[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy dowiedział się pan czegoś więcej o śmierci mojej siostry?
- Tylko tyle, że akta jej faceta są tak długie jak moje biurko. Ma
klientów wśród wysoko postawionych osób w mieście. Najwyrazniej
pani siostra była związana z jednym z wpływowych i bogatych ludzi,
którego żona nie była z tego powodu szczęśliwa. Groziła pani siostrze,
że ją zabije. No i oczywiście ten jej facet, typ spod ciemnej gwiazdy.
Ich sąsiad powiedział śledczym, że często wybuchały u nich
awantury. Podczas ostatniej powiedział jej, żeby odczepiła się od jego
klienta, a wtedy ona zagroziła, że pójdzie na policję i na niego
doniesie. - Oparł łokcie na zarzuconym papierami biurku. - Jak pani
widzi, nie brak podejrzanych, jeśli będziemy mieć do czynienia z
morderstwem. - Zmarszczył brwi. - Czy ktoś pani towarzyszy?
Rodzina? Narzeczony?
-Nie miałam żadnych krewnych poza Rachel. - Pomyślała o
Stuarcie, ale pocałunki nie świadczą przecież o związku. - I nie mam
narzeczonego.
- Chyba nie zamierza pani zatrzymać się w mieszkaniu swojej
siostry?
- Tego bym nie zniosła. Zatrzymałam się w hotelu.
- Czy przeżyła już pani śmierć kogoś bliskiego?
- Mój ojciec zmarł dwa lata temu, ale to Rachel załatwiała
formalności. Ja tylko płaciłam rachunki. Tak naprawdę nie mam
pojęcia, co robić.
84
RS
- Pomogę pani przez to przejść - rzekł łagodnym tonem. - Czy
może mi pani coś powiedzieć o prywatnym życiu siostry?
- Zapewne nic ponad to, o czym by pan już nie wiedział. Rachel
była ode mnie starsza i nie lubiła mnie. Kontaktowała się ze mną tylko
wtedy, kiedy czegoś ode mnie chciała.
- Rozumiem. %7ładnych siostrzanych zwierzeń, plotek o
znajomych...
- Nie było między nami serdeczności i zaufania. Rachel
nienawidziła prowincji, chciała zostać aktorką na Broadwayu. -
Poczuła straszny ucisk w żołądku. - Wiem, że nie stroniła od
narkotyków. Zaczęła już w liceum. Ale nigdy nie myślałam, że umrze
tak młodo. - Azy popłynęły jej po policzkach. - To stało się tak nagle...
- Wiem, jakie to dla pani trudne. Niech pani teraz wróci do
hotelu i odpocznie kilka godzin. Proszę do mnie zadzwonić, kiedy
będzie pani gotowa. Zabiorę panią do kostnicy na identyfikację ciała.
Zgoda?
- Dziękuję.
- Jeden z moich ludzi podrzuci panią do hotelu - dodał, jakby
domyślił się, że dysponowała skromnymi funduszami.
- Dziękuję.
- Nie ma problemu. Do zobaczenia pózniej.
Nie była to jeszcze pora na lunch. Zresztą lot odebrał jej apetyt.
Położyła się, przymknęła powieki. Czekała ją ciężka próba. Sierżant
miał rację, potrzebowała wypoczynku.
85
RS
Musiała się zdrzemnąć, a odgłos uporczywego pukania do drzwi
przywrócił jej świadomość. Gdy spojrzała przez wizjer, nie była w
stanie uwierzyć własnym oczom!
Gwałtownie otworzyła drzwi i wpadła w ciepłe, silne ramiona
Stuarta. Straciła nad sobą panowanie i rozpłakała się, tak bardzo była
szczęśliwa, że go widzi.
- W porządku, kochanie - Wziął ją na ręce i usiadł na łóżku,
trzymając ją na kolanach. - Wiem, że ci ciężko. Mimo wszystko była
twoją siostrą.
- Skąd się dowiedziałeś?
- Kierowca taksówki, który zawiózł cię na lotnisko, jest
kuzynem pani Rhodes. Zadzwonił do niej, a ona do mnie. - Jego
ramiona zesztywniały. - Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie?
Pojawiłbym się błyskawicznie.
Nie była tego pewna, ale w cudowny sposób jakoś się tutaj
znalazł. Nigdy w życiu nikogo tak nie potrzebowała. Już nie była
samotna.
Przytuliła się do niego, lekko drżąc z ulgi.
- Muszę zadzwonić do sierżanta Amesa, który zabierze mnie na
identyfikację ciała.
- Zrobię to za ciebie.
Spojrzała w jego jasnoniebieskie oczy.
- Podołam temu... jeśli ze mną pójdziesz.
- Oczywiście, Ivy. Jak ona umarła?
- Nie wiem. Policja też nie jest pewna. Jeszcze nie zrobili sekcji.
- Przyłożyła policzek do jego szerokiej piersi. -Trzeba przeszukać jej
86
RS
mieszkanie, spakować rzeczy. Potem muszę zadecydować, czy ma
zostać skremowana, czy przewieziona do domu, do Jacobsville i tam
pochowana obok naszych rodziców.
- Rachel byłoby wszystko jedno - stwierdził chłodno.
- Wolałabym, żeby została skremowana. - Nie wspomniała, że
koszt transportu trumny do Jacobsville był by zbyt duży, a Rachel na
pewno nie miała ubezpieczenia zdrowotnego ani polisy na życie. A
nawet jeśli je miała, to nie ulegało wątpliwości, że beneficjentem
byłby Jerry.
- W takim razie dowiemy się, co należy zrobić - powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum