[ Pobierz całość w formacie PDF ]

należących do danej rodziny.  Rodzina Murtonów, która uczęszczała do Kościoła Aaski
Bożej przeczytała Darcy i uśmiechnęła się pod nosem. Albo to:  Małżeństwa w rodzinie
Grangers ze Stonevil-le . Jej wzrok padł na górną półkę i z niemałym zdziwieniem
przeczytała:  Kamienie Melody House . Aż przeszył ją dreszcz. Stanęła na palcach,
wyciągając możliwe daleko rękę, i gdy już miała sięgnąć po książkę, usłyszała odgłos
pękających desek i w jednej chwili podłoga pod jej stopami załamała się. Przebiegło jej
przez głowę tysiące myśli. Dlaczego ta deska załamała się akurat teraz, akurat pod nią? Poza
tym pani 0 Hara nigdy by jej tu nie wpuściła, gdyby uznała, że to niebezpieczne. Próbowała
schwycić za półkę, ale bezskutecznie. Wszystko rozegrało się w ułamku sekundy. Rozległ
się donośny huk spadających desek, które roztrzaskały się o podłogę piętro niżej. Darcy
spojrzała z przerażeniem w dół. W ostatniej
chwili udało jej się złapać za poprzeczną belkę konstrukcyjną. Miała dużo szczęścia,
wiedziała o tym. Ale nie na długo, gdyż spocone palce zaczęły zsuwać się z belki.
Przeczuwała, co za chwilę nastąpi i nawet nie miała siły krzyczeć. Zrobiła to natomiast pani
0 Hara, która stała na dole i głośno dała upust swemu przerażeniu. Darcy ze wszystkich sił
starała się znalezć jakikolwiek punkt zaczepienia. Wymachiwała energicznie nogami,
próbując trafić stopą na belkę.
- Trzymaj się! Nie puszczaj! - krzyczała z dołu zdenerwowana bibliotekarka. - Już
52
dzwonię po pomoc! Zaraz porozrzucam tu książki i poduszki z krzeseł! Tylko się trzymaj,
proszÄ™!
Aatwo powiedzieć, zaklęła w duchu zdesperowana Darcy. Nie miała nigdy zbyt silnych
rąk i teraz każda sekunda zdawała się trwać niemal wieczność. Skupiła się na tym, by jak
najlepiej rozłożyć ciężar, ale to też niewiele pomagało.
Usłyszała głos bibliotekarki, krzyczącej coś nerwowo w słuchawkę telefonu. Boże,
zdawało jej się, że wisi tu już od wieków.
- Zaraz tu będą, trzymaj się, kochana! Darcy odruchowo spojrzała w dół i to był błąd,
wielki błąd. Odległość, jaka dzieliła ją od podłogi, wydała jej się olbrzymia. Poczuła strach i
jednocześnie potworny ból w ramionach. Nie, dłużej tego nie wytrzyma. Jej twarz
wykrzywiła się w grymasie skrajnego przerażenia, zagryzła zęby i wiedziała, że zaraz runie
w dół. Gdy pani 0 Hara
zawołała, że zaraz przybędzie pomoc, Darcy zdawało się, że za moment zemdleje. Zaraz
tu będą? To nie wchodziło w rachubę! Już powinni tu być, natychmiast! Zamknęła oczy. Za
moment rąbnie o posadzkę na dole i rozsypie się na drobne kawałki. Zdawało jej się, że
zaczyna tracić przytomność, już nie wierzgała nogami, odliczała sekundy dzielące ją od
upadku. Przemknęło jej przez myśl, że mogłaby spróbować rozhuśtać się i zaczepić o brzeg
dziury, jaka utworzyła się w podłodze. Ale nie miała już na to siły.
- Darcy!?
To był głos Matta. Spojrzała w dół i omal nie puściła belki.
- Skacz! ZÅ‚apiÄ™ ciÄ™, zaufaj mi!
Zdawało jej się, że śni. Jak ma skoczyć, przecież oboje się zabiją. Dlaczego te stare
pomieszczenia sÄ… tak cholernie wysokie?
- Nic się nie martw - zawołał, jakby czytał w jej myślach. - Skacz! Nie pozwolę, by coś
ci się stało! Skacz, słyszysz!
Nie chciała dłużej czekać na rozwój wydarzeń, zresztą i tak już nie była w stanie.
Poczuła, jak rozluznia uścisk na belce, jak jej palce ześlizgują się i wyobraziła sobie, że za
moment uderzy o podłogę i połamie sobie wszystkie kości.
ROZDZIAA ÓSMY
Matt zatoczył się, ale nie upadł. Spojrzał czule na Darcy, która szczęśliwie wylądowała
w jego ramionach i miał przez moment wrażenie, że oto dostał w prezencie gwiazdkę z
nieba. Jeszcze nigdy nie doznał tak cudownego uczucia. Ukląkł na podłodze i mocno
przytulił Darcy. Trzymała się go kurczowo, jak małe dziecko przerażone tym, co się wokół
niego dzieje, a potem spojrzała mu w oczy. Zobaczył w nich wdzięczność i podziw.
- Wszystko w porządku? - zdołał wydusić z siebie przez ściśnięte gardło.
- Tak - szepnęła i pogładziła go po policzku. - Tylko jesteś cały w kurzu i pyle.
- A ty masz podartą bluzkę i skaleczoną rękę.
- Matko jedyna! - załamała ręce pani 0 Hara z oczami pełnymi łez. - Całe szczęście, że
nic ci się nie stało! Nie mam pojęcia, jak to w ogóle możliwe, bo budynek jest pod
nieustanną kontrolą miejskiego architekta. Sama wciąż się snuję po
strychu i nic mi się nigdy nie stało. Owszem, podłoga skrzypi, ale żeby się załamała, i to
pod takim chuchrem jak ty? Nie rozumiem... A przecież często przychodzą tu dzieci...
W tym momencie doleciał do nich dzwięk policyjnych syren.
- Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdybyś się tu nie zjawił, Matt - westchnęła
ciężko.
Ale on zdawał się nic nie słyszeć. Ani sygnału za oknem, ani słów wypowiadanych
przez panią 0 Harę. Przez moment zachowywał się jak w transie, patrzył na bladą twarz
53
Darcy i nie mógł oderwać od niej oczu.
Wreszcie otrząsnął się, pomógł Darcy wstać i sam podniósł się z podłogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum