[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się jej włosom. - Widziałaś je tylko w przytłumionym świetle
restauracji.
- Są doprawdy wspaniałe.
- Dominik mówił, że to tycjanowski rudy, choć Randall
śmieje się, że są koloru marchewki.
Wypiły herbatę w przytulnym saloniku na tyłach domu, a
potem Aileen pokazała Sandrze pracownię Dominika. Od śmierci
męża nic w niej nie zmieniała.
- To chyba niezbyt mÄ…dre z mojej strony, ale jakoÅ› nie mam
serca tego ruszać - wyznała. - Któregoś dnia zrobię rewolucję i
pozbędę się wszystkich pamiątek po nim.
Kiedy znów wróciły do salonu, Aileen otworzyła jedną z
BURZLIWE MAA%7Å‚ECSTWO 101
szuflad zabytkowego biurka i wyjęła z niej rękopis z mnóstwem
szkiców i rysunków.
- To książka dla dzieci, nad którą pracował Dominik - wy
jaśniła.
Sandra zaczęła przeglądać rękopis, podziwiając piękne obraz
ki, ilustrujące przygody bohaterów.
- Po prostu musisz to opublikować! - wykrzyknęła. - Nie
tylko dzieciom sprawisz radość, ale także wszystkim miłośnikom
talentu Dominika.
- Wydawca powtarza mi to samo. Może nawet bym się zde
cydowała, gdybym tylko znalazła artystę, który potrafiłby do
kończyć książkę. Jednak nadsyłane próbki zupełnie do mnie nie
przemawiajÄ…. ZresztÄ…, sama zobacz.
Z innej szuflady wyjęła plik akwarel i podała je Sandrze.
- Hmm. Rozumiem, co masz na myśli. Chyba rzeczywiście
nie sÄ… wystarczajÄ…co dobre.
- A może ty byś spróbowała? - spytała Aileen.
Ton jej głosu zdradził Sandrze, że właśnie w tym celu została
tu dziś zaproszona. W odpowiedzi potrząsnęła przecząco głową.
- Nie nadajÄ™ siÄ™ do tego.
- Randall twierdzi coś dokładnie przeciwnego, a ja ufam jego
osądom. Powiedział, że akwarele, które wiszą w sypialni twego
ojca, są dokładnie w tym stylu.
A więc rozmawiali już ze sobą po powrocie ze Stanów. No
proszę, a ona dopiero dzisiaj dowiedziała się, że Aileen przyje
chała do domu.
- Spróbuj - nalegała Aileen. - Nie masz nic do stracenia.
- Z wyjątkiem naszej przyjazni - stwierdziła sucho Sandra.
- Obiecaj mi, że jeśli moje prace ci się nie spodobają, nie bę
dziesz tego ukrywała.
- Daję ci słowo. Najwyżej nie wydam książki.
Sandra zabrała rękopis do domu. Randallowi nie wspomniała
o tym ani słowem, choć nie ukrywała, że była u Aileen na
102 BURZLIWE MAA%7Å‚ECSTWO
herbacie. Skoro on miał przed nią sekrety, ona także nie będzie
mówiła mu o wszystkim.
- Czy Aileen ma jakÄ…Å› pracÄ™, czy zajmuje siÄ™ tylko urzÄ…dza
niem wystaw Dominika?
- Chcesz powiedzieć, że przez całe popołudnie nie miałaś
okazji o to spytać?
- Jakoś do tego nie doszłyśmy.
- Jest projektantkÄ… mody i to jednÄ… z najlepszych w kraju.
- Powinna ponownie wyjść za mąż.
- Zgadzam siÄ™.
- Byłaby dla ciebie doskonałą żoną. Powinieneś pomyśleć o
tym, kiedy siÄ™ rozstaniemy.
- Będę pamiętał.
Takiej odpowiedzi nie spodziewała się. Choć niby dlaczego
miało ją interesować, co Randall będzie robił po rozwodzie?
- W telewizji jest wywiad z szefem konkurencyjnej firmy.
Może masz ochotę popatrzeć?
Skinęła głową i weszła do pokoju Randalla. Rzadko tu zaglądała,
uważając, że to jego prywatny teren. Teraz usiadła w skórzanym
fotelu, naprzeciwko kominka. Randall włączył telewizor i usiadł
obok niej. W luznym swetrze i sportowych spodniach wyglądał
młodziej niż zwykle. Bez trudu wyobraziła go sobie siedzącego w
otoczeniu gromadki jasnowłosych dzieci, a może ognistorudych?
Nagle poczuła, że nie może siedzieć tak blisko niego. Zerwała
się z fotela i prawie wybiegła z pokoju, usprawiedliwiając się
pilnym telefonem, który miała wykonać.
Następnego dnia przeczytała rękopis Dominika, dokładnie
przyglądając się ilustracjom. Pózniej namalowała kilka obraz
ków, które, choć nie naśladowały wiernie jego stylu, nie bardzo
się jednak różniły.
Zajęło jej to cały dzień, choć przed piątą skrupulatnie sprząt
nęła cały warsztat. Nie chciała, żeby Randall zobaczył jej prace,
zanim sama nie nabierze przekonania, że są wystarczająco dobre.
BURZLIWE MAA%7Å‚ECSTWO
103
Następny dzień również spędziła z pędzelkiem w ręku. Na
bierała coraz większej pewności, że uda jej się sprostać zadaniu,
które postawiła przed nią Aileen.
Przyglądała się z zadowoleniem ostatniej ilustracji, kiedy po
czuła na sobie czyjś wzrok. Obejrzała się i napotkała spojrzenie
Randalla.
- Wcześniej dziś wróciłeś! Jest dopiero czwarta!
- Ojciec czuje się dobrze - uspokoił ją. - Miałem spotkanie,
które skończyło się wcześniej, niż przypuszczałem. - Przeniósł
wzrok na obrazek. - Doskonały. Cieszę się, że przyjęłaś propo
zycję Aileen. Myślę, że ta praca jest dla ciebie stworzona.
- Obawiam się, że masz rację.
- Dlaczego siÄ™ obawiasz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- John Maddox Roberts Stormlands 02 The Black Shield UC FR6
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Czasów 3 Strażnicy
- Nora Roberts Klucze (3) Klucz odwagi
- 459. Roberts Alison Na rĂłwnych prawach
- Haasler Robert Tajne sprawy PapieĹźy
- C Roberts John Maddox Conan zuchwały
- Roberts Nora Przerwana gra(1)
- Howard Robert E Conan ryzykant
- Silverberg Robert W dol do Ziemii
- Roberts Alina Lato na prerii
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- opinie-fall.opx.pl