[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pilnością. Jednakże w obozie u Tuszyna czułość jego dosyć znaczna była. Bo iż kniaz Rożyń-
ski niemal zawżdy był pijany, on o strażach, o posiłkach, o dostawaniu wiadomości zawiady-
wał. Gdy jednak impostor z obozu uciekł, a Dońcy niemal wszyscy, on się przy nas został i
pod Smoleńsk do króla jegomości był przyjechał, a potem z panem hetmanem do Białej; był
przy potrzebie kłuszyńskiej, przy dobywaniu gródka i dobrze się stawił. Lecz dla emulacji317,
którą miał z Sołtykiem młodym, iż Sołtyków, jako zacnego urodzenia człowiek, i do łaski
pana hetmanowej i wszędy przed nim miał; nie mogąc tego ścierpieć, przyszedłszy pod Mo-
skwę do impostora znowu się przedał, i był przy nim do jego śmierci.
Potem, gdy Lepunow, jako wyżej wspomniono jest, do wojny się rzucił, ten Zarudzki z
którymi miał dawne kumanie i dzierżeli się go siła, ciężko naszym, o czem będzie niżej, czy-
nił. Acz i wtenczas nie było naszym lekko, żywność z wielką trudnością przychodziła; bo
zamki, z których szła, pozapierały się. Chcieli a d h i b e r e r e m e d i a i s t i s m a l i s318,
chcieli te kupy, które do Lepunowa się ściągały, rozgromić, wysyłali na to pułki ludzi. Jakoż
Kossakowski rotmistrz gromił u Zaleskiego Perejasławia niejakiego Prosowieckiego,
Wrzeszcz także z wojskiem wychodził do Kołomny; ale to mało albo nic pomocy nie przy-
niosło. W swej ziemi Moskwa wiedzieli przychody, nie mogli im tego nasi zabronić, że ścią-
gali i sposabiali się na zniesienie naszych.
W tym niedostatku, który naszych w stolicy dolegał, to ich ratowało, że bojarowie na kilka
miesięcy dali ze skarbu carskiego pod sumę trzysta tysięcy złotych strawnego; za te pieniądze
kupowali sobie żywności, bo jej jeszcze natenczas w mieście było dostatek. Dawał pan staro-
sta wieliski częstemi listy do króla jegomości znać o tych niebezpieczeństwach, prosił o pie-
chotę, ale i pod Smoleńskiem nie było jej tak wiele, żeby jej nie było więcej potrzeba.
Przyszły też były w tym czasie wiadomości od pana wojewody ruskiego i hospodara woło-
skiego, iż Gabrjel Batory, wojewoda siedmiogrodzki, z wojskiem wszedł do multańskiej zie-
mi, że Radułę, który tam był hospodarem, stamtąd wyparł. Wojewoda wołoski o swem nie-
bezpieczeństwie s o l l i c i t e319 pisał. Wiele panów senatorów, obawiając się pod tę niebyt-
ność króla jegomości mimo szkody, od sabatów320 poczynione, żeby Batory uwiedziony tak
ziemi multańskiej posiedzeniem, nie poważył się czego więcej przeciwko rzeczypospolitej,
pisali często, radzili królowi jegomości, żeby (były słowa w liściech niektórych panów sena-
315
do broni.
316
stronnicy.
317
współzawodnictwa.
318
używać środków przeciw temu złemu.
319
usilnie.
320
hajdamaków.
43
torów), żeby król jegomość rozmyślał, ne q u i d r e s p u b l i c a d e t r i m e n t i c a p i a
t321. Zwłaszcza że i tym żołnierzom, co ich była trocha przy Ukrainie, n o n b e n e c o n v e
n i e b a t322 z panem wojewodą ruskim starszym ich.
Obchodziły te wiadomości króla jegomości i pany senatory przy królu jegomości obecne.
Była na tem rzecz, że radzili panowie senatorowie, żeby znowu pan hetman do stolicy dla
ukojenia tamtych niebezpieczeństw jechał, i król jegomość życzyłby był tego. Ale pan het-
man, iż jego c o n s i l i a323 nie szły, widząc, iż tam nic swoim przyjazdem nie miał sprawić,
nie chciał się w to wdać, też i zdrowie miał pracami i niewczasy osłabione, zwątlone i zatem
w rządy i w żadną rzecz się nie wdawał i tak był w obozie, jako próżnujący człowiek przy
ciele. Zatem tedy za zdaniem panów senatorów król jegomość kazał mu dla zabiegania nie-
bezpieczeństwom, jeśliby się jakie od Batorego ukazały, do Rusi jechać.
Wtenczas mając król jegomość podejrzane posty moskiewskie, rozumiejąc, że oni byli i n
c e n t o r e s324 po moskiewskiej ziemi kłótni, o których już było głośno; więc i to rozumiano,
że zamek Smoleńsk dla nich się nie poddaje; rozkazał król jegomość wziąć ich w ciaśniejsze
chowanie, a potem prowadzić ich do Mińska a z Mińska do Wilna. Doprowadził ich pan Sku-
pin, starosta bracławski, do Kamionki pod Lwów z panem Miaskowskim, który tamże przy
nim był dłużej nizli pół roku, aż w zimie, po nowem lecie odprowadził ich a rozkazania króla
do Warszawy, skąd potem na różne zamki rozesłani byli.
Pan hetman po przewodnej niedzieli puścił się Dnieprem ku Orszy, tam dogonił go komor- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum