X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy ty zostałeś
ranny.
Michael bez trudu rozszyfrował przesłanie. Ta młoda
dziewczyna miała więcej odwagi i determinacji niż on.
Zawstydził się.
- W porządku - powiedział. - Bierzmy się do pracy
i mam nadzieję, że dasz mi solidny wycisk. A potem mu�
simy porozmawiać - dorzucił, patrząc Kelly w oczy.
- Nie, wcale nie musimy - odparła z naciskiem.
To, że miał niesprawną nogę, nie znaczyło jeszcze, że
jego ramiona utraciły dawną siłę. Chwycił Kelly za rękę
i przyciągnął do siebie.
- Dobrze, wobec tego najpierw porozmawiamy. Prze�
praszam cię, Kelly.
- Za co? - zapytała i wreszcie spojrzała mu w oczy.
- Za to, że kpiłem z tego, co zaszło między nami.
Wzruszyła ramionami.
- To był tylko pocałunek. Nic ważnego.
- To było coś więcej niż pocałunek. To było naprawdę
ważne - nalegał Michael. - Chyba dlatego to zrobiłem.
Mam wyrzuty sumienia, że próbowałem cię wykorzystać.
- Ty? - zapytała z niedowierzaniem. - To ja wykorzy�
stałam sytuację i ja złamałam ustalone zasady.
- Masz zasady regulujące taką sytuację? - zapytał,
próbując ukryć uśmiech.
- Przecież wspólnie je ustalaliśmy.
- Kto, wobec tego ma większe prawo je łamać?
- Tak nie można - odparła surowo.
- To był tylko pocałunek - powtórzył za nią, po czym
dorzucił: -1 to fantastyczny.
Zerknęła na niego i kąciki jej ust lekko drgnęły.
- Fantastyczny? - zapytała z nietajoną satysfakcją,
a on się roześmiał.
- Wręcz fenomenalny.
- Dobrze już, nie przesadzaj. - Machnęła ręką. - Wy�
starczy, jak powiesz, że był fantastyczny. A teraz bierzmy
się do roboty.
- Sekundę. Mam ci jeszcze coś do powiedzenia.
- Tak?
- Cieszę się, że nie zrezygnowałaś z prowadzenia mo�
jej rehabilitacji. Bardzo to sobie cenię.
Kelly westchnęła.
- Rezygnacja nie wchodziła w rachubę, Michael. Będę
przy tobie, póki mnie będziesz potrzebował. I nie łudz się,
że uda ci się mnie pozbyć.
Mało znał ludzi, którzy uważali, że mają wobec niego
jakiekolwiek zobowiązania. Biologiczni rodzice zdecydo�
wanie do nich nie należeli. Havilcekowie tak, ale ponie�
waż adopcja ze względów formalnych okazała się niewy�
konalna, zabrakło tego ostatniego ogniwa, by mogli stać
się prawdziwą rodziną i by on zdołał uwierzyć, że zawsze
będzie mógł na nich liczyć. Nigdy nie pozbył się wątpli�
wości i podświadomie bał się za bardzo przywiązać do
Havilceków - czy do kogokolwiek innego.
To między innym dlatego, choć Bryan był mu bliski jak
brat, przestał się z nim kontaktować po wstąpieniu do wojska.
A teraz w jego życiu pojawiła się piękna, wrażliwa
kobieta, która zapewnia go, że zostanie przy nim dopóty,
dopóki będzie to potrzebne. Serce wezbrało mu niezna�
nym dotąd uczuciem. Spróbował je nazwać, ale nie zdołał.
Dopiero w nocy, kiedy leżał w zimnym łóżku, z bolącą
nogą, pojął, że przepełniało go głębokie zadowolenie.
A jeżeli był w stanie odczuwać coś takiego w najgorszym
momencie swojego życia, to miał wobec Kelly olbrzymi
dług wdzięczności. Winien jej był więcej niż tylko szacu�
nek i przestrzeganie zasady fair play. Zasługiwała na to, by
ofiarował jej swoje serce.
ROZDZIAA 11
Gdy w piątek wieczorem, około szóstej, Michael usły�
szał pukanie do drzwi, był prawie pewny, że to Kelly. Gdy
otworzył, ujrzał ku swemu zdumieniu Seana. Była to jego
pierwsza wizyta od powrotu Michaela do Bostonu. Pogod�
ną zazwyczaj twarz brata zniekształcał ponury grymas.
- Co się stało? Są jakieś kłopoty? - zapytał Michael.
- Musimy porozmawiać - rzucił Sean.
- Wobec tego wejdz, proszę. - Michael domyślił się,
że jakieś szczególnie ważne powody skłoniły brata do
wcześniejszego przyjścia, skoro i tak mieli się spotkać
w pubie za niecałą godzinę. - Rozumiem, że chodzi o coś,
o czym nie będziemy mogli porozmawiać u Ryana.
- Będzie tam za dużo ludzi - tłumaczył się Sean. -
Uważam, że powinniśmy to omówić na osobności i utwo�
rzyć wspólny front.
Michael westchnął.
- Chodzi o poszukiwania reszty naszej rodziny?
Sean pokiwał głową.
- Znasz moje stanowisko, chciałbym poznać teraz twoje.
Michael miał w głębi duszy nadzieję, że, koniec koń�
ców, Ryan wezmie sprawy w swoje ręce i zrobi, co uzna za
stosowne.
- Siadaj - zwrócił się do Seana. Chciał zyskać na cza�
sie, by móc ubrać swoje myśli w słowa.
- Dziękuję, postoję.
- A ja będę miał sztywny kark, próbując spojrzeć ci
w oczy? - zażartował Michael.
- Och, przepraszam, stary - stropił się Sean. - Co za
bezmyślność z mojej strony. - Przysiadł na brzegu sofy.
- Jak się czujesz?
Michael wzruszył ramionami.
- Kelly uważa, że robię duże postępy.
- Przecież jest ekspertem.
Michael pomyślał o dziewczynie, którą widział przed
dwoma dniami w klinice, oraz o poczuciu winy, jakie
ogarnęło go na widok jej starań, by pokonać kalectwo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum



     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.