[ Pobierz całość w formacie PDF ]
teraz z nim nie zadzierać, bo zmieni zdanie, chcąc się na niej odegrać i
nie będzie chciał jej odwiezć.
Również w samochodzie zachowywała demonstracyjne
milczenie. Udawała, że bardziej zajmuje ją rozgwieżdżone niebo, niż
siedzący obok mężczyzna.
- Coś tak zaniemówiła? - zagadnął. - Czyżbyś już nie wiedziała,
jak mnie jeszcze obrazić?
- Daruj sobie tę drwinę - odparła sztywno. - Jestem zmęczona.
- Tak, to był wieczór pełen wrażeń - przytaknął przewrotnie.
- Jak dla kogo - odparowała natychmiast. - Jeśli chodzi o mnie,
to dawno się tak nie wynudziłam.
Usłyszała cichy śmiech.
- Widzę, że jesteś w formie. Już przez chwilę sądziłem, że dałaś
za wygraną.
- Na to nie licz!
Skręcił w drogę wiodącą ku domowi Blanche.
66
R S
- Trafiła kosa na kamień, moja miła. Dlatego tak się
denerwujesz.
- Po prostu niedobrze mi się robi przy takich facetach jak ty. Nie
cierpię ludzi, którzy lubią dominować nad innymi.
- Blanche mówiła mi o twoim ojcu - powiedział pozornie bez
związku. - Zdaje się, że ma wyjątkowo silny charakter, prawda?
- Owszem. A ja go po nim odziedziczyłam. - Posłała mu
wyniosłe spojrzenie, lecz przy panujących w samochodzie
ciemnościach nie przyniosło to żadnego rezultatu.
- Podobno dziewczęta wybierają sobie na mężów mężczyzn
podobnych do własnych ojców...
Kiedyś też tak myślała. Uważała, że pokocha tylko kogoś równie
męskiego jak tata. Jednak po śmierci mamy przekonała się, że to nie
był dobry pomysł. Lata przeżyte pod jednym dachem z ojcem, który
próbował ją wręcz tyranizować, skutecznie wybiły jej to z głowy.
- Może inne tak, ale ja nie.
- A czemuż to?
- Ktoś, kogo ja wybiorę, będzie musiał traktować mnie
poważnie, szanować moje zdanie, ufać mi, a nie... nie... - Wykonała
nieokreślony ruch ręką, szukając właściwego słowa, które trafnie
oddałoby jej myśl.
- A nie gasić światło na werandzie - podpowiedział.
- Coś w tym stylu. Po prostu ufałby mi, dlatego nie czułby
potrzeby kontrolowania mnie, dominowania nade mną...
- Czy właśnie tak ojciec traktował twoją matkę?
67
R S
- Ależ skądże! - oburzyła się. - Kłócili się co prawda potwornie,
ponieważ mama była równie silna i uparta jak on, ale... Nie wiem, jak
ci to wytłumaczyć, żebyś dobrze zrozumiał... Nie było w tym złości.
Każda wymiana zdań kończyła się uściskami i zapewnieniami o
dozgonnej miłości.
- Kiedy ją straciłaś? - spytał cicho.
- Jak miałam czternaście lat.
- Wiedz, że wcale się twojemu ojcu nie dziwię, że cię tak
traktuje. Jego córka wyrosła na przepiękną kobietę. Jako mężczyzna
wie, że facet zrobi wszystko, żeby wykorzystać teką ślicznotkę. To
zrozumiałe, że chce cię szybko wydać za mąż, by cię ochronić przed
zakusami nieodpowiednich ludzi.
Zatrzymali się przed domem Blanche.
- Tak go bronisz? Przecież on nigdy by mnie nigdzie nie puścił z
takim podrywaczem jak ty - zakomunikowała chłodno i położyła dłoń
na klamce. A raczej zamierzała to zrobić.
Roarke błyskawicznym gestem chwycił ją za rękę.
- Nie tak szybko. - Jego twarz znalazła się nagle tuż przy jej
twarzy. - %7ładen szanujący się podrywacz nie wypuści atrakcyjnej
dziewczyny bez pocałunku na dobranoc.
Jego komplementy i fizyczna bliskość zaczynały robić swoje,
choć Tisha starała się to ukryć nawet przed samą sobą. Tylko dlaczego
miała takie suche usta? Czemu krew tak jej pulsowała w skroniach?
- Mogłam się domyślić, że należysz do tych beznadziejnych
typków, którzy domagają się zapłaty za postawienie kolacji.
68
R S
- Aha - przytaknął bezczelnie.
Ujął brodę Tishy, uniósł jej twarz do góry i pocałował. Ale jak!
Musiała się trzymać ze wszystkich sił, żeby nie oddać pocałunku.
Wbrew jej obawom wcale nie był ani brutalny, ani budzący odrazę.
Wręcz przeciwnie...
Gdy Roarke uniósł głowę, Tisha odniosła dziwne wrażenie,
jakby swym pocałunkiem wypalił na jej wargach piętno, którego już
nigdy nie zdoła zetrzeć.
- Czy teraz mogę już iść? - spytała z trudem. Tylko ona
wiedziała, ile wysiłku kosztowało ją to opanowanie.
Bez słowa otworzył drzwi samochodu. Wysiadła i na trzęsących
się nogach weszła do domu. Była wstrząśnięta do głębi. Owszem,
całowała się już nieraz, niektórzy z jej chłopców potrafili nawet
obudzić w niej pewną ekscytację, lecz nigdy nie pozwalała, by
zawróciło jej to w głowie. Chlubiła się przed sobą tym, że jest ponad
te rzeczy, gdyż jej silny charakter i niezłomna wola czynią ją
doskonale odporną na pokusy zmysłów...
Teraz widziała, że do tej pory stykała się zaledwie z próbką tego,
co mężczyzna mógł zaofiarować kobiecie. Dlatego zachowanie
niezależności przychodziło jej tak łatwo. Dopiero pocałunek kogoś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Janet Evanovich Cykl Stephanie Plum (3) Po trzecie dla draki
- Sandemo Margit Dziewica z lasu mgieĹ(historyczny)
- Dziewczyna z mgieĹ Reding Jaclyn
- Arthur Conan Doyle Sherlock Holmes 04 Dolina trwogi
- Janet Dailey Calder 05 Calder Pr
- Laurie Marks Elemental Logic 02 Earth Logic
- 0579. Williams Cathy Drugi bliśĹźniak
- śÂatka MaśÂgorzata PodpowiedśĹź serca
- Dickens Charles OpowieśÂć wigilijna
- D033. Harlequin Desire Small Lass Nieproszony gosc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- g4p.htw.pl