał, bo tylko się uśmiechnął. Przyłożyła słuchawkę do ucha. Głucho.
Zauważyła, że Jasir trzyma w ręku wyrwany ze ściany przewód.
Zamknął drzwi na klucz. Jego uśmiech stał się złowieszczy i okrutny.
- Chcę zadzwonić do ambasadora - powiedziała twardo.
- To mi niezbyt odpowiada. Wolę, żebyś została ze mną. Ali odzyska
cię, kiedy skończę. Jeśli cię będzie jeszcze potem chciał, w co wątpię.
Czemu pomyślała, że jest miłym, młodym człowiekiem? Z pięknej
twarzy Jasira spoglądały na nią zimne oczy.
- Jesteś szalony - wykrztusiła, odsuwając się od niego. -Czy wiesz,
co Ali ci za to zrobi?
- Na początku na pewno będzie wściekły, ale ja udam przerażenie i
wkrótce mi wybaczy. Kobiety niewiele znaczą w naszym kraju, więc
pomysł, że dwaj mężczyzni mogliby z powodu jednej z nich prowadzić
wojnę, jest wręcz absurdalny.
- Ale nie w tym przypadku, prawda? - spytała, starając się za wszelką
cenę podtrzymać konwersację.
112
RS
- Bardzo sprytnie. Nie, ty jesteś tylko narzędziem. Ali pozbyłby się
ciebie w swoim czasie, ale teraz będzie cierpiał i o to chodzi. Przez całe
życie wszystko mi odbierał, łącznie z należnym mi tronem. Teraz ja mu
coś zabiorę i będę się przy tym dobrze bawił.
Ruszył zdecydowanie w jej stronę. Cofnęła się. Jej przerażenie
wzrosło, gdy zdała sobie sprawę, w jak wielką pułapkę wpadła. Jasir swoją
maską jowialności oszukał nawet Alego. Pod nią czaiła się zimna
nienawiść, która zwróciła się przeciwko niej.
Uśmiechał się złowieszczo, jakby radował się nadciągającym
starciem. Zmusiła się do spokoju i przestała się cofać. Jasir z lubością
popatrywał na wznoszącą się i opadającą pierś Fran. Nie zauważył, że
zwinęła dłoń w pięść, wystawiając lekko dwa knykcie. Podszedł do niej i
chciał ją złapać. W następnej chwili jęknął z bólu, bo grzmotnęła go z
całej siły w splot słoneczny. Skulił się, twarz wykrzywił mu ból i
wściekłość. Jednak wciąż blokował jej drogę do drzwi. Nadal była
uwięziona przez człowieka tak zaślepionego nienawiścią, że nie dbał o nic.
- Bardzo tego pożałujesz - wyskrzeczał.
- Nie tak bardzo jak ty, kiedy Ali dowie się o wszystkim - odparła
bez tchu.
- Nie będzie się o ciebie troszczył, gdy dowie się, że tu przyszłaś.
- Kłamiesz, by podnieść się na duchu. Ali mnie kocha. Wciąż ciężko
dyszał, lecz wyszczerzył zęby w namiastce uśmiechu.
- Wy, ludzie Zachodu, macie mylne wyobrażenie o kobietach.
Kobiety służą wyłącznie do uciech. AM wie o tym doskonale, niezależnie
od tego, co ci naopowiadał. Wyjaśni ci to osobiście, zakładając, że jeszcze
będzie chciał się z tobą widzieć. A teraz chodz tu.
113
RS
Za nią znajdowała się ściana obwieszona bronią. Nie widząc, co robi,
sięgnęła do tyłu i natrafiła na jakąś rękojeść. Pociągnęła i ku jej radości
broń wysunęła się gładko. Nie spuszczając wzroku z Jasira, wystawiła ją
przed siebie. Było to długie, groznie wyglądające ostrze.
- Posłużę się tym w razie konieczności - ostrzegła.
- Nie bądz głupia. Jestem księciem i kuzynem Alego. Jeśli przelejesz
moją krew, zobaczysz, co zrobi ci twój ukochany. To nie będzie
przyjemne.
Przeraziła się nie na żarty, że to może być prawda, lecz z kamienną
twarzą podniosła nóż na wysokość oczu Jasira i wykonała w jego stronę
serię krótkich pchnięć. Tak, jak przewidywała, odchylił się do tyłu.
Przesunęła się do przodu, starając się dotrzeć do drzwi, lecz nie dała rady.
Sytuacja zrobiła się patowa.
Na dole rozległ się jakiś gwar, usłyszała tupot nóg na schodach,
męskie głosy, a wśród nich - Bogu niech będą dzięki -głos Alego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum