[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zakupy i jeszcze dotąd nie wróciła  wyjaśniła Rose.
 Chodz, Beth  powiedziała Chloe, biorąc małą
za rękę.  Na pewno chcesz poznać Sarę i Jane
i pobawić się z nimi, prawda?
Gdy wróciła po niedługim czasie, trzy dziewczyn-
ki były już w dobrej komitywie i wesoło chichocząc
pobiegły do domku dla dzieci na końcu ogrodu.
 Wiesz, ten twój szef jest bardzo atrakcyjny
 powiedziała Rose, której wzrok padł właśnie na
ojca i na Stevena zmierzających w stronę domu.
 Posłuchaj, póki jesteśmy same, mama prosiła, że-
bym z tobą uzgodniła, gdzie będziecie spali. Stevena
i ciebie oczywiście umieściłyśmy razem, ale chciała-
bym wiedzieć, czy Beth zechce dzielić pokój z Sarą
i Jane? Okazało się, że jeden z krewnych Marka
chciałby zostać na noc i w takim razie brak nam
będzie osobnego pokoju dla niej. Co o tym sądzisz?
Chloe wiedziała, że powinna powiedzieć: ,,Cóż,
oczywiście, że Beth na pewno z przyjemnością zano-
cuje razem z dziewczynkami, ale Steven i ja powin-
niśmy mieć osobne sypialnie  . Zamiast tego jednak
usłyszała z pewnym zdziwieniem swój głos:
 Myślę, że świetnie to zaplanowałyście.
 Chwała Bogu  odetchnęła z ulgą Rose.
WIECZORY W LONDYNIE 117
 Chwała Bogu za co?  zapytał Steven, który
właśnie wszedł do kuchni.
 %7łe się zgadzacie, by Beth nocowała razem
z dziewczynkami naszej kuzynki.
 No jasne, to będzie dla niej atrakcja  uśmiech-
nął się szeroko Steven.  Beth zawsze marzy o towa-
rzystwie rówieśniczek.
 Rose, podejdz do telefonu. Dzwoni Mark  za-
wołała Margaret, stając w drzwiach.
Gdy Rose spiesznie wybiegła z kuchni, Steven
zauważył, że Chloe wygląda na lekko zmieszaną.
 Wszystko w porządku?  zapytał.
 No cóż...  zawahała się, spoglądając w jego
ciemne oczy.  Mamy mały problem z sypialniami.
Okazało się, że będzie więcej gości, niż przewidywa-
no, i wobec tego dali nam wspólny pokój.
Gdy Steven nic na to nie odpowiedział, Chloe,
zażenowana i zarumieniona, ciągnęła dalej:
 Może powinnam porozmawiać z Margaret i po-
wiedzieć, że nie chcemy im sprawiać kłopotu i zano-
cujemy w hotelu...
 Jeśli chcesz  Steven wzruszył ramionami.
 Ale pewnie byłoby im przykro. Tak rzadko cię
przecież widują. Na pewno woleliby, żebyś nocowała
w domu.
 Więc się zgadzasz?
 Chloe, naprawdę nie widzę problemu. I nie
musisz się z mojej strony niczego obawiać. To, że
będziemy spali w jednym łóżku, nie znaczy, że będę
czegoś od ciebie oczekiwał. Wyluzuj się  powiedział
i z ciepłym uśmiechem spojrzał jej prosto w oczy.
118 KATHRYN ROSS
 Chloe  zawołała z holu Rose.  Powinnyśmy
już jechać do krawcowej. Musisz przymierzyć suk-
nię. Pospieszmy się, bo specjalnie na nas czekają.
 Już lecę, Rose  odpowiedziała Chloe.  Nie-
długo będę z powrotem  zwróciła się do Stevena.
 Aty pewnie zadzwonisz tymczasem do biura, żeby
się dowiedzieć, jak poszło podpisanie umowy?
 Tak, kochanie  rzekł Steven, pochylił głowę
i zupełnie niespodziewanie pocałował ją prosto
w usta.  Jesteś niesamowita. Nawet tutaj, z dala od
biura i w tej przedślubnej gorączce o wszystkim
pamiętasz...
 Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, przecież
wiem, jaka to ważna sprawa dla twojej firmy.
 Do zobaczenia wkrótce  szepnął Steven, od-
suwając się od niej i odprowadzając ją wzrokiem.
Chloe poczuła, jak przenika ją rozkoszny dreszcz
oczekiwania.
Dopiero wychodząc z kuchni, zdała sobie sprawę,
że Steven pocałował ją zapewne na użytek wszyst-
kich członków jej rodziny, którzy w drzwiach przy-
patrywali się tej scenie.
 Naprawdę fantastycznie wyglądasz w tej sukni
 powiedziała z podziwem Rose, kiedy parę godzin
pózniej wracały do domu.  I idealnie na ciebie
pasuje. Ajuż się bałam, że pokręcą coś z wymiarami.
 Ty też wyglądasz rewelacyjnie, Rose. Twoja
suknia jest wprost cudowna. Będziesz najpiękniejszą
panną młodą na świecie.
 Dzięki, Chloe  rzekła Rose, spoglądając na
WIECZORY W LONDYNIE 119
siostrę.  Wiesz, przykro mi, że rozstaliście się z Ni-
le em. Ale mam wrażenie, że tak bardzo tego nie
przeżywasz.
 Masz rację. Chyba najbardziej ucierpiała moja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum