[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uchodziła za pozbawioną emocji, całkowicie oddaną pracy.
Ale utrata Maximosa i dziecka zmieniła ją. Pragnęła czegoś,
co nie będzie związane z pracą ani sukcesem materialnym.
Marzyła o rodzinie.
Otrząsnęła się z rozmyślań, szybko dokończyła toaletę i
dołączyła do Emilia. Na jej widok zmrużył oczy.
- Coś nie tak? - spytała, siadając na miejscu dla pasaże-
ra.
- Nie podoba mi się. Jakaś zbyt wystudiowana jesteś.
- To znaczy, że masz problem. - Nikt nie miał prawa de-
cydować ojej fryzurze czy kreacji. -Podobam się sobie.
- Maximosowi też - chrząknął niezadowolony. - Słysza-
łem, jak ci prawił komplementy. Wystroiłaś się dla niego.
Na końcu języka miała wyznanie, że Maximos ich przej-
rzał. Poznał intrygę. Wizja rozwścieczonego Emilia byłaby z
pewnością warta uwagi, ale jeszcze nie nadeszła na to pora.
Po pierwsze, nie należało zakłócać rodzinnej uroczystości, a
po drugie Cass wolała nie narażać się na wybuch gniewu
 wspólnika".
50
S
R
- Nie zamierzam się przebierać - oświadczyła chłodnym
tonem. - Możemy jechać?
Zamiast włączyć silnik, Emilio wysiadł, okrążył samo-
chód i stanął przy otwartych drzwiach od strony pasażerki.
- Umawialiśmy się - zaczął cicho, z nutą grozby w gło-
sie - że w ten weekend działamy razem.
Cass nie podobało się jego zachowanie. %7łartobliwie ode-
pchnęła go palcem.
- Nie wywieraj na mnie nacisku. Doskonale wiem, po co
tu przyjechałam. Ty też?
- Lubię śluby.
- Zwłaszcza te, na których nie jesteś mile widziany.
Uśmiechnął się.
- Może to zboczenie, ale lubię obserwować, jak ludzie
cierpią.
- Masz na myśli cierpienie Maximosa.
- Zgadza się. - Pochylił się, wziął z tylnego siedzenia
kartonową torbę i podał Cass. - Załóż to, żebym mógł nadal
rozkoszować się urokami weekendu.
Wyjęła z torby zwój zwiewnego białego materiału.
- Co to? Bielizna?
- Sukienka. Rozprostowała materiał.
- Chyba halka. Nosi się ją pod spodem, a nie zamiast
sukni.
51
S
R
- Nieważne gdzie. Chcę cię w tym zobaczyć.
- Nie.
- Zawarliśmy umowę...
- Równie dobrze mogłabym podpisać cyrograf. Miałam
tylko udawać twoją narzeczoną i opowiadać o ślubie w Pad-
wie. Nie zamierzam upokorzyć rodziny Guiliano, pokazując
się w halce na uroczystej kolacji.
- Zrobisz to. - Ujął ją pod brodę. - Bo wiem coś, co
chciałabyś ukryć przed Maximosem.
- Nie mam tajemnic.
- Jesteś pewna? - Przybliżył usta do jej ucha. - Wiem o
twoim dziecku.
Zamarła.
- Wiem wszystko - ciągnął. - Dobrze wiem, co zrobiłaś.
- Nic nie wiesz!
- Tylko bez nerwów, Cass. Wiem, że przerwałaś ciążę.
Jeśli Maximos dowie się, jak postąpiłaś z jego dzieckiem,
nigdy ci tego nie wybaczy.
Siedziała jak skamieniała. Skąd Emilio to wiedział? I co
dokładnie?
Nikomu się nie zdradziła. Nie opuściła ani jednego dnia
w pracy, nawet po wyjściu ze szpitala.
- Szantażujesz mnie? - spytała nienaturalnie niskim gło-
sem.
Nie przerwała ciąży. Doszło do poronienia, miała strasz-
ny krwotok.
- Możesz to nazwać szantażem. - Emilio był niewzru-
52
S
R
szony. - Doprowadzisz tę grę do końca, Cass.
- On wie, po co tu przyjechałeś. Wie, że interesujesz się
nowymi projektami.
- Zwietnie. I tak niczego mi nie udowodni. A trochę po-
psuję mu humor. Będzie skręcał się z gniewu za każdym ra-
zem, kiedy cię przytulę lub pocałuję. I radzę ci, żebyś była
przekonująca w swojej roli zakochanej narzeczonej.
Cass, zmobilizowała całą śmiałość i siłę. Emilio nie
mógł zadać jej większego bólu niż Maximos.
- Proszę, powiedz mu, co wiesz! Ja się nie boję. Zachi-
chotał.
- Grzeczna dziewczynka. Udawaj twardzielkę, a ja będę
udawał wrażliwca. - Nagle twarz mu stężała. - Masz kłopot.
Maximos chciał zostać ojcem. Marzył o dziewczynce - popa-
trzył na nią znacząco. - Porozmawiacie sobie na ten drażliwy
temat.
Emilio wiedział coś więcej, ale Cass nie chciała ustalać,
ile jest w tym prawdy.
- Jak się o mnie dowiedziałeś?
- Byłem w szpitalu w ten wieczór, kiedy się zgłosiłaś.
Tak się składa, że wtedy chadzałem na randki z twoją lekar-
ką. Mam nawet kopię twojego wypisu. Czarno na białym:
wyłyżeczkowanie.
Cass czuła, że grunt usuwa jej się spod nóg.
- Idz do diabła.
- Lekarz napisał tylko tyle: wyłyżeczkowanie. Maximos
pomyśli, że zrobiłaś to na własną prośbę.
53
S
R
Zazgrzytała zębami.
- Nie miałam wyboru.
- Chyba go nie znasz, jeśli sądzisz, że puści ci to pła-
zem. - Emilio podetknął jej białą sukienkę pod nos. - Prze-
bierz się szybko, bo nie lubię przychodzić jako ostatni.
W sypialni na górze Cass rozpięła turkusową suknię i po-
łożyła ją na łóżku. Jak na zwolnionym filmie, zdjęła koron-
kowy biustonosz i sięgnęła po  halkę".
 Kopiowanie dokumentów medycznych jest nielegalne.
Dane pacjentów chronione są tajemnicą lekarską", gorącz-
kowo myślała.
Emilio nie przestrzegał żadnych reguł?
Przejrzała się w lustrze. Nigdy nie widziała śmielszej
kreacji. Przez cieniutki szyfon prześwitywały dosłownie
wszystko. W co ona zabrnęła? Kiedy Emilio zaprosił ją tu ja-
ko osobę towarzyszącą, sytuacja wydawała się jasna. Miała
pojechać z nim na Sycylię, aby pokazać Maximosowi, że
zdołała wykreślić go ze swego życia, a potem wrócić do
Rzymu i zająć się pracą i domem.
O nie, tak ubrana nie mogła pójść na przyjęcie i wywołać
skandalu. Nie mogła upokorzyć siostry Maximosa ani poni-
żyć samej siebie. Straszna wiedza Emilia nie była tego war-
ta... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum