[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zawahała się na chwilę, a potem leciutko wykręciła jeden z
bezpieczników. W całym domu zapanowały ciemności.
Minęła minuta, potem dwie. Rachel wróciła szybko do kuchni i zajęła
się obserwacją Grega. Kilkakrotnie spojrzał odruchowo w jej okno
kuchenne, lecz dopiero za którymś razem zorientował się, że coś jest nie
w porządku. Zamarł w bezruchu...
Rachel uznała, że najwyższy czas wyszczotkować włosy, pociągnąć
usta błyszczykiem i znalezć latarkę. Grunt to nie stracić głowy i nie
zapomnieć o starannie obmyślanej strategii. Zgodnie z oczekiwaniami,
już po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Ach, to ty, kochanie! - powiedziała ciepło. - Niepotrzebnie się
fatygowałeś. To pewnie tylko bezpiecznik. Nauczyłeś mnie przecież, jak
postępować w takich wypadkach. Pewnie właśnie jadłeś kolację.
- Już zjadłem.
- Naprawdę sama sobie poradzę.
- Wierzę ci, ale nie zapominaj, że na dworze jest cholernie zimno.
Musisz mieć sprawne ogrzewanie i dlatego proponuję, żebyśmy zeszli do
piwnicy i sprawdzili, co się stało.
- Głupio mi, że wciąż ratujesz mnie z opresji. I...
- Cicho bądz. - Greg zamknął jej usta pocałunkiem. - Wiesz, że
uwielbiam zgrywać bohatera - dodał po chwili.
- Zejdę pierwsza, dobrze?
Greg skinął głową, rzucił płaszcz na krzesło i posłusznie ruszył za
Rachel.
- Pewnie wysiadł główny bezpiecznik - powiedział. Rachel poruszała
się w żółwim tempie. Powinnam lepiej przygotować to przedstawienie,
pomyślała z niesmakiem. Za kilka sekund Greg włączy prąd. I co potem?
- Chciałam ci podziękować, że tak miło zająłeś się moimi rodzicami.
- Przecież wiesz, jak bardzo ich lubię.
Rachel z ociąganiem podeszła do skrzynki z bezpiecznikami.
- Wiesz, trochę się denerwowałam, że wszystkiego się domyśla.
- A teraz spróbuj wyczuć, który z bezpieczników jest gorący -
86
SR
powiedział, nie podejmując tematu.
- Chyba wszystko jest w porządku. Chodzi o to, że nie chciałam cię
stawiać w niezręcznej sytuacji.
- Rachel - odezwał się niespodziewanie ostrym tonem - nić
zamierzałem mówić twoim rodzicom, że z tobą sypiam. Nie chcesz, żeby
o tym wiedzieli, prawda?
- Co takiego? - Zamrugała gwałtownie powiekami, zaskoczona
zarówno słowami Grega, jak i jego ostrym tonem.
- Tylko dla twojego dobra - odpowiedział wprost.
- Mama natychmiast zasypałaby cię gradem niezbyt subtelnych
pytań, a tatuś zacząłby się dopytywać o termin ślubu.
- Bywałem w przeszłości poddawany takim przesłuchaniom.
Wszyscy rodzice widzieli we mnie zawsze wzorcowego zięcia. - W jego
ustach zabrzmiało to jak obelga.
- A ty miałeś tego dosyć - domyśliła się.
- Takie są po prostu fakty i trzeba się z nimi pogodzić. Przyszliśmy tu
sprawdzić bezpieczniki, pamiętasz?
- Hmm, chyba już wiem, o co chodzi. - Rachel powoli dokręciła
główny bezpiecznik i natychmiast cały dom ożył. Włączyło się światło,
zaczęła pomrukiwać lodówka i włączyła się terma. - Przyznaj, myślałeś,
że sobie nie poradzę?
- Nie rozumiem, jak to się mogło stać. Może coś zaczyna
szwankować? Pozwól, że sam zerknę.
- Dobra, ja tymczasem zrobię kawę po irlandzku. Przyda nam się coś
na rozgrzewkę.
Szybko wyszła z piwnicy, zanim Greg zdążył zaprotestować. Gdyby
tak nie kochała tego cholernego głupka, to pewnie by go zastrzeliła. Jej
terapia na niewiele się zdała. Greg wciąż wyrażał się o sobie bardzo
krytycznie. Czuła się tym dotknięta. Z rozmysłem wlała do jego kawy
podwójną porcję whisky, natomiast poskąpiła bitej śmietany.
W chwili gdy stawiała kubki na stole, pojawił się Greg. Wyglądał na
zmartwionego.
- Na wszelki wypadek wymieniłem bezpiecznik, chociaż ten stary
wydawał się zupełnie dobry. Nie mam pojęcia, co mogło się stać.
- Spróbuj kawy - zachęciła go Rachel.
87
SR
- O rany - powiedział po wypiciu pierwszego łyku, - to
wysokoprocentowy napój.
- Zrobiłam ją według przepisu taty. Za mocna?
Rachel wzięła kubek i skinęła na Grega, by poszedł za nią do salonu.
Zawahał się, lecz nie ruszył się z miejsca.
- Zostanę tu tylko chwilę, bo mam bardzo dużo roboty.
- Nie ma sprawy! Rozumiem - odparła z uśmiechem, choć naprawdę
zrobiło się jej bardzo przykro. Teraz już była pewna, że Greg celowo jej
unikał. Stało się też jasne, że nie zamierzał niczego wyjaśniać. Zawsze
zresztą był wyjątkowo skryty, co w dużej mierze wynikało z jego
kompleksów i niskiej samooceny. - Opowiedz mi swój najgorszy
koszmar senny. - Rachel wiedziała, że była to dość rozpaczliwa próba
podtrzymania rozmowy. - Wszystkie dzieci miewają straszne sny.
- Pewnie, ale ja żadnego nie pamiętam. Chociaż... - W zamyśleniu
podrapał się po brodzie. - Byłem świetnym uczniem, ale miałem trochę
problemów z ortografią. Pomimo tych kłopotów nauczyciele z
maniakalnym uporem zgłaszali mnie do licznych konkursów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum