[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo chcę cię pocałować  wyznał. Odsunął się nieco.  Przepraszam, jeżeli
to dla ciebie przykre.
 Dlaczego miałoby mi to sprawiać przykrość?
84
R
L
T
 Bo pięć lat temu potrzebowałaś tylko przyjaciela.
 I tym dla mnie wtedy byłeś.  Uśmiechnęła się.  John, nic nie
poradzimy na to, co czujemy. To jest. Przez pięć lat bardzo się zmieniliśmy,
ale myślę, że naszym problemem jest strach, że ktoś nas zrani. Nikt chętnie
się nie otwiera, nie zwierza się z kompleksów.
Przytaknął.
 Nie każdego dnia zdarzają się takie emocje  zauważył, jakby nadal
nie pojmował, co się dzieje.
 Zdaję sobie sprawę, że zapewne tobie trudniej niż mnie jest nie myśleć
o nieżyjącej żonie, tym bardziej że chyba byliście szczęśliwi  mówiła
powoli, gładząc go po policzku.  Ale czas płynie, chociaż może czasami
chcielibyśmy, żeby stanął w miejscu.
Dotknął czołem jej czoła.
 Mam potężny bagaż.
 Kto nie ma?  Uśmiechnęła się.  John, chcę tylko wiedzieć, czy... czy
potrafisz tego nie ignorować.
Zastanawiał się dłuższą chwilę
 Nie, nie chcę tego ignorować.
 Całe szczęście  westchnęła z ulgą.
 Ale zanim posuniemy się dalej, chciałbym, żebyś wiedziała, że
miałem powód, żeby przez tyle lat się z tobą nie skontaktować.
 Słucham. Bo to mnie intrygowało. Nie oczekiwałam, że będziemy się
widywali codziennie, ale myślę, że mogłeś mi zostawić numer telefonu,
żebym chociaż... no nie wiem, posłała ci w podzięce kosz owoców.
 Po prostu uznałem, że potrzebujesz spokoju, żeby sobie poradzić ze
zmianami, jakie zaszły w twoim życiu. Przeżyłaś wypadek, urodziłaś
wcześniaka, owdowiałaś. To bardzo dużo. Do tego doszła operacja Ruthie.
85
R
L
T
Nie chciałem wprowadzać jeszcze większego zamętu do twojego życia.
 Nie sądzę, żebyś wprowadził większy chaos. Umarła ci żona, więc na
pewno wiedziałeś, co ja przeżywam.
 Właśnie dlatego musiałem zniknąć. %7łeby nie wtrącać się do twojego
życia. Mimo że mi się podobałaś, nie- potrzebny był ci facet z ponurą
przeszłością.  Wzruszył ramionami.  Byłem kimś, kto się tam znalazł, kiedy
tego potrzebowałaś.
 John, teraz też cię potrzebuję. Ale inaczej.
Musnął ją wargami.
 Zwietnie.
Tym razem zamknął jej usta pocałunkiem.
Od dawna miała nadzieję, że będzie to elektryzujące doznanie. I się nie
pomyliła. Jej serce śpiewało nie tylko z powodu jego delikatności, ale też na
myśl, że być może John zdecyduje się tu zostać, zapuścić korzenie.
Skoncentrowała się na tym, jak jego zęby skubią jej wargę, podniecając
ją obietnicą tego, co jeszcze nastąpi. John. Jej John. Wziąwszy pod uwagę, jak
bezpiecznie czuła się w jego ramionach, miała cichą nadzieję, że nadal będzie
ją chronił. Zawsze.
86
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Nim się obudziła tego poranka, śnił się jej John. %7łe ją przytula i całuje.
Tym razem to nie był sen, ale jawa Westchnęła cicho, wspominając pocałunki
nabrzmiałe obietnicą prawdziwej namiętności.
 John?  wyszeptała zmieszana. John jej nie pragnie? Nie zauważył,
jak drży z pożądania? Nie poczuł tego samego? Musnęła go znowu.
Odwzajemnił ten pocałunek ale chwilę pózniej lekko ją odsunął.  John...
 Cierpliwości  szepnął.
 Ale... nie chcesz?
 Z tobą? Niczego bardziej nie pragnę.
Nie zdaje sobie sprawy, że poruszył jej wszystkie zmysły? Musi
dowiedzieć się jeszcze więcej, żeby odkryć tę kipiącą w nich nieokiełznaną
siłę?
 Ale uważam, że to bardzo ważne, żebyśmy się nie spieszyli. 
Mówiąc, nie spuszczał wzroku z jej warg, a ta wzrokowa pieszczota wcale nie
zachęcała do zwłoki ani nie koiła serca trzepoczącego jak ptak w klatce.
Wiedziała, że ma rację, że oboje muszą ochłonąć.
 Już pójdę  szepnął.
 Nie chcę, żebyś wychodził  wyrwało jej się. Bez słowa wziął ją za
rękę i poprowadził do drzwi.
 Do weekendu jesteśmy zajęci. Co robisz w sobotę?
 Zaproponuj coś, a ja się dostosuję.  Gdy się uśmiechnęła, nie mógł
się powstrzymać, by jej nie objąć i jeszcze raz pocałować.
 Widzę, że muszę się bardzo postarać  zażartował.
 Co masz na myśli?
87
R
L
T
 Ponieważ Ruthie będzie w domu, nie wchodzi w grę to, co mam na
myśli.  Uniósł znacząco brwi, sprawiając, że szeroko się uśmiechnęła.
 Okej. Więc...?
 Jeden z pacjentów mi powiedział, że niedaleko stąd jest park
narodowy.
 Znamy go dobrze, bo Ruthie uwielbia tam jezdzić.
 Wobec tego jesteśmy umówieni. To dla ciebie...  Pocałował ją.  A to
dla Ruthie.  Jeszcze jeden całus.
Ale ona wcale nie chciała tak szybko się z nim żegnać. Zarzuciła mu
ręce na szyję. Nie protestował. I tak niewinny całus na dobranoc przeistoczył
się w kolejny gorący pocałunek.
Leżała uśmiechnięta w promieniach porannego słońca pełzających po
sypialni. Tak samo szczęśliwa jak poprzedniego wieczoru w ramionach
Johna. Tak, tego szukała od samego początku, a w jego objęciach znalazła
szczęście. Roześmiana wyskoczyła z łóżka. Z radością myła się i ubierała w
oczekiwaniu na spotkanie z Johnem. Godzinę pózniej mozolnie zbierała
niesforne włosy Ruthie, by uczesać ją w koński ogon.
 Mamo, ja chcę mieć taką samą fryzurę jak ty. Będziemy takie same. 
Zmiejąc się, pokazała na swoje czarne kozaczki, niebieskie dżinsy i czerwony
sweter. Właśnie tak była ubrana Mackenzie.
Gdy w końcu udało się Ruthie uczesać, dziewczynka, uradowana,
mocno ją uścisnęła.
Na pukanie do drzwi Ruthie, krzycząc na całe gardło:
 John!  popędziła mu otworzyć.
Mackenzie lekko zmieszana zaszła do kuchni po torbę termoizolacyjną
z napojami i kanapkami.
 Witaj, skowroneczku!  usłyszała po chwili, a dalej obszerną relację
88
R
L
T
Ruthie o tym, co zobaczą w rezerwacie, o jej ulubionych zwierzakach, o tym,
jakie piękne motyle są w motylami...
 A gdzie twoja mama?  zapytał John, gdy umilkła na chwilę, by
nabrać powietrza.
Chwilę pózniej stanął w drzwiach kuchni.
 Cześć.
Przywitała go niepewnym uśmiechem, nie wiedząc, jak się zachować.
Pocałować go w policzek? W usta? Czy w ogóle powinna go całować na
oczach Ruthie? Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Sięgając po torbę,
poczuła, że drżą jej ręce.
 Hm, Ruthie...  Zawahała się zauroczona Johnem w jasnych dżinsach i
białej koszulce polo oraz zapachem jego wody po goleniu.
 Słucham, mamo.  Głos Ruthie przywołał ją do porządku. Dopiero
wtedy zdała sobie sprawę, że bezwstydnie przygląda się Johnowi, wręcz
pożera go wzrokiem. Nim zacisnęła powieki, dostrzegła uśmieszek błąkający
się na jego wargach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum