[ Pobierz całość w formacie PDF ]

racjÄ™! mionom.
- A teraz wydawało ci się, że możesz bezpiecznie przyjść - Varg, ty płakałeś! - powiedziała ze współczuciem,
do mnie tutaj, gdzie nikt inny nie ośmieli się wkroczyć, bo patrząc z bliska w jego oczy.
Varg Szalony z pewnością nie wyrządzi żadnej krzywdy - Czy płakałem? - jęknął. - Uważasz, że myśli się
dziewicy Vendelin, tej obłudnicy. Tak właśnie myślałaś? o płakaniu czy niepłakaniu, kiedy ból rozrywa ciało na
strzępy?
Rzeczywiście, tak sobie to wszystko ułożyła! W swym
szaleństwie Varg potrafił niezwykle jasno myśleć! Opuścił głowę na ramię dziewczyny.
Na jego twarz ledwie dawaÅ‚o siÄ™ patrzeć. ByÅ‚a grote­ - Pić! Taki jestem spragniony!
skowÄ… karykaturÄ… oblicza dzikiego jezdzca, którego spo­ ZorientowaÅ‚ siÄ™ wreszcie, że przyjmuje jej pomoc,
tkała pierwszej nocy. i natychmiast ją od siebie odepchnął.
Chryste, zmiłuj się nade mną, modliła się w duchu. - Odejdz stąd! Dam sobie radę, niczego od ciebie nie
Zanim zorientowaÅ‚a siÄ™ w zamiarach Varga, bÅ‚yska­ potrzebujÄ™!
wicznie przesunął dłonie i z niezwykłą siłą popchnął ją Patrzył na nią groznie.
na wielkie łóżko. - Połamię ci wszystkie kości, ty mała...
- Tam! Tam jest twoje miejsce, ty maÅ‚a, tania ladacz­ - Ciicho! - szepnęła Vendelin. - KtoÅ› idzie!
nico! Znieruchomiał. W kamiennym korytarzu rozległ się
Vendelin przetoczyÅ‚a siÄ™ po łóżku i spadla na podÅ‚o­ odgÅ‚os kroków.
gÄ™. Varg zbliżyÅ‚ siÄ™ do niej, nie spuszczajÄ…c z niej opÄ™ta­
Vendelin także się podniosła. Przerażona patrzyła na
nych nienawiścią oczu.
Varga.
- Nie spodziewaj się chwili przyjemności! Nie to
- Ja mam klucz! Jeśli zauważą, że zginął...
mam na myśli!
Czoło mężczyzny zrosił pot.
134
135
- Oni go nie używają.
posiÅ‚ek u Kola byÅ‚ wyjÄ…tkiem. Od dawna musieli dosy­
Silnym ruchem pchną! ją za łóżko. Z początku Ven-
pywać ci trucizny, sądzę, że systematycznie próbowali
delin myÅ›laÅ‚a, że znów próbuje jÄ… atakować, ale z rado­
ciÄ™ zÅ‚amać. Teraz jednak nie zamierzajÄ… już dÅ‚użej cze­
Å›ciÄ… zorientowaÅ‚a siÄ™, że po prostu ukryÅ‚ jÄ… przed nad­
kać. Przestali się ukrywać, działają szybko i brutalnie!
chodzÄ…cymi.
Wciąż trzÄ…sÅ‚ siÄ™ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci i patrzyÅ‚ na niÄ… podej­
Nie mogła pojąć, że tak wielkie znaczenie dla niej ma
rzliwie, ale otworzy! flaszkę i przyłożył ją do ust.
fakt, iż szaleniec traktuje ją jako swego sprzymierzeńca!
- JeÅ›li mleko bÄ™dzie mieć nieco gorzki smak, to dla­
Ostrożnie zerknęła poprzez rzezbienia w nogach łóżka.
tego, że dolałam trochę wywaru z ziół, by wzmocnić
Jedną z desek w drzwiach odsunięto na bok i przez
działanie - powiedziała Vendelin, już spokojniejsza.
otwór wcisnęło siÄ™ czyjeÅ› ramiÄ™. Na stojÄ…cym obok sto­
- Czarownica - mruknÄ…Å‚.
liku ostrożnie ustawiono puchar. Deska wróciÅ‚a na swo­
Pil, nie spuszczajÄ…c z niej strasznego spojrzenia.
je miejsce i kroki zaraz się oddaliły.
- Zostaw poÅ‚owÄ™ - uprzedziÅ‚a. - Nie wiem, jakÄ… truci­
Varg jak strzała rzucił się w tamtą stronę i drżącymi
zną się posłużyli, być może grzybem, który sprowadza na
dłońmi sięgnął po puchar.
ludzi dzikość i szaleÅ„stwo, a może czym innym, jest wie­
Vendelin jednak była szybsza.
le niebezpiecznych trucizn. W każdym razie nie spodzie­
Wytrąciła mu naczynie z ręki, płyn rozprysnął się po
wam się, że wyzdrowiejesz od razu. Jad z pewnością od
całym pokoju.
dawna tkwi w ciele.
Varg wpadł w furię.
Być może jesteś też naprawdę szalony, pomyślała
- Co zrobiÅ‚aÅ›, przeklÄ™ta czarownico? Umieram z pra­
bezradnie, W takim wypadku nic ci nie pomoże.
gnienia, nie rozumiesz?
Postanowiła jednak nie mówić tego głośno.
Tym razem Vendelin postanowiła działać. Chociaż
Varg wypił więcej, niż mu pozwoliła, lecz mimo
ból wyraznie przestaÅ‚ Vargowi dokuczać, wciąż z niepo­
wszystko zostawił nieco mleka w butelce.
hamowaną wściekłością miotał przekleństwa. Vendelin
- A teraz musimy jak najprędzej się stąd wydostać! -
wywinęła siÄ™ z jego uÅ›cisku, stanęła na łóżku i wrzasnÄ™­
oświadczyła z gorączkową niecierpliwością. - Czy wiesz,
ła, chcąc go przekrzyczeć:
jak możemy wyjść z zamku?
- Masz, wypij lepiej to!
- Trzeba poczekać, aż się ściemni.
Wyjęła z kieszeni glinianÄ… flaszkÄ™ i podaÅ‚a mu. Zasko­
W tej komnacie? Razem z nim?
czony zamilkł na moment.
- O, nie - oświadczyła z mocą.
- Przewidziałam coś podobnego! - krzyknęła Vendelin.
Z oczu Varga posypały się iskry.
- To mleko, zwykłe mleko. Doskonałe jako odtrutka.
- Ty możesz iść już teraz, jeÅ›li wydaje ci siÄ™, że zaj­
Varg uspokoił się nieco i sięgnął po butelkę.
dziesz daleko. Ale ja chcę zabrać konia.
- Odtrutka? - powtórzył zdumiony.
Vendelin zrobiło się cieplej na sercu.
- Tak. Nigdy tego nie podejrzewałeś? Nie przyszło ci
- Masz racjÄ™, koÅ„ nie może tu zostać. Wobec tego za­
do gÅ‚owy, że ciÄ™ trujÄ…? DomyÅ›liÅ‚am siÄ™ tego, kiedy po­
czekamy.
wiedziałeś, że zawsze dokucza ci ból po jedzeniu i ten
Spojrzał podejrzliwie, ale ciepło bijące z oczu dziew-
136
137 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum