[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nazywam się Blake Saunders.  Wyciągnął do niego wolną rękę.
Daemon spojrzał na rękę, a potem jego wzrok powrócił do mnie.
 Wiem, kim jesteś.
O Jezu. Obróciłam się do Blake'a.
 To jest Daemon Black.
Jego uśmiech był wymuszony.
 Też wiem, kim on jest.
Daemon zaśmiał się pod nosem i przeciągnął. Był chyba o głowę wyższy od Blake'a.
 Zawsze dobrze spotkać kolejnego fana.
O tak. Blake nie miał pojęcia, co powiedzieć. Pokręcił lekko głową i zwrócił się do
mnie.
 Cóż, muszę już iść.
Uśmiechnęłam się.
 Dobra. Dzięki... za wszystko.
Uśmiechnął się i pochylił nieznacznie, otaczając mnie ramionami. Zwiadoma
przenikliwego wzroku Daemona, położyłam rękę na plecach Blake'a i wyciągnęłam się,
przyciskając usta do jego gładkiego policzka.
Daemon odchrząknął.
Blake zaśmiał mi się miękko do ucha.
 Zadzwonię do ciebie. Zachowuj się.
 Jasne  powiedziałam i puściłam go.
Blake ostatni raz uśmiechnął się do Daemona i wyszedł. Musiałam to przyznać
chłopakowi, radził sobie  tak jakby  z Daemonem.
Odwróciłam się do niego i zaczęłam bawić obsydianem na szyi.
 Wiesz, nie da się być większym dupkiem niż ty.
Uniósł brew.
 Chyba ci mówiłem, żebyś się z nim nie zadawała?
 Chyba ci wyjaśniłam, możesz sobie mówić, że nie mogę, ale to nie znaczy, że cię
posłucham.
 Tak mówiłaś?  Jego wzrok spoczął na obsydianie, a potem zlustrował mnie od góry
do dołu.  Wyglądasz naprawdę ładnie, Kotek.
Mój żołądek się zapadł. Muszę go ignorować  ignorować.
 Myślę, że Dee odwaliła kawał dobrej roboty przy ozdabianiu domu.
 Sądzisz, że zrobiła to wszystko sama? Nie daj się jej nabrać. Zatrudniła mnie, gdy
tylko wróciłem do domu.
 Och.  Zaskoczyło mnie to. Nie mogłam wyobrazić sobie Daemona spokojnie
wieszającego lampiony, bez podpalania ich i wyrzucania.  Oboje wykonaliście świetną
robotę.
Zadrżałam pod badawczym wzrokiem Daemona. Dlaczego, och, dlaczego Blake musiał
urwać się tak wcześnie i zostawić mnie z Daemonem?
 Skąd masz tę sukienkę?  zapytał.
 Od twojej siostry  powiedziałam słodko.
Zmarszczył brwi, wyglądając na zdegustowanego.
 Nawet nie wiem, co o tym myśleć.
 O czym myśleć, skarbie?
Daemon zesztywniał. Spojrzałam prosto w oczy Ash. Przytrzymała mój wzrok,
uśmiechnęła się słodko i otoczyła ramieniem jego wąską talię. Przycisnęła się, jakby była
zbyt zaznajomiona z liniami jego ciała. I była. Spotykali się kiedyś od czasu do czasu.
Och, po prostu wspaniale. Dopiero co rzucił Blake'owi mordercze spojrzenie, a teraz
Ash przyssała się do jego boku. I Boże, wcale mi się to nie podobało. Ironia to taka suka.
 Zliczna sukienka. Jest Dee, prawda?  zapytała Ash.  Chyba razem ją kiedyś
kupiłyśmy, ale zawsze wyglądało na niej trochę za luzno.
Och, to zabolało jak poparzenie meduzy. Nieracjonalne uczucie spłynęło w dół mojego
kręgosłupa, gdy tak tam stała w superobcisłej sukience, która kończyła się dwa centymetry
za jej tyłkiem.
 A ty zapomniałaś chyba dżinsów albo dolnej części tej sukienki?
Ash parsknęła, a potem skupiła się na Daemonie.
 Skarbie, tak szybko uciekłeś. Musiałam przeszukać całe piętro za tobą. Może
pójdziemy do twojego pokoju i skończymy, co zaczęliśmy?
To było jak uderzenie w brzuch i prawie zwaliło mnie z nóg. Nie mam pojęcia, skąd to
się brało, ani dlaczego tak się czułam. To nie było nieracjonalne. Nie lubię Daemona  nie
lubię. Może się migdalić z samym papieżem jak dla mnie, a ja właśnie pocałowałam
Blake'a. Ale to gorące uczucie ciągle tam było, płynęło moimi żyłami.
Daemon uwolnił się z uścisku Ash i podrapał miejsce nad sercem. Pochwycił mój wzrok
i uniósł brew oczekująco. Chce ze mną być? O tak, właśnie widzę... pomiędzy tym, co robił
z Ash.
Odwróciłam się, zanim zrobiłabym coś zawstydzającego. Słyszałam za sobą wysoki
chichot Dee. Daemon coś powiedział, ale jego głos utonął w tłumie. Potrzebowałam
powietrza i dystansu, więc wyszłam na zatłoczony ganek.
Nie pojmowałam, co się działo. Nie ma mowy, bym była zazdrosna. Ja wcale tego nie
czułam. I niedługo idę na randkę z seksownym, ludzkim chłopakiem. Nie ma mowy, by
obchodziło mnie, co Daemon i Ash razem robili.
A potem mnie to uderzyło, gdy schodziłam po stopniach. O mój Boże, obchodziło mnie
to. Obchodziło  obchodziło, że był na górze z Ash i... i nawet nie mogłam ogarnąć
umysłem tego, co mogli robić bez psychicznych szkód. Kręciło mi się w głowie. Obrazy
całującej go Ash wyssały powietrze z moich płuc. Co jest ze mną nie tak?
Zaczęłam iść chwiejnym krokiem. W którymś momencie zdjęłam szpilki i odrzuciłam
je na bok. Szłam dalej, czując pod stopami zimną trawę i żwir. Nie zatrzymałam się, dopóki
nie doszłam do pustego domu na końcu drogi. Wzięłam kilka haustów świeżego, czystego
powietrza. Próbowałam odzyskać kontrolę nad moimi emocjami. Część mnie wiedziała, że
to co czułam, było śmiechu warte, ale to uczucie nie chciało odejść. Miałam wrażenie, że
zaraz eksploduję. Było mi zimno i gorąco jednocześnie.
Ciężko mi się oddychało. Zamknęłam oczy i zaklęłam. To, co czułam, nie było
właściwe. Ostatnim razem byłam zazdrosna o innych blogerów, którzy pojechali na
konferencję, a mama mi nie pozwoliła. Szlag, tym razem było gorzej. Chciało mi się
krzyczeć. Chciałam tam wbiec i powyrywać Ash wszystkie kłaki. Zazdrość, którą czułam,
nie powinna płynąć moimi żyłami, ale zaślepiała mnie i nie słyszałam mózgu mówiącego
mi, że zachowuję się głupio. Krew się we mnie gotowała. Ręce miałam spocone, zimne i
jakby obce. Całe moje ciało się trzęsło.
Stałam bez ruchu, zagubiona w wirze emocji i zagmatwanych myśli, dopóki nie
usłyszałam odgłosu stóp na trawie. Postać wyłoniła się z cieni, a światło księżyca
zatańczyło na złoto-niebieskim zegarku.
Simon.
%7łołądek opadł mi aż do stóp. Co on, u diabła, tu robił? Czy Dee go zaprosiła? Nie
powiedziałam jej, co się między nami stało, ale musiała słyszeć chociaż plotki.
 Katy, to ty?  Zatoczył się i oparł o dom. Teraz w pełni widziałam spuchnięte oko w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum