[ Pobierz całość w formacie PDF ]

panny Packard podjęliśmy następne kroki. Przejrzeliśmy skrupulatnie wszystkie doku-
menty związane z podobnymi przypadkami w Słonecznych Wzgórzach na przestrze-
ni ostatnich dwóch lat. Nie było ich wiele, co mnie cieszy, najwyżej siedem. W tej gru-
pie wiekowej jest to całkowicie dopuszczalne. Dwa zgony na bronchit  poza wszelkim
podejrzeniem, dwa na grypę, która zimą napotyka na bardzo słaby opór u kruchych
staruszek, natomiast trzy pozostałe&
Doktor Murray zawiesił głos.
 Panie Beresford  rzekł po chwili milczenia.  Nie widzę uzasadnienia dla
owych trzech przypadków, a już na pewno dla jednego& Wszystkie wydawały się cał-
kowicie prawdopodobne, a jednak& %7ładen z nich po dogłębnym zbadaniu nie znaj-
duje wytłumaczenia. Należy przyjąć do wiadomości fakt, że w Słonecznych Wzgórzach
mamy mordercę. Może to być ktoś z zaburzeniami umysłowymi i na pewno stoi poza
wszelkim podejrzeniem.
Zapadła cisza. Tommy westchnął ciężko.
 Nie wątpię w prawdziwość pańskich słów  rzekł po chwili  ale szczerze mó-
wiąc, brzmi to nieprawdopodobnie. Takie rzeczy& nie mogą się przecież zdarzać.
 Ależ tak  odparł ponuro lekarz  zdarzają się, zdarzają. Wystarczy przyjrzeć
się kilku patologicznym przypadkom. Kobieta podejmuje pracę służącej. Jest kucharką
w różnych domach  miła, uprzejma, o przyjemnej aparycji, lojalna wobec chlebodaw-
ców, dobrze gotująca. A jednak prędzej czy pózniej coś się zaczyna dziać. Przeważnie
chodzi o talerz kanapek. Czasem o jedzenie na piknik. Bez żadnego wyraznego powo-
du ktoś dosypuje arszeniku do kilku kanapek. Nie wiadomo, kto je wezmie  to kwe-
stia przypadku. Nie, to nie jest żadna osobista zemsta. Bywa i tak, że tragedia się nie wy-
darza. Ta sama kobieta pracuje gdzieś przez kilka miesięcy  i nic, żadnego śladu cho-
roby. A potem przechodzi do innego domu i po kilku tygodniach dwie osoby umierają
po zjedzeniu bekonu na śniadanie. Każdy z tych wypadków zdarza się w różnych czę-
ściach Anglii i w nieregularnych odstępach czasu, dlatego morderczyni znika, zanim
policja wpadnie na jej trop. Występuje pod różnymi nazwiskami, oczywiście. Ale jest
przecież tyle sympatycznych kobiet w średnim wieku, które potrafią gotować, że nie
sposób ją wyśledzić.
99
 Po co to robi?
 Chyba tak naprawdę nikt tego nie wie. Istnieje kilka różnych teorii, wymyślonych
zwłaszcza przez psychologów. Ona jest dość religijna, więc może to na tym tle& Mogła
sobie wmówić, że to Bóg każe jej usunąć ze świata pewnych ludzi, ale sama raczej nie
czuła do nich żadnych animozji.
Albo taka Jeanne Gebron, Francuzka. Tę znów nazywano Aniołem Miłosierdzia. Tak
bardzo się martwiła, kiedy jej sąsiadom chorowały dzieci, że sama podejmowała się ich
pielęgnacji. Siadywała przy łóżeczkach, poświęcała mnóstwo czasu i dopiero po dłuż-
szym czasie ludzie zorientowali się, że żadne dziecko, którym się opiekowała, nie wy-
zdrowiało. Przeciwnie, wszystkie poumierały. I znów: dlaczego? To prawda, że w mło-
dości sama straciła dziecko. Wydawała się nieutulona w żalu. Może tu leżała przyczyna
jej przestępczej kariery? Skoro jej dziecko nie żyje, niech inne także umierają. Ale mo-
gło być i tak, że jej własne dziecko było jedną z ofiar.
 Aż się zimno robi  mruknął Tommy.
 Podałem panu tylko najbardziej dramatyczne przykłady. Tu wszystko może być
znacznie prostsze. Pamięta pan Armstronga? Każdego, kto go w jakikolwiek sposób ob-
raził, naprawdę czy tylko w imaginacji, czym prędzej zapraszał na podwieczorek i czę-
stował kanapkami z arszenikiem. Taki rodzaj nadwrażliwości. Ale pierwsze zbrodnie
popełniał dla osobistej korzyści. %7łeby odziedziczyć pieniądze, żeby pozbyć się żony
i poślubić inną kobietę.
I jeszcze siostra Warriner, która prowadziła dom starców. Przekazywali jej wszyst-
kie posiadane środki i mieli zagwarantowaną opiekę i komfort do samej śmierci& Ale
śmierć nie dawała długo na siebie czekać. Tam też podawano morfinę. Bardzo sympa-
tyczna kobieta, cóż, skoro zupełnie pozbawiona skrupułów. Uważała się za ich dobro-
dziejkę.
 I nie ma pan pojęcia, jeśli oczywiście pańskie podejrzenia co do przyczyn tych
śmierci są słuszne, kto to może być?
 Nie. Brak jakichkolwiek wskazówek. Przyjąwszy, że zabójca jest psychopatą, mu-
simy wziąć pod uwagę, że niektóre choroby umysłowe są nadzwyczaj trudne do rozpo-
znania. Powiedzmy, że ta osoba nie lubi staruszek, bo ktoś w podeszłym wieku zrujno-
wał kiedyś jej życie, a przynajmniej ona tak uważa? A może ma manię na punkcie zabi-
jania z litości? Myśli, że każdy, kto skończył sześćdziesiąt lat, powinien podlegać łagod-
nej eksterminacji. To naprawdę może być każdy. Pacjentka, ktoś z personelu, pielęgniar-
ka, sprzątaczka&
Odbyłem na ten temat długą rozmowę z Millicent Packard, kierowniczką tej placów-
ki. To bardzo kompetentna osoba, sprytna, obrotna, o bystrym spojrzeniu zarówno na
gości, jak na własny personel. Upiera się, że absolutnie nikogo nie podejrzewa i o ni-
czym nie ma pojęcia. Jestem pewien, że to prawda.
100
 Ale dlaczego zwrócił się pan do mnie? Co ja mogę zrobić?
 Pańska ciotka, panna Fanshawe, była kobietą wielkiego rozumu, chociaż często
udawała, że jest inaczej. Lubiła niekonwencjonalne zabawy i często robiła z siebie zra-
molałą staruszkę. A co do pana, panie Beresford, to chciałbym, żeby pan razem z żoną
spróbował sobie przypomnieć, czy panna Fanshawe kiedykolwiek wspomniała o czymś,
co mogłoby nam dać jakąś wskazówkę? Może coś zauważyła, może ktoś jej coś powie-
dział, może coś ją zdziwiło? Starsze panie dużo widzą, a taka bystra osoba jak pan-
na Fanshawe mogła mieć zaskakująco dużą wiedzę o tym, co działo się w Słonecznych
Wzgórzach. One tam nie mają nic do roboty, za to mnóstwo czasu na rozglądanie się
wokół siebie i snucie domysłów. Czasem dochodzą do wniosków, które wydają się czy-
stą fantazją, a są całkowicie słuszne.
Tommy potrząsnął głową.
 Wiem, o co panu chodzi. Ale nie przypominam sobie nic w tym rodzaju.
 Pańska żona, jak rozumiem, jest teraz poza domem. Nie sądzi pan, że mogła zapa-
miętać coś, co pana w ogóle nie zastanowiło?
 Zapytam ją, ale wątpię.  Tommy zawahał się nieco i nagle powziął decyzję.
 Wie pan& Coś rzeczywiście nie dawało jej spokoju. To się wiązało z niejaką panią
Lancaster.
 Z panią Lancaster? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum