[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pomysł był fascynujący. Ale najważniejsza przyczyna jest inna.
Nie rozumiesz jej.
Red nie słuchała, pochłonięta własnymi przemyśleniami.
- Oboje się sobą posłużyliśmy. - Podeszła do okna i przez
chwilę patrzyła na drzewa ocieniające skwer. - Myślałeś sobie:
głupia, naiwna dziewczyna.
- Nie pleć.
- A czy do łóżka zaciągnąłeś mnie również po to, żeby
sprawdzić moje ewentualne zdolności? Jednym susem znalazł
siÄ™ przy niej.
- W życiu nie słyszałem większej bzdury! - Próbował wziąć ją
za rękę, ale się wyrwała.
RS
119
- Nie powinnam narzekać, co? Przecież tylko to, że byliśmy
kochankami - nie, zle, że uprawialiśmy ze sobą seks - sprawiło,
że ojciec pozwolił mi zostać. Mądrze zrobiłeś, że mu to
powiedziałeś. Bo ty w ogóle jesteś... taki inteligentny.
- Red, proszę cię, czy mogłabyś mnie wysłuchać?
- Nie! - Ruszyła do drzwi. - Ani teraz, ani nigdy! Zostanę u
Felicji do wyjazdu ojca, a potem wynoszÄ™ siÄ™, wracam do swego
normalnego życia. Będę znowu sobą. Zapuszczę włosy, będę
chodzić w dżinsach, jeść hamburgery i czipsy... Mam cię dość!
- Poczekaj! - Zabrzmiało to tak ostro, że odwróciła głowę i
zobaczyła jego stężałą twarz. - Powiedziałem już, że miałem
znacznie ważniejszy powód, żeby ci pomóc.
- To znaczy? - ponagliła go niecierpliwie, ale pokręcił głową.
- Nie. Jeśli pytasz, to znaczy, że nie jesteś jeszcze gotowa,
żebym ci to powiedział. Musisz to odkryć sama.
Kiedy przed wieczorem wróciła do Pimlico, zastała w domu
całą trójkę. Linus, Felicja i ojciec najwyrazniej na nią czekali.
- O, tato - uśmiechnęła się z trudem. - Przyjechałeś się
pożegnać?
- Pożegnać? Nie, skądże!
- To nie wracasz jeszcze do domu?
- Nie byłoby sensu tłuc się boeingiem taki szmat drogi, żeby
spędzić tu tylko kilka dni. Chyba się trochę rozejrzę. A może
jeszcze przed wyjazdem uda mi się was namówić na ślub?
RS
120
ROZDZIAA ÓSMY
- Cudownie! - powiedziała przesłodzonym tonem. -
Przepraszam na chwilÄ™.
Zamknęła drzwi saloniku i popędziła do łazienki, gdzie
natychmiast puściła wodę ze wszystkich kranów i dosłownie
zawyła z rozpaczy. Jeszcze trochę, myślała, i odwiozą mnie do
czubków. Nie byłoby to zresztą takie złe. Co robić? Na miłość
boską, co robić?
Choćby nawet chciała, nie mogła przesiedzieć w łazience
całego wieczoru. Umyła twarz i ręce i zeszła na dół.
- Twój tato chciał nas zabrać na kolację - powiedziała Felicja.
- Niestety, wychodzę, więc umówiliśmy się na jutro.
- Wspaniale. - Red starała się omijać wzrokiem Linusa.
- Miałbym ochotę zaprosić też tę dziewczynę, z którą
mieszkałaś. - McGee dopił drinka i wstał. - No, to do jutra, idę.
Odprowadzając go do wyjścia, zapytała, czy ma zadzwonić do
Jenny, stwierdził jednak, że nie ma nic specjalnego do roboty,
więc sam wpadnie ją zaprosić. Kiedy wróciła do saloniku,
Felicja wybuchnęła śmiechem.
- Och, Red, Red... Szkoda, że nie możesz zobaczyć swojej
twarzy.
- To wcale nie jest śmieszne - odparła z godnością.
- Chyba jednak jest. Ostrzegałam cię.
- Wymyślmy coś, błagam. Wyślijmy mu na przykład
telegram, że dom się spalił albo coś w tym guście.
- Mocne! - wtrącił Linus.
- Może, ale z nim inaczej się nie da. Zawsze był uparty jak
osioł. Coś trzeba zrobić. Masz jakiś pomysł?
- Sama sobie nawarzyłaś piwa, to je teraz pij.
- Nie kłóćcie się, dzieci. Linus, proszę cię, wezwij mi
taksówkę... On jednak ma rację - powiedziała, kiedy wyszedł. -
Musisz sobie poradzić sama. Pa!
RS
121
Po jej wyjściu Red wstała i przesiadła się na fotel. Była bliska
łez. Niespodziewanie drzwi otworzyły się.
- Linus?! Myślałam, że pojechałeś do siebie.
- Nie. - Usiadł naprzeciwko, wyciągnął ręce ńa oparciach
fotela i zaczął bębnić palcami.
- Musisz to robić? - spytała niechętnie.
- Przeszkadza ci?
- Owszem. Zastanawiam się, jak z tego wszystkiego wybrnąć.
- Rozumiem, ale znając ciebie, jestem dziwnie pewien, że
znajdziesz jakiś wykręt.
Przestał bębnić, ale przez cały czas wpatrywał się w nią
uporczywie. Drażniący wyraz rozbawienia nie znikał z jego
oczu.
- A gdyby tak - zaczęła - udać, że wzięliśmy ślub?
Powiedzielibyśmy, że poszliśmy do urzędu stanu cywilnego, bo
nie chcieliśmy niczego urządzać.
- Kompletna bzdura! Twój ojciec od razu by się domyślił, że
to jakaÅ› lipa.
- Bzdura, bzdura... A masz jakiś lepszy pomysł?
- Może i mam.
- To znaczy?
- Takie to proste, że aż nie wiem, czy w ogóle powinienem to
zaproponować...
- Ale co?
- Pstro. Niby dlaczego miałbym cię wyciągać z tarapatów?
Nie zasługujesz na moją pomoc.
- Linus!
- Jesteś panią swego życia i w ogóle wszystko o sobie wiesz
najlepiej. No to ja ci radzę, rób, jak uważasz.
- Linus! - krzyknęła. - Błagam cię, powiedz!
- No dobrze. - Podniósł do góry ręce na znak, że się poddaje. -
Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem z sytuacji byłby
prawdziwy ślub.
RS
122
- Nasz ślub? - Była taka zaskoczona, że przez chwilę nie
wiedziała, co powiedzieć, a potem wybuchnęła gniewem: - Ja
miałabym wyjść za ciebie? Chyba ci się pomieszało w tej twojej
genialnej łepetynie! Nigdy! Wolę już wracać do Australii, zostać
żoną Neda i rodzić mu dzieci rok w rok przez dwadzieścia lat!
Wybiegła, trzaskając drzwiami, aż zadrżały szklaneczki do
drinków stojące na kredensie. Kilkanaście razy przemierzyła hol
wzdłuż i wszerz, po czym szarpnęła znowu za klamkę, wpadła
do pokoju, zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami.
- Dlaczego mi to zaproponowałeś'? Uśmiechnął się i wzruszył
ramionami.
- Najprostsze rozwiÄ…zanie.
- Bardzo korzystne dla mnie.
- Zgadza siÄ™.
- Ale...
Ręce Linusa zacisnęły się na oparciach fotela, ale tego nie
spostrzegła, wpatrzona w jego twarz.
- Zapominasz, że zainwestowałem w twoje aktorstwo. Felicja
też nie skąpiła ci czasu. Gdybyś wróciła do Australii, wszystko
to poszłoby na marne. Tylko tutaj będę miał pewność, że
podejmiesz właściwe decyzje, że przyjmiesz jedynie
odpowiednie dla ciebie role.
- Svengali... - wymruczała pod nosem.
- Jak sobie życzysz.
- No tak. - Zaśmiała się nerwowo. - Powinnam się była tego
spodziewać... To prawda. Wydałeś na mnie furę pieniędzy, a ja
nie mogę ci ich zwrócić. Chyba żebym poprosiła tatę.
- Tylko że wtedy musiałabyś wrócić z nim na farmę. Wolno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum