[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mia³ nabyt¹ odpornoSæ na jad. Mo¿e szok na wieSæ o Smierci Rosie
i zdradzie Walcotta, jak równie¿ jej w³asne zachowanie z³o¿y³o siê
na to, ¿e dosta³ zawa³u serca. To wydawa³o siê najbardziej prawdo-
podobnym wyt³umaczeniem, pomySla³a.
Wtedy dostrzeg³a drewnian¹ tabliczkê, czêSciowo zakryt¹ krza-
kami. Podesz³a do niej i odsunê³a ga³¹x na bok. Zobaczy³a czaszkê
i skrzy¿owane koSci, oraz s³owa: NIEBEZPIECZEÑSTWO!
ZATRUTA WODA! Popatrzy³a w kryszta³owo czyste oczko. Ani
jeden nawet robak tu nie p³ywa³. ¯adnego Sladu ¿ycia, pewny znak
zagro¿enia, przecie¿ jej ojciec by siê domySli³. Czy napi³ siê specjal-
nie, wiedz¹c ¿e to trucizna, czy bezmySlnie poci¹gn¹³ ³yk? Nigdy siê
nie dowie.
Odwróci³a siê od wody i cia³a ojca, po czym odesz³a. Ledwie
dostrzeg³a cieñ or³a, przecinaj¹cy jej Scie¿kê, i skierowa³a siê w dó³
kanionu w stronê, z której przysz³a. Umieranie od trucizny, jak siê
wydawa³o, by³o spuScizn¹ po rogu jednoro¿ca, odk¹d zwierzêta te
zniknê³y i sta³y siê legend¹. Ale teraz, dziêki Aguili, nadszed³ czas,
aby róg jednoro¿ca powróci³ na karty historii i zacz¹³ j¹ tworzyæ.
170
18. Rzymskie spotkanie
Rzym  miesi¹c póxniej
Trwa³o to wiecznoSæ, ale wreszcie tutaj dotar³a. Gdy sz³a schod-
ni¹ statku rejsowego, zapomnia³a o wszelkich komplikacjach i pro-
blemach zwi¹zanych z rozk³adem jazdy, na jakie natrafi³a. Z³apie
poci¹g do centrum Rzymu i zadzwoni do Diego. Bêdzie na ni¹ cze-
ka³. Telegram, który wys³a³a mu ze statku, by³ krótki, ale treSciwy,
jasny dla tego, kto rozumia³ jej misjê, ale zwodniczy dla ka¿dego,
kto nie rozumia³:  Przyje¿d¿am z lask¹ lipiec 26 .
Mara zosta³a mu przedstawiona na pewnej imprezie, nied³ugo
po tym, jak rozpoczê³a studia w Rzymie. By³ powa¿nym cz³owie-
kiem, intelektualist¹, studiuj¹cym sakraln¹ historiê W³och i sporo
wiedzia³ o artefaktach religijnych. ¯eby nawi¹zaæ konwersacjê, spy-
ta³a go, czy s³ysza³ kiedyS o alikornie, przechowywanym w Kate-
drze Rw. Marka w Wenecji. Nie tylko wiedzia³, o czym mówi³a, ale
jeszcze poprawi³ j¹, informuj¹c, i¿ istnia³y dwa takie artefakty.
Wspomnia³a, ¿e s³ysza³a tylko o jednym, który nale¿a³ do jej
rodziny od pokoleñ. Zamierza³a mu opowiedzieæ o strasznej historii
wielu krewnych, obwiniaj¹cych alikorn o swoje nieszczêScia, ale
uzna³a, ¿e nie jest to odpowiednia chwila. Poza tym Diego wydawa³
siê tak bardzo pod wra¿eniem, i¿ nie chcia³a go zawieSæ. W istocie
to on postanowi³ j¹ zniewoliæ, gdy us³ysza³ o alikornie.
Wkrótce odkry³a, ¿e nie nale¿a³ do biednych i zaczê³o jej siê
podobaæ jego towarzystwo. Ale nie kocha³a go tak naprawdê, a poza
tym domySla³a siê, ¿e nie poSlubi³by jej. Kiedy dopytywa³ siê ca³y
czas o alikorna, zaproponowa³a mu ten przedmiot. Na pocz¹tku nie
wspomnia³a o pieni¹dzach. Nie chcia³a uraziæ Diego. Ale kiedy zda³a
171
sobie sprawê, ¿e uwa¿a³ laskê za artefakt o wielkiej mocy i by³ nim
bardziej zainteresowany ni¿ ni¹, wszystko siê zmieni³o.
Gdy ukoñczy³a ju¿ studia, przestali byæ kochankami, a zostali
partnerami w interesie. Wróci³a do Nowego Meksyku w poszukiwa-
niu zaginionego alikorna. Gdyby go znalaz³a, Diego zap³aci³by jej
sto tysiêcy dolarów w gotówce.
Kiedy zesz³a do doków, mê¿czyzna w czarnym p³aszczu i kape-
luszu zbli¿y³ siê do niej.
 Mara Rogers?  spyta³ niewyraxnie.
 Tak?
Spojrzenie mê¿czyzny pobieg³o ku d³ugiemu, cienkiemu pude³-
ku, które nios³a pod ramieniem.
 Proszê pójSæ ze mn¹.
Nagle zosta³a otoczona przez kilkunastu identycznie ubranych
facetów; wziêli jej baga¿ i zaczêli przepychaæ siê przez t³um.
 Co siê dzieje? Kim jesteScie?  Przycisnê³a pude³ko mocno
do piersi.
Elegancki pierce-arrow zatrzyma³ siê z cichym westchnieniem ha-
mulców. Jeden z mê¿czyzn otworzy³ tylne drzwi i wskaza³, by wesz³a.
 Kim jesteScie i czego chcecie?  spyta³a, staraj¹c siê nadaæ
g³osowi pewnoSæ, której tak naprawdê nie czu³a.
 Wsiadaj, Maro  powiedzia³ mêski g³os ze Srodka.
Nachyli³a siê i wSlizgnê³a do auta, gdzie migota³y ciemne oczy Diego.
 Nie wiedzia³am, ¿e to ty. Zaczyna³am siê martwiæ.  Poczu³a
ulgê, ale zachowa³a czujnoSæ. Nachyli³ siê, uScisn¹³ j¹ i poca³owa³
w policzek. Równie¿ go pozdrowi³a, ale natychmiast siê odsunê³a. Byli
teraz partnerami w interesie, nie kochankami. Musia³a o tym pamiêtaæ.
 Wszystko bêdzie dobrze, uwierz mi.  Diego ubrany by³ jak
zwykle nieskazitelnie i pachnia³ drog¹ wod¹ koloñsk¹. Jego pieprzyk
poruszy³ siê w uSmiechu.  Odprê¿ siê i opowiedz mi o podró¿y. Chcê
us³yszeæ wszystko.
Ale ona nie potrafi³a siê rozluxniæ. Jeszcze nie.
 Czy znasz cz³owieka o nazwisku Roland Walcott?
 Kogo?
 Odpowiedz mi. Nie znasz go?
 Nigdy o nim nie s³ysza³em. Kto to jest?
Spojrza³a mu prosto w oczy.
 Mam nadziejê, ¿e mówisz prawdê. Bo jeSli nie...
 Maro, dlaczego jesteS taka zmartwiona? Co ten cz³owiek ci
zrobi³?
172
Usiad³a wygodnie. Z Walcottem ju¿ koniec. To nie mia³o zna-
czenia.
 Nic. Absolutnie nic.
 Przebieg³a palcami po wypolerowanym pude³ku z drewna te-
kowego na kolanach i dostrzeg³a czarn¹, b³yszcz¹c¹ laskê Caldero-
ne a ze srebrn¹ g³Ã³wk¹, opart¹ przy drzwiach.
 Mam tu coS, co sprawi, ¿e bêdziesz chcia³ wyrzuciæ ten kijek,
Diego. Zaczekaj, a¿ zobaczysz to.
Marcus Brody wpatrywa³ siê w okno samolotu, który kr¹¿y³ nad
Rzymem.
 To powinno byæ bardzo interesuj¹ce sympozjum, Indy. Cieszê
siê ¿e mimo wszystko mog³eS do mnie do³¹czyæ.
 Z pewnoSci¹ masz racjê  odpowiedzia³ Indy, ale mySlami
wêdrowa³ gdzie indziej.
Dobieg³a dopiero po³owa lata. Jak do tej pory, nie nale¿a³o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum