[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak wiele.
 Dziękuję  powiedziała w końcu.  Z przyjemnością.
45
XIX
NIESPODZIEWANY GOZ
Hrabia de la Roche skoÅ„czyÅ‚ wÅ‚aÅ›nie obiad, zÅ‚o\ony z omelette fines herbes, entrecôte
Beamaise i Savarin au Rhum. Delikatnie otarł wąsy serwetką i wstał od stołu. Minął salon,
obrzucając pełnym aprobaty spojrzeniem dzieła sztuki, rozrzucone niedbale tu i ówdzie.
Tabakiera Ludwika XV, satynowy pantofelek, który nale\ał kiedyś do Marii Antoniny i inne
cenne drobiazgi stanowiły, jak zwykł wyjaśniać swoim szlachetnie urodzonym gościom,
rodzinne dziedzictwo. Wyszedł na taras i niewidzącym wzrokiem spojrzał na Morze
Zródziemne. Nie był w tej chwili w nastroju do podziwiania pięknych widoków. Plan,
dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, został obrócony w ruinę; hrabia musiał zacząć
jeszcze raz od początku. Wyciągnął się w wyplatanym fotelu, z papierosem w białych palcach,
i pogrą\ył w rozwa\aniach.
Hipolit, słu\ący, wniósł właśnie kawę i alkohole. Hrabia wybrał doskonałą starą brandy.
Słu\ący zbierał się do odejścia; hrabia powstrzymał go nieznacznym gestem. Hipolit zamarł
w pozie pełnej szacunku. Trudno powiedzieć, \e był miły, ale pokrywał to z nawiązką
poprawnością manier. W chwili obecnej stanowił uosobienie pełnej respektu uwagi.
 Niewykluczone, \e w ciągu najbli\szych kilku dni pojawią się tu ró\ni ludzie. Będą się
starali pozyskać względy twoje i Marie, i wypytywać o ró\ne sprawy, które mnie dotyczą.
 Tak, panie hrabio.
 A mo\e ju\ siÄ™ pojawili?
 Nie, panie hrabio.
 Nikt obcy się tu nie kręcił? Jesteś pewny?
 Nikt, panie hrabio.
 To dobrze  powiedział sucho hrabia.  Tak czy inaczej, przyjdą, jestem tego pewien.
Będą zadawać pytania.
Hipolit patrzył wyczekująco.
Hrabia mówił wolno, nie patrząc na słu\ącego.
 Jak wiesz, przyjechałem tutaj rano w ubiegły wtorek. Gdyby cię pytała policja, nie
zapomnij o tym. Przyjechałem we wtorek czternastego, nie w środę piętnastego. Rozumiesz?
 Doskonale, panie hrabio.
 W sprawach dotyczących kobiet nale\y zawsze zachowywać dyskrecję. Jestem pewien,
Hipolicie, \e potrafisz być dyskretny.
 Mo\e pan na mnie liczyć, panie hrabio.
 A Marie?
 Na Marie te\. Ręczę za nią.
 A więc dobrze  mruknął hrabia.
Kiedy słu\ący odszedł, siedział w zamyśleniu popijając kawę drobnymi łyczkami. Czasem
marszczył brwi, raz lekko pokręcił głową, dwa razy skinął. Hipolit znów przerwał te
rozmyślania.
 JakaÅ› pani, monsieur.
 Pani?
Hrabia był zdumiony. Wizyty składane przez kobiety w Villa Marina nie nale\ały do
rzadkości; hrabia zastanawiał się jedynie, kim jest owa kobieta.
 Wydaje mi się, \e pan hrabia nie zna tej damy  wymamrotał usłu\nie Hipolit.
Hrabia był coraz bardziej zaintrygowany.
 Poproś ją tutaj  rozkazał.
Chwilę pózniej urocze zjawisko w pomarańczowo czarnym kostiumie pojawiło się na
tarasie, wnosząc silny aromat egzotycznych kwiatów.
 Pan hrabia de la Roche?
 Do usług, mademoiselle  odparł hrabia z grzecznym ukłonem.
 Nazywam się Mirelle. Być mo\e słyszał pan o mnie.
 Ale\ oczywiście, któ\ by nie był oczarowany widząc taniec mademoiselle Mirelle! Jest pani
niezrównana!
Tancerka podziękowała za komplement krótkim, odruchowym uśmiechem.
 Proszę sobie nie robić kłopotu  zaczęła.
 Niech pani siada, proszÄ™, mademoiselle!  wykrzyknÄ…Å‚ hrabia, podsuwajÄ…c jej fotel.
Mimo zachowania pełnego galanterii obserwował ją uwa\nie. Niewiele było rzeczy, których
hrabia nie wiedział o kobietach. Co prawda, jego doświadczenia nie dotyczyły kobiet ze sfery,
do której nale\ała Mirelle: kobiet walczących o własne przetrwanie. Na swój sposób on i
tancerka nale\eli do tej samej kategorii. Hrabia zdawał sobie sprawę, \e jego sztuczki nie
zrobią na tancerce najmniejszego wra\enia. Była pary\anką i to sprytną pary\anką. Niemniej
miała jedną cechę, którą rozpoznał nieomylnie od pierwszego wejrzenia. Od początku
wiedział, \e ma do czynienia z kobietą ogarniętą gniewem, a kobiety w gniewie, jak doskonale
zdawał sobie sprawę, zawsze mówią więcej ni\ nakazywałaby ostro\ność, z czego chłodny i
opanowany mę\czyzna nierzadko mo\e wyciągnąć korzyści.
 To bardzo miło z pani strony, \e zechciała pani odwiedzić moją samotnię.
46
 Mamy w Pary\u wspólnych znajomych  odparła Mirelle.  Wiele mi o panu opowiadali.
Ale nie w tej sprawie przyszłam tu dzisiaj. Słyszę o panu odkąd przyjechałam do Nicei& w
związku z innym wydarzeniem, jeśli pan rozumie, o co mi chodzi.
 Tak?  cicho spytał hrabia.
 Będę brutalna  ciągnęła tancerka  ale niech mi pan wierzy, pańskie dobro bardzo mi
le\y na sercu. W Nicei mówi się, panie hrabio, \e to pan zamordował tę angielską damę, panią
Kettering.
 Ja mordercÄ… pani Kettering? Ale\ to absurd!
Postarał się, \eby w jego głosie zabrzmiało raczej zdumienie ni\ oburzenie, wiedząc, \e w
ten sposób sprowokuje ją do dalszych wynurzeń.
 Właśnie, \e tak!  rzekła z naciskiem.  Zapewniam pana!
 Ludzie zawsze wygadują podobne rzeczy  odparł hrabia obojętnie.  Powa\ne
traktowanie tego rodzaju wyssanych z palca oskar\eń jest poni\ej mojej godności.
 Pan nie rozumie.  Mirelle pochyliła się, jej ciemne oczy błyszczały.  To nie są uliczne
plotki. Tak twierdzi policja.
 Policja?  Hrabia wyprostował się czujnie.
Mirelle kilka razy \ywo skinęła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum