[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miarowych scen z biblioteki gotowych kształtów, modeli oświetlenia, ruchu, po-
kryć powierzchni i efektów realizmu wizualnego. Był on jednym z głównych se-
kretów Silicon Graphics. Pomni precedensu OpenGL, zdecydowaliśmy się zrezy-
gnować z praw autorskich. I jako  otwarte oprogramowanie Open Inventor stał
się dostępny dla wszystkich.
Decyzja użycia formatów plikowych Inventora pozwoliła na przeskoczenie
kilku etapów projektowych. Wkrótce ukończono roboczą wersję VRML i niemal
natychmiast została ona przyjęta jako standard przez kilkanaście firm zaintereso-
wanych trójwymiarową siecią.
Prace nad VRML przebiegały w rekordowym tempie, a uwieńczyła je publicz-
na premiera 10 kwietnia 1995 roku na konferencji Internet World w San Jose. By-
ło w czym wybierać: budynki, stacje kosmiczne, samoloty, biżuteria, tancerze na
scenie, przedmioty codziennego użytku, ptaki, owoce, komputery  wszystko to
dawało się na ekranie obracać, przesuwać i obserwować z dowolnej perspektywy.
* * *
Ilekroć jestem w San Francisco, staram się wpaść bodaj na godzinę do
Exploratorium. Trudno je nazwać zwykłym muzeum nauki i techniki. Jako je-
dyny gmach pozostały po monumentalnej wystawie Panama-Pacyfik, wieńczącej
w 1915 roku zakończenie budowy Kanału Panamskiego, wyróżnia się swym do-
stojnym wyglądem w malowniczej dzielnicy Marina, wśród małych pastelowych
domków, mocno pokiereszowanych podczas trzęsienia ziemi w 1989 roku.
Po zamknięciu wystawy Panama-Pacyfik w budynku zaprojektowanym jako
Pałac Sztuk Pięknych odbywały się rozmaite imprezy artystyczne; potem prze-
znaczano go kolejno na magazyny wojskowe, korty tenisowe, remizę straży po-
żarnej, składnicę książek telefonicznych. A gdy po drugiej wojnie światowej po-
wstawał w San Francisco ONZ, garażowały tu limuzyny dyplomatów. Dziś gmach
95
Exploratorium prezentuje się nobliwie. Nastrój  świątyni dumania potęguje mi-
nipark od frontu  koryncka kolumnada z rotundą i jeziorko łabędzie. Burzliwym
i zmiennym dziejom tego obiektu bardziej jednak odpowiadają organizowane we
wnętrzu ekspozycje.
Co roku odwiedza muzeum ponad pół miliona osób. Wszyscy mają prawo
wszystkiego dotknąć, a nawet są do tego zachęcani w warsztatach, gdzie projek-
tuje się i wykonuje większość eksponatów. Na oczach żywo reagującego tłumu
programiści z wiodących firm wprowadzają końcowe poprawki w pakietach, któ-
re wkrótce pojawią się na rynku.
Specjaliści od Sieci w asyście kibiców penetrują najodleglejsze zakątki WWW
Animatorzy ze studia Lucasa sprawdzają reakcje widzów na robocze wersje
filmowych trików. Eksploratorski duch zwycięża materię. Każdy może (pod
okiem miejscowego fachowca) rozebrać komputer i zobaczyć, jak działają jego
podzespoły.
O uwagę zwiedzających zabiegają graficy komputerowi, muzycy, cyberpun-
kowi autorzy science fiction i dzieci z okolicznych szkół, demonstrujące własne
programy internetowe. Największym powodzeniem cieszy się  City Space 
wirtualne miasto wznoszone wspólnym wysiłkiem z różnych krańców infostrady.
Rozrasta się ono do sporych wymiarów. Odwiedziny w  City Space nie ogra-
niczają się jedynie do nawigowania myszką po ulicach wyimaginowanego cen-
trum i zaglądania do wirtualnych sklepów. Można w nim zostawić indywidualny
ślad: zbudować dom, zaludnić ulicę postaciami własnego pomysłu albo sprezen-
tować komunikacji miejskiej nowy autobus (modelując nie tylko jego sylwetkę
czy ruch po jezdni, ale i warkot silnika).
Obserwowałem przez jakiś czas dwóch czternastolatków, budujących w  City
Space budkę z lodami na skrzyżowaniu głównych ulic. Pracowali samodzielnie
 ojciec jednego z nich próbował na początku pomagać, ale pogubił się w obli-
czaniu perspektywy i dyplomatycznie zaoferował przyniesienie coca-coli.
Chłopcom szło znakomicie do chwili, kiedy postanowili, że w oknach kiosku
muszą odbijać się zarysy sąsiednich domów. Kolejne próby nałożenia tekstury na
półprzezroczystą powierzchnię szyby nie przynosiły rezultatu. W końcu znalezli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum