[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrezygnowała, że nie próbowała nic wskórać. Wierzyła, że się uda. %7łe Malory się nią zajmie.
Tylko nią, nikim więcej.
Chociaż ludzie urodzeni pod znakiem Panny potrafią doskonale ukrywać przed światem
to, co myślą, i to, co dzieje się w ich wnętrzu, Carly przypuszczała, że Malory zdaje sobie
sprawę z tego, jak wielkie zamieszanie spowodował.
W domu widziała się tego ranka tylko z ojcem.
 Dzień dobry, Carly. Udało ci się niezle nadepnąć Clorindzie na odcisk. Była wściekła,
kiedy dowiedziała się, że zabrałaś Malory ego.
 To on mnie zabrał.
 No, jasne. Znamy się na tym.  Roześmiał się ojciec.  %7ładna tygrysica, jeśli złapie już
swą zdobycz, nie lubi, gdy ktoś ją wyrwie. Ale Clorinda, co wynika z patologicznej wprost
próżności tej kobiety, tobie przypisuje całą winę.
 Zrobiła scenę?  spytała z niepokojem Carly.
 Próbowała. Ale jej słowa nie trafiły jakoś na podatny grunt, jeśli tak można
powiedzieć... Nikt nie miał ochoty tego słuchać. Ani, co najważniejsze, być jej sojusznikiem
w tej sprawie.
 Wiem, nie powinnam była z nim wychodzić.
 Na miłość boską, a niby dlaczego nie miałabyś tego zrobić? Twoja siostra w każdym
razie była szczęśliwa z tego powodu.
 Malory mówił to samo, kiedy namawiał mnie do wyjścia.
 To rozsądny młody człowiek. Miał rację. Ale teraz, mój Boże, na jego miejscu chyba
wyjechałbym z kraju. Wiem aż za dobrze, co znaczy wejść w drogę Clorindzie Vane.
 Daj spokój, tato! Kiedyś ci się to podobało. Trzeba przyznać, że ona jest nadal piękną
kobietą.
 Mylisz się. Jej musi być zawsze na wierzchu, zawsze tak było i jest. Popełniłem błąd,
bo do tego dopuściłem. Piękna? No tak, tu może masz rację, chyba rzeczywiście jest piękna.
Ale od niego jest starsza o dobre dziesięć lat. Poza tym większość mężczyzn lubi dokonywać
podbojów. A ona sama urządza polowania, lubi to i robi w sposób nachalny. Za długo żyje w
Ameryce, na Zachodnim Wybrzeżu. Zapomniała, że tu, w Europie, mężczyzni są jeszcze
ciągle mężczyznami.
 Tatusiu, jak możesz! W końcu jest jego ciotką!
 To czysty przypadek! Nie łączy ich żadne pokrewieństwo. Ona jest wielką gwiazdą i
słyszałem, że od pewnego czasu miewa młodszych od siebie mężczyzn. Schrupała pewnie
niejednego młodego i ładnego chłopca, który dał się uwieść tylko dlatego, że jest sławna. Ale
powinna wiedzieć, że ta taktyka w stosunku do mężczyzn o temperamencie Malory ego
Lennoxa nie zda egzaminu.
 On urodził się pod znakiem Strzelca. Tak jak ty.
 Ano widzisz. Toteż, jeśli ma dobrze w głowie, to da nogę. Bo Clorinda, kiedy nie może
postawić na swoim, zmienia się w jadowitą żmiję.
 Ona nie jest drapieżnikiem...  Zachichotała Carly.
 Mylisz się. To dzika bestia zaklęta w ciało kobiety. Nie spotkałem dzikszej. Niemal
całkowicie wyzbyta skrupułów. Nie obchodzi jej nikt prócz niej samej.  Poczekał, aż Carly
przestanie się śmiać i mówił dalej.  Powiedz mi teraz coś więcej o propozycji Malory ego.
Słyszałem, że chce ci wynająć sklep.
Powiedziała ojcu wszystko. Przedstawiła mu też własne wątpliwości. Gdy skończyła,
milczał długą chwilę. Wreszcie ocknął się z zadumy.
 Między nami mówiąc, coś mi się zdaje, Carly, że zawiodłaś się na swoich rodzicach.
Powinniśmy byli ci pomóc.
 Dlaczego mielibyście mi pomagać? Nigdy się na was nie zawiodłam.
 A jednak ten Malory, właściwie nieznajomy. potrafił natychmiast dostrzec i twój talent,
i to. że potrafisz zrobić z niego użytek. Bella cały czas miała zapewnioną stałą pomoc we
wszystkim, a ty, coś mi się zdaje, nie miałaś żadnej. Jestem z ciebie bardzo dumny, kochanie.
To naprawdę wspaniałe, że potrafiłaś zajść tak daleko o własnych siłach. Oczywiście, nie
znam się na tym, ale jest faktem, że przez większą część wczorajszego wieczoru
przyglądałem się damskim kreacjom... Carly nie mogła ukryć rozbawienia.
 ... śmiej się, jeśli chcesz, ale sądzę, że wiele się nauczyłem. W końcu w mojej pracy też
trzeba mieć oko i wyczucie kompozycji. Więc chyba mam jednak prawo do oceny.
Stwierdzam, że wyłowiłem z tej masy sukienek może cztery, pięć przyciągających oko.
Twoja żółta suknia należała do najpiękniejszych.
Carly otworzyła usta ze zdumienia. Nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach, nie
wyobrażała sobie, by ojciec mógł zainteresować się tym, co ona robi. Owszem, często
rozmawiali o projektowaniu, ale nigdy konkretnie, nigdy w związku z jej pracą. Zaraz też
zwróciła uwagę na pewną zabawną stronę tego, co powiedział.
 Mam nadzieję, że obserwując wszystkie te kobiety, nie wiązałeś z nimi zbyt dużych
nadziei.
 Mój Boże, o tym w ogóle nie myślałem. Choć muszę powiedzieć, że owszem, bywałem
często zaskakiwany bardzo zachęcającymi spojrzeniami. Przynajmniej w niektórych kryły się
całkiem poważne propozycje.
Teraz już Carly wybuchnęła głośnym śmiechem.
 Tato, jesteś zupełny wariat!
Wytarła łzy z oczu, dolała trochę kawy ojcu i sobie. Ojciec poprawił się na krześle.
 Tak czy inaczej, gdyby sklep Malory ego nie spodobał ci się, możesz wrócić. Od dawna
miałem zamiar nabyć w Londynie jakąś nieruchomość. Będzie mi bardzo miło, jeśli będę ci
mógł pomóc. Po prostu przyjdz i już. A jeśli ci się spodoba w Fulham, chciałbym ci pomóc
się tam urządzić.
 Dzięki, tato!  Carly marzyła o tym, żeby rzucić się ojcu na szyję, ale wiedziała, że on
tego nie lubi, więc pocałowała go tylko w policzek.
 Spotykasz się z nim dzisiaj?
 Tak.  Spojrzała na zegarek i pisnęła głośno.  Ojej, spóznię się, muszę...
Chciał jeszcze powiedzieć na pożegnanie, że przez pewien czas dobrze jest trzymać
mężczyznę w niepewności, ale ta rada już do niej nie dotarła. Carly wyszła. Usłyszał
uderzenie drzwi frontowych i uśmiechnął się do siebie leciutko.
 Malory, to jest fantastyczne!  Carly przechadzała się po sklepie, jej stopy tonęły w
grubej wełnie szarego dywanu.  Prawie niczego nie trzeba tu zmieniać. Co sprzedawali twoi
poprzedni podnajemcy?
 Był tutaj sklep ze starociami.
Dziś nosił zamszową marynarkę, płócienną koszulę w granatową kratę i wełniane beżowe
spodnie. Na surowym tle pustego sklepu wyglądał elegancko, choć w jego ubraniu nie było
nic z wyszukanej przesady.
Carly miała na sobie krótką spódnicę z miękkiej szarej krepy, a do tego długi kremowy
żakiet zapinany na jeden guzik obciągnięty jedwabiem w kolorze brzoskwini. Chciała
wyglądać elegancko, ale nieco oficjalnie. Zwłaszcza, jeśli wspólna wyprawa na lunch, o
której wspominała wczoraj wieczorem znajoma Malory ego, miała dojść do skutku.
 Będzie doskonale, sam zobaczysz. Dokładnie wiem, jak to ma wyglądać.
 To znaczy?  spytał, uśmiechając się lekko i unosząc brwi.
 Chcę tu urządzić salon, dokładnie tak jak w domu. Z kanapami, wygodnymi krzesłami, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum