[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypomniała sobie sen& ale czy to był sen? Zadrżała i naciągnęła kołdrę na ramiona.
Przypomniała sobie to, co jej Lina powiedziała, słowo po sowie. Bez względu na to, czy to
sen, czy jawa, to Laponka podsunęła jej rozwiązanie zagadki.
52
Przez chwilę leżała i zastanawiała się, czy powinna się ubrać, zanim Jens się obudzi,
czy może lepiej go obudzić i od razu wszystko opowiedzieć. Zdecydowała się na to pierwsze.
Ostrożnie wymknęła się z łóżka i wzięła ubranie przewieszone na oparciu krzesła. W ciągając
pończochy, rzucała ukradkowe spojrzenia w kąt, w którym widziała Linę-Laponkę.
Niecierpliwiła się jednocześnie bała, co znajdą pod podłogą. Może powinnam sama szukać i
nie mówić nic Jensowi? Mogło się przecież zdarzyć, że pod kuchennymi deskami nic nie ma.
Co on sobie wtedy o niej pomyśli?
- Tak wcześnie wstałaś?  usłyszała nagle za sobą.
Podskoczyła i krzyknęła, aż Ane się obudziła i zaczęła płakać.
- Nie chciałam cię przestraszyć  przeprosił Jens i uniósł się na łokciu.
Elizabeth wzięła córeczkę na ręce i kołysała, dopóki miała nie przestała płakać. Potem
odwróciła się do Jensa. Odgarnął włosy i ziewnął.
- Nie możesz spać?  spytał.
Muszę mu powiedzieć, niech sobie myśli, co chce, zdecydowała i usiadła na brzegu
łóżka.
- Widziałam dziś w nocy Linę-Laponkę. Wyjawiła mi, co się przed laty w tym domu
wydarzyło  zaczęła.
Jens zmarszczył brwi i przełknął ślinę.
- No i co takiego się stało?  spytał.
Ubierz się, to wszystko ci opowiem.
Jens ubrał się w milczeniu i Elizabeth opowiedziała mu całą historię. Kiedy skończyła,
spojrzała na męża, czekając na jego reakcję.
- Pójdę obrządzić zwierzęta w oborze, a ty zajmij się Ane. Potem zerwę podłogę 
rzekł z powagą.
Elizabeth skinęła głową w odpowiedzi i zeszli na dół.
Odczuła ulgę, że Jens jej uwierzył.
Tego ranka żadne z nich nie miało ochoty na kaszę.
Tylko Ane jadła z apetytem. Jens długo jest w oborze, pomyślała Elizabeth. Ciągle kierowała
wzrok ku miejscu, skąd zwykle dochodził płacz dziecka, jak gdyby spodziewała się, że znów
go usłyszy.
Wreszcie Jens wrócił. Elizabeth posadziła Ane na podłodze i dała jej do zabawy
koszyk z kłębkami wełny, żeby siedziała spokojnie. Spojrzała na córkę z czułością. Ane
wydawała się tak krąglutka i zadowolona. %7ładne dziecko nie powinno płakać z głodu,
pomyślała, czując dławienie w gardle.
- Wydaje mi się, że powinieneś szukać tam  rzekła i wskazywała na podłogę przy
schodach prowadzących na poddasze. Słyszała o martwych, nieochrzczonych dzieciach,
których dusze błąkały się wśród żywych. Zdarzało się, że niezamężna matki zabijały
noworodki, żeby uniknąć wstydu. Widma tych dzieci pojawiły się w miejscach, gdzie zostały
zakopane, i wołały matki lub dawać inne znaki, które mogły zdradzić zbrodnię.
Jednak to dziecko zginęło z ręki ojca, ponieważ cierpiało z głodu. Elizabeth pomodliła
się w duchu, żeby niczego nie znalezli. Może wcale nie widziała Liny, może to wszystko było
snem?
Kiedy Jens zdjął dwie pierwsze deski, zrobiła kilka kroków do tyłu. Jednak po chwili
podeszła bliżej i uklękła. Zajrzała do środka.
- Coś tu jest  rzekł Jens o zaczął rozgrzebywać ziemię.
Ich oczom ukazywały się resztki worka z juty i maleńki szkielet.
Elizabeth odwróciła się do Jensa o spojrzała mu w oczy. Azy przesłoniły jej obraz.
- O Boże  szepnęła i oparła się na piersi męża. Jesn oddychał szybko, jak gdyby
brakowało mu powietrza.,
53
A więc to prawda. Olai pozbawił życia własnego synka, pomyślała. Ogarnął ją taki
wielki smutek, jak gdyby to jej dziecko tu leżało. To niegodne, by takie maleńkie ciało
pogrzebać pod deskami podłogi. Czy biedactwo bardzo cierpiało, kiedy ojciec dusił? Jaki
musiało czuć ból, gdy głód ściskał jego maleńki brzuszek? Ujrzała przed sobą maleńkiego
człowieka wymachującego rączkami i zaciskającego piąstki. Dawno nie płakała, lecz teraz
szlochała na piersi Jensa z powodu niemowlęcia, które kiedyś tak samo płakało, żałośnie i
długo.
Rozdział 10
Ostatnio podłogowa deska wróciła na miejsce.
Elizabeth otarła łzy.
- Musimy zająć się resztą, Jens  rzekła zmęczona i wzięła Ane na ręce. Przytuliła
miękkie ciało dziecka, dziwiąc się na nowo, jak można odebrać życie takiemu maleństwu.
Nagle usłyszeli czyjeś kroki na kamiennej półce. Po chwili ktoś mocno zapukał do
drzwi. Elizabeth podskoczyła ze strachu.
- Na Boga, kto to może być o tak wczesnej porze?  szepnął Jens ochryple.
Elizabeth rzuciła szybkie spojrzenie na miejsce, gdzie znalezli zwłoki dziecka i
uznała, że niczego podejrzanego nie było widać. Mimo to jej głos zabrzmiał nienaturalnie
wysoko i przenikliwie, gdy powiedziała  proszę .
Gość musiał się pochylić, żeby zmieścić się w drzwiach, i po chwili wypełnił sobą
prawie całą kuchnię.
- Dzień dobry przywitał się Jens. On pierwszy odzyskał mowę.  Wcześnie nam
lensam składa wizytę.
- Hm, wizytę  mruknął i, jak Elizabeth zauważyła, poczuł się niezręcznie.  Jest coś,
o czym chciałbym porozmawiać z Elizabeth, a jak wiadomo, jeśli ma się dużo do zrobienia, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum