[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy groziło jej uderzenie mieczem, Tearle niemal pod­
skakiwał. W końcu przeciwnik wytrącił dziewczynie z ręki
miecz, który pofrunął szerokim łukiem. Tearle omal nie
wkroczył pomiędzy nich, ale jeszcze raz się opanował
i został na miejscu. Z niesmakiem spojrzał na jabłko
w ręce. Ze zdenerwowania całkiem je rozgniótł.
Zobaczył, że Zared biegnie po miecz. Kiedy się pochylała,
by go podnieść, znalazła czas, aby się uśmiechnąć do Tearle'a.
A więc przez cały czas wiedziała, że się jej przygląda,
i doskonale zdawała sobie sprawę, jakie to dla niego przeżycie.
Mężczyzna odwrócił głowę. Nie powinna zobaczyć, że
się o nią boi. Nie, on nie chce się o nią bać! Co go to
obchodzi, co się stanie jej albo komuś z jej rodziny!
Znowu stal uderzyła o stal i Tearle odwrócił się po­
spiesznie. Młodzieniec rozciągnął Zared na ziemi, przyłożył
jej czubek ostrza do gardła i udawał, że chce ją przebić.
Tearle zerwał się błyskawicznie i przewrócił młodzieńca
na ziemię.
Zared leżała spokojnie i uśmiechała się do męża.
- Jak widzę, wróciłeś do zdrowia - powiedziała cicho.
- W każdym razie twoja rodzina nie miała w tym
udziału - odparł.
w stopy?
- Nie - rzekł ponuro. - Musisz stąd zniknąć. Nie chcę cię.
- Aleja ciebie chcę. Przez cały czas czułam się okropnie.
- Tego dnia, kiedy odjeżdżałem, byłem ci obojętny.
Myślałaś wtedy, że porwałem dziecko. Sądziłaś, że po­
trafiłbym je skrzywdzić.
296
297
nie oznaczało,
puchary. Ściany były pełne gobelinów, a na stołach leżały
- Ludzie już na nas patrzą - powiedziała Zared i znowu
chciała wstać, ale on nie zabierał nogi. Z westchnieniem
podłożyła sobie rękę pod głowę.
- Tak, uważałam cię za winnego. Zarzucasz mi to?
W końcu zniknąłeś razem z chłopcem. Skąd miałam
wiedzieć, że nic mu nie zrobisz?
- Byłaś ze mną dostatecznie długo, żeby mnie lepiej
poznać.
- Skąd można wiedzieć, co się dzieje w głowie drugiego
człowieka?
- Powinnaś była to wiedzieć. Powinnaś była...
- Powinieneś był mnie zabrać ze sobą, kiedy odjeżdżałeś
- powiedziała cicho.
A głośno dodała:
- Powinieneś wiedzieć, co się teraz dzieje w moim sercu!
Tearle rozejrzał się. Wszyscy ludzie znajdujący się na
placu, mężczyźni, kobiety i dzieci, zebrali się wokół
i wpatrywali w nich ze zdumieniem. Za kilka minut ktoś
mógł pójść do 01ivera i zanieść mu wiadomość, że na
placu dzieje się coś dziwnego.
Zdjął stopę z brzucha Zared i spojrzał na nią gniewnie.
- Pójdziesz ze mną!
Dziewczyna wstała i otrzepała się z kurzu, po czym
rzuciła mu ogniste spojrzenie.
- Chętnie - powiedziała z wyzwaniem w głosie.
Tearle szedł przodem do głównego budynku i na górę,
do swej komnaty. Udawał przy tym, że w ogóle nie zwraca
na nią uwagi. Ponieważ szedł przed żoną, więc nie mógł
widzieć, że oczy niemal wychodziły jej z orbit, kiedy
patrzyła na bogactwa w twierdzy Howardów. Dotychczas
widziała podobne dobra tylko w zamku Marshallów, ale
w porównaniu z tym wspaniałym pałacem tamten przypo­
mina szopę. Gdzie spojrzeć, błyszczały srebrne i złote
298
grube aksamitne serwety.
W końcu weszli do komnaty Tearle'a, który zamknął za
imi drzwi.
- Teraz mi powiedz, dlaczego tu przyjechałaś! Czy
posłali cię twoi bracia? Masz mnie przekonać, żebym im
oddał nasze posiadłości? Słyszeli, że mój brat umiera? Czy
oni...
Zamilkł w środku zdania, bo Zared zaczęła się rozbierać.
Chciała z nim porozmawiać, powiedzieć, że przyjechała tu
z własnej woli, po zaciętym sporze z Roganem, zanim
pozwolił jej odejść. Ale wiedziała, że słowami nie poradzi
sobie z Tearle'em. Zawsze doprowadzał do tego, że robiła
to, czego chciał. Najlepiej więc było w ogóle nie dopuścić
go do głosu.
Howard stał nieruchomo i patrzył, jak Zared rozwiązuje
taśmy i ściąga sobie szaty przez głowę. Odkąd wyjechał
z twierdzy Peregrine'ów, nie miał żadnej kobiety. To
JUDEDEVERAUX
ZDOBYWCA
że żadnej nie pragnął. Już dwa razy
I wybrał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum