[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zresztą to dość dziwne, żeby obgadywać przyjaciółkę na jej własnym ślubie.
Matt, pamiętając, że Elli zależało na dyskrecji, postanowił milczeć.
- Randki drużby z druhną to sztampa, ale Ella jest niezła. Oczywiście, jeśli
moje podejrzenia są słuszne. Ale wyświadcz mi przysługę - poprosił Brian szeptem.
- Cokolwiek jest lub było między wami, nie zrób jej krzywdy. Nie chcę, żeby była
S
R
nieszczęśliwa.
- Zabawiasz się w jej obrońcę?
- Ona może robić, co chce. Myślałem wyłącznie o sobie. Jeśli przez ciebie El-
la będzie smutna, moje życie zmieni się w piekło. Melanie rozprawi się z tobą, ale
to ja z nią mieszkam i będę musiał wszystkiego wysłuchiwać. Więc proszę, ostroż-
nie z Ellą.
- Rozumiem, choć to niepotrzebne ostrzeżenie. Nic się nie dzieje, więc nikt
nie ucierpi.
- Dobrze wiedzieć.
W tej samej chwili dołączyła do nich Melanie. Mąż chwycił ją za rękę i posa-
dził sobie na kolanach.
- Cieszę się, że przyszedłeś, Matt - oznajmiła z uśmiechem. - Byłam pewna,
że mama cię nie puści.
- Nawet ona miała mnie w końcu dosyć.
- Nie mam pojęcia, dlaczego - odparła z uśmiechem, lecz zaraz spoważniała. -
Słuchaj, jest sprawa, a tylko ty możesz mi pomóc.
- Jeśli masz kłopoty z prawem, to uprzedzam, że kryminalistyka to nie moja
działka - zażartował.
- Chodzi o Ellę - odparła Melanie, a Matt zakrztusił się piwem. - Martwię się,
że mieszka tak daleko i jest tam sama - wyjaśniła, nieświadoma jego reakcji. - My-
ślę, że Ross Kelly mógłby rozwiązać ten problem.
- Przestań ją swatać, Mel! - zaprotestował Brian.
Matta ogarnęła fala zazdrości. Melanie zamierzała umówić Ellę z jednym z
ich przyjaciół. Co za ironia!
- A właśnie że będę. Ella to moja przyjaciółka, a ty się nie wtrącaj. - Uciszyła
go groznym spojrzeniem i znów zerknęła na Matta. - Jest przystojny i wydaje się
miły, ale potrzebuję więcej informacji. Jaki on jest? Ma kogoś? Spotkałeś El, my-
ślisz, że będą do siebie pasować?
S
R
- Nie mam pojęcia. Kelly to porządny facet, ale niewiele wiem o jego prywat-
nym życiu. Nie wiem też, czego Ella szuka u mężczyzn - oznajmił Matt.
- Nie pomogłeś mi - westchnęła rozczarowana Melanie. - Znasz go od liceum
i tak niewiele umiesz o nim powiedzieć? - Kiedy Matt tylko wzruszył ramionami,
westchnęła cierpiętniczo. - W takim razie pora na rekonesans. - Wstała i pociągnęła
męża za sobą. - Chodz, chcę lepiej poznać twojego przyjaciela.
Brian protestował, idąc za żoną. W innych okolicznościach Matt uznałby sy-
tuację za zabawną. Upił łyk piwa i udawał, że ogląda mecz, ale stracił zaintereso-
wanie grą. W pokoju zrobiło się tłoczno i coraz częściej pytano go o wyniki. W
końcu uciekł do kuchni.
- Cześć - powiedział cicho, widząc Ellę.
- Och... - Zaskoczył ją tak bardzo, że aż podskoczyła, rozlewając napój.
- Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.
- Nie twoja wina. - Roześmiała się nerwowo i zaczęła wycierać bluzkę, blat i
szklankę. - Nie słyszałam, jak wszedłeś. Te leki na alergię otępiają. Trochę potrwa,
zanim dojdę do siebie. - Była wyraznie skonsternowana.
- To były gardenie?
- Tak - przyznała, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie do wiary, że pamiętałeś.
Znów się zmieszała i odwróciła wzrok. Rozmowa się nie kleiła. Jednak Matt
nie zamierzał wyjść i zmarnować jedynej szansy na pogadanie z Ellą.
- Co u ciebie? - zapytał.
- W porządku. Zajmuje mnie praca i remont - odparła ze sztucznym uśmie-
chem. - A jak u ciebie?
- Też dobrze.
- Widzę, że dotrzymałeś słowa i przyjechałeś. Twoja mama musi być szczę-
śliwa - odezwała się po chwili niezręcznej ciszy.
- To prawda. Ale jeszcze nie mówiłem jej nic o Gwiazdce. Będę dozował
S
R
wrażenia. Melanie pewnie też się ucieszyła, kiedy przyjechałaś.
- Jasne, choć martwi ją mój katar. - Oparła się biodrem o kuchenną szafkę i
odetchnęła głęboko. - Matt, chciałabym...
- Co? - ponaglił, zwalczając chęć wzięcia jej w ramiona. - Mów śmiało.
- Chciałam przeprosić za to, jak skończyła się nasza znajomość.
Zrozumiał, że Ella przebolała rozstanie i zajęła się sobą. Melanie miała już
nawet dla niej kogoś. Nie powinno go to obchodzić, a jednak bolało.
- Ja też się nie zachowałem. Przyjmę przeprosiny, jeśli ty przyjmiesz moje.
- Załatwione - powiedziała z uśmiechem, a Matt poczuł, jakby go pchnęła no-
żem. - Tak się cieszę. Nie chciałabym, żebyśmy skończyli jako wrogowie. Kiepsko
nam wyszło i chciałabym...
Znów urwała, a Matt pomyślał, że mogłaby już przestać drążyć temat. Starał
się uszanować jej decyzję, ale jego wytrzymałość miała swoje granice.
- Nie. Miałaś rację. - Nagle poczuł jej dłoń na swoim ramieniu.
- Matt, próbuję ci powiedzieć, że...
- Ella, jesteś tu? - usłyszeli Melanie i odskoczyli od siebie, zanim pojawiła się
w drzwiach. - Ty też, Matt? Zastanawialiśmy się, gdzie się podziewasz.
- Rozmawialiśmy - powiedziała szybko Ella nieco schrypniętym głosem.
- To miło - mruknęła Melanie, rzucając mu kose spojrzenie. - Wybaczcie, że
przeszkadzam, ale chciałabym, żebyś poznała Rossa Kelly'ego.
- Przecież już mi go przedstawiłaś, Mel.
- Tak, ale teraz, kiedy miałam okazję z nim pogawędzić, przekonałam się, jak
wiele was łączy.
- Mel, właśnie rozmawiam. Przyjdę za chwilkę, dobrze?
Matt obserwował przyjaciółki. Melanie chciała zaprotestować, a Ella miała
minę, jakby zamierzała się upierać. Postanowił ułatwić jej decyzję.
- Nie ma sprawy. Właściwie już skończyliśmy.
- No chodz - powiedziała Melanie, zadowolona, że postawiła na swoim. - Mu-
S
R
szę zająć się jedzeniem i nie chcę, żebyś mi tu kichała na wszystko. Pogadasz sobie
w tym czasie z Rossem. Matt, a ty pomożesz Brianowi grillować mięso na hambur-
gery.
- Grill? Na dworze jest tylko pięć stopni!
- Ogrzejesz się przy ogniu.
Ella, ciągnięta przez Melanie, posłała mu przez ramię błagalne spojrzenie.
Mattowi też nie podobała się ta sytuacja, ale nie mógł nic zrobić. Powiedziała prze-
cież, że ich znajomość się zakończyła, więc nie miał prawa się wtrącać.
- Co myślisz o Rossie? - zapytała Melanie, kiedy zostały same.
Większość gości już poszła. Zostało jedynie kilkoro przyjaciół. Ella pomagała
Melanie sprzątać. Wiedziała, że przyjaciółka zaczyna przesłuchanie.
- Wydaje się miły.
- To wszystko? Miły? El, on jest wprost stworzony dla ciebie. Po tym, jak na
ciebie patrzył, zgaduję, że jest tobą zainteresowany!
Jeszcze trochę, a pożarłby mnie wzrokiem. A Matt, niech go diabli, nawet na
mnie nie spojrzał. Odezwał się tylko raz, prosząc o sól, pomyślała Ella.
- Cóż....
- No nie! Powiedz chociaż, że dałaś mu swój numer. Cokolwiek?
- Dałam mu elektroniczny adres.
- Zwietnie! - zawołała Melanie z roziskrzonym wzrokiem.
- Nie ciesz się. Nie jestem nim aż tak zainteresowana.
- Myślę, że nie powinnaś odrzucać takiej szansy, skoro ty i Matt znalezliście
się w impasie.
- Słucham?! - Ella upuściła talerz do zlewu.
- Myślisz, że jestem głupia i ślepa? - zapytała spokojnie Melanie. - Gapiłaś się
dziś na niego jak cielę na malowane wrota. A Matt? Jeszcze nigdy nie widziałam,
żeby ktoś tak bardzo starał się udawać, że kogoś nie dostrzega. Powiesz mi wresz-
cie, o co chodzi?
S
R
- Bo ja... hm... - plątała się Ella, zdruzgotana, że sekret się wydał.
- Oświeciłaś mnie, nie ma co - burknęła Melanie, krzyżując ręce na piersiach.
- Może sama go spytam?
- Mel, nie!
- Więc mów.
- To skomplikowane.
- Zaczęliście się spotykać po naszym ślubie, tak? Mówiłaś, że się z kimś wi-
dujesz, ale nie wiedziałam, że to Matt... No, opowiadaj.
- Następnego dnia po weselu umówiliśmy się na kolację... i zaczęliśmy się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum