[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bez względu na to, kim był i w jakich przychodził zamiarach, w
pewnej chwili musi się dostać w światło reflektora... Podwórko jednak
pogrążone było w mroku. Nieproszony gość najwyrazniej dobrze
wiedział, jak się zachować, by nie zostać dostrzeżonym.
Tala poczuła suchość w ustach, serce biło jej jak młotem, nie była
w stanie przełknąć śliny. Na chwilę odstawiła strzelbę i sięgnęła po
dodatkowe naboje. Włożyła je do kieszeni kurtki.
Przypomniała sobie słowa Billy'ego Joe, że będzie miał na
wszystko oko, ale przecież on podjechałby od frontu patrolowym
wozem i zaparkował przy głównym wejściu.
Aparat telefoniczny stał w kuchni kilka kroków od niej, nie mogła
jednak z niego skorzystać. Jeśli do niego podejdzie, znajdzie się w
pełnym świetle lampy stojącej na stole. Zresztą, do kogo miałaby
dzwonić? Nagle poczuła się tak opuszczona i samotna, jakby prócz
niej i tamtego osobnika skradającego się w mroku nocy nikogo nie
było na świecie.
Nie wiedziała, jak długo tak stoi, czujna, wsłuchana w zbliżające
się kroki.
Kiedy już miała uznać, że wszystko sobie wymyśliła, kroki nagle
się zatrzymały. Serce podeszło jej do gardła. A potem nagle zaczęły
się oddalać. Tym razem były zupełnie wyrazne, jakby intruz przestał
dbać o to, by ukryć swoją obecność. Tala zgasiła światło i podeszła do
okna. Jej oczy szybko przyzwyczaiły się do ciemności.
To nie była wyobraznia, niczego sobie nie wymyśliła. Wysoki
cień wszedł na pagórek i zginął między drzewami.
Czyżby jakiś myśliwy? Ale bez psów i o tej porze? A może
kłusownik, który chciał się zaczaić na zwierzynę podchodzącą pod
dom?
Bo chyba nie chciał się zaczaić... na nią?
Bez względu na to, jak było naprawdę, postanowiła zachować
czujność. Rozłożyła na podłodze grubą, pikowaną kołdrę po babce,
wzięła z kanapy kilka poduszek, zrobiła sobie legowisko i położyła się
ze strzelbą niczym z kochankiem u boku. Ktokolwiek przyjdzie, ona
jest przygotowana na wszystko.
To jej terytorium i gotowa jest go bronić.
Wychowała się w tym domu pod opieką dziadków i zawsze tutaj
mieszkała, odkąd matka opuściła ją nazajutrz po urodzeniu.
Kiedy babka, Sakari, umarła, pozostawiwszy Tali farmę,
przeprowadzili się tutaj z Adamem i postanowili na wsi wychować
swoje dzieci. Gdy Adam był przy niej, nigdy nie czuła się samotna i
bezbronna.
Siłą powstrzymała się, by nie zadzwonić do Pete'a. Nie wiedziała,
co mu powiedzieć. Nie wiedziała, po co miałaby go wzywać; żeby
przyjechał i ją obronił? Nie, musi się nauczyć sama czuwać nad
swoim bezpieczeństwem.
Czy ktoś zamierza obrabować dom? A może chciał to zrobić
dzisiejszej nocy, lecz nie przewidział, że ktoś jeszcze mieszka w tym
starym, pozornie opuszczonym domu?
Obudziła się i przez dłuższą chwilę nie wiedziała, dlaczego leży
na podłodze w salonie, i to  w pełnym rynsztunku".
Zanim całkowicie znalazła się po stronie jawy, jeszcze coś jej się
przyśniło. Słyszała, zupełnie wyraznie słyszała, jak wielki drapieżny
kot skrada się pod jej oknami. Był to jeden z tych snów, które wydają
się bardziej realne niż rzeczywistość. Zupełnie wyraznie, poprzez
wiatr, słyszała ryk lwa. A przecież Maleńka znajduje się w odległości
piętnastu kilometrów od niej.
Wzięła prysznic i umyła włosy, zmywając z nich zapach deszczu,
wiatru i lwa.
Jakiś czas temu chciała obciąć włosy. Były strasznie długie i
ciężkie. Adam jednak stanowczo się temu sprzeciwił. Uwielbiał je i
chciał, by takie pozostały - długie, czarne, ciężkie sploty. Wysuszyła
je, jak umiała, i zaczęła przygotowywać grzanki na śniadanie.
Szybko sprzątnęła mieszkanie. Nie zabierało jej to wiele czasu,
odkąd mieszkała sama, bez męża i dzieci. Potem wzięła torbę karmy
dla kotów i poszła napełnić dużą miskę stojącą w stodole.
Sięgnęła do drzwi stodoły i znieruchomiała z dłonią w powietrzu.
Nigdy nie zostawiała tego pomieszczenia otwartego. Wewnątrz stał
traktor i znajdowały się wszystkie narzędzia Adama. Traktor był stary,
ale jeszcze dobrze jej służył, a narzędzia były nowoczesne i bardzo
drogie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum