[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaciskały zęby, pociły się i zmagały z własnymi słabościami. Nie robiły tego dla widzów, lecz
dla samej gry. Gdy obie znalazły się blisko siatki, Rayska rzuciła uszczypliwą uwagę. Asher
zignorowała ją. Wpadła w rytm i nic nie mogło jej z niego wytrącić. Uderzała z niebywałą
precyzją, nie bała się podchodzić do siatki i posyłać przeciwniczce niebezpiecznych wolejów.
Wydawało się, że znajduje się w szczytowej formie.
Wszystko uległo zmianie, gdy zawodniczki zeszły z kortu po trzecim secie.
Asher myślała tylko o grze, toteż jej odporność zmalała. Spojrzała odruchowo na
trybunę i dostrzegła Erica. Na jego twarzy pojawił się lodowaty uśmiech. Skinął jej głową
Gest ten mógł być powitaniem lub napomnieniem.
Co z nią, do diaska? - na próżno głowił się Taj. Zbliżył się do kortu i przyglądał się
Asher, mrużąc oczy. Przegrała dwa gemy pod rząd, w tym drugi przez podwójny błąd
serwisowy. Rayska grała znakomicie, to fakt, ale Asher wcale nie była od niej gorsza. Aż do
trzeciego seta. Zaczęła grać mechanicznie, jakby wyparował z niej cały zapał. Nie odbierała
podstawowych podań, albo robiła to bez wyczucia. Serwis Rayskiej nie był jej najlepszą
bronią, a jednak Asher miała problemy z returnem.
Gdyby jej nie znał, powiedziałby, że oddaje mecz. Lecz Asher Wolfe nie potrafiła
przegrywać na życzenie.
Szukał oznak kontuzji. Mogła naciągnąć ścięgno lub skręcić kostkę. To by wszystko
wyjaśniło. Jednak niczego nie wypatrzył. Wyraz twarzy Asher był nijaki, jak maska. Zbyt
nijaki, stwierdził Taj, gdy sędzia ogłosił wynik piętnaście do zera w trzecim gemie. Coś było
nie tak, lecz przyczyna musiała tkwić w psychice, a nie w kondycji. Zaniepokojony, zaczął
przyglądać się ludziom na trybunie.
Mnóstwo mniej lub bardziej znajomych twarzy. Zauważył aktora, z którym grał na
turnieju dla osobistości życia publicznego. Był to postawny facet o niewiarygodnym
forhendzie. Rozpoznał też primabalerinę, którą widzieli z Asher w Ognistym Ptaku. Obok
baletnicy siedział piosenkarz country. Wzrok Taja przesunął się dalej, na Taras Królewski.
Twarz lorda Wickertona szpecił grymas pełen złośliwej satysfakcji. Eric nie spuszczał
oczu ze swojej byłej żony. U jego boku siedziała lady w różowym kapeluszu. Wydawała się
bardzo znudzona.
- Sukinsyn - zaklął Taj, podnosząc się z miejsca. Zatrzymała go czyjaś silna ręka.
- Dokąd idziesz? - zdziwiła się Madge.
- Muszę zrobić coś, co powinienem był zrobić trzy lata temu.
Madge powędrowała wzrokiem za spojrzeniem Taja.
- O rany! - gwałtownie wciągnęła oddech. Mocno trzymała przyjaciela i czuła, jak
bardzo jest napięty. Przelotnie wyobraziła sobie, co by się stało, gdyby pozwoliła mu pójść na
górę.
- Zaczekaj - powiedziała z naciskiem. - Nie pomożesz Asher, łamiąc mu szczękę.
- Może i nie - odparł. - Wiesz, po co tu przylazł.
- Chce ją zdenerwować. - Madge starała się zachować spokój. - I dobrze mu to
wychodzi. Idz i porozmawiaj, ale z Asher. Niejednemu mężczyznie zjeżyłyby się włosy pod
spojrzeniem, jakie Taj posłał Madge - lecz ona uniosła tylko brwi.
- Mój drogi, jeśli chcesz wywołać bójkę, zrób to po meczu - stwierdziła chłodno. -
Będę ci sekundować. A teraz zdaj się lepiej na rozum.
Widziała, jak Taj walczy ze sobą, aż wreszcie rozsądek zaczął wygrywać z emocjami.
Odprężył się nieco, choć oczy wciąż ciskały błyskawice.
- Jeśli to nie poskutkuje - powiedział groznie - rozerwę go na strzępy.
- Chętnie popatrzę - obiecała, zanim zniknął jej z oczu.
Wiedział, że będzie miał tylko chwilę. Zdecydował się użyć niewielu słów, ale za to
dobitnych. Asher przegrała gema do zera. Podeszła do ławki i usiadła ciężko, nie
zauważywszy Taja.
- Co z tobą, do cholery?
Obejrzała się, urażona ostrym tonem pytania.
- Nic. - Była zmęczona. Otarła ręcznikiem pot z czoła. Przegrała.
- Podajesz jej zwycięstwo na tacy.
- Zostaw mnie w spokoju, Taj.
- Dasz mu satysfakcję oglądania twojej klęski na oczach czternastu tysięcy ludzi? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum