[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Widziałem go, gdy byłem podrostkiem. Wspiąłem się aż do Rachuby, sam, i wi-
działem go. Siedział przy biurku i pisał.
Tak?
Miał brodę.
Aha.
Opat znów zajął się bębnieniem po lasce. Wyglądało, jakby się poważnie nad czymś
zastanawiał, nie mogąc się zdecydować. W końcu spytał:
Gdzie był twój dom?
Masklin mu powiedział. Zabawne: w opowieści wyglądało to znacznie lepiej niż
w rzeczywistości więcej lata niż zimy, a orzechów niż szczurów. Fakt: nie było ba-
123
nanów, dywanów i prądu, ale było jasno i dużo świeżego powietrza. Rzadko pojawiał
się deszcz i mróz. Opat słuchał go uprzejmie i nie przerywał.
Było znacznie przyjemniej, kiedy było nas więcej zakończył Masklin.
Moglibyśmy tam wszyscy zamieszkać, kiedy Sklep zostanie zniszczony.
Nie jestem pewien, czy byłbym w stanie się dostosować. Opat uśmiechnął się,
co tym razem poszło mu znacznie łatwiej. I nie jestem pewien, czy chcę uwierzyć
w twoje Zewnątrz. Wygląda na to, że jest zimne i niebezpieczne, a poza tym wybieram
się w bardziej tajemniczą podróż. A teraz proszę, wybacz mi, ale muszę odpocząć.
Stuknął laską w podłogę i w drzwiach pojawił się Gurder. Daj mu coś do zjedzenia
i oprowadz po okolicy polecił. Jeśli będzie okazja, naucz go, ile się da, a po-
tem wróćcie tu obaj. Aha, Masklin, zostaw tę czarną skrzynkę, chcę się więcej o niej
dowiedzieć. Postaw ją na podłodze, jeśli łaska.
Masklin wykonał polecenie. Opat szturchnął Rzecz laską:
Czarny sześcianie, czym jesteś i jaki jest cel twego istnienia? spytał uroczy-
ście.
124
Jestem pokładowym komputerem nawigacyjnym statku kosmicznego Swan.
Mam wiele funkcji i przeznaczeń. Obecnie najważniejszym moim zadaniem jest do-
radzać i pomagać tym nomom, którzy uratowali się z katastrofy statku zwiadowczego
na tej planecie piętnaście tysięcy lat temu.
On tak gada cały czas wtrącił przepraszająco Masklin.
O których nomach przed chwilą mówiłeś? Opat zignorował jego uwagę.
O wszystkich nomach.
I to jest twoje jedyne zadanie?
Ostatnio otrzymałem nowe: zapewnić nomom bezpieczeństwo i umożliwić im
powrót do domu.
Godne pochwały stwierdził opat i dodał, spoglądając na Gurdera z wyrzu-
tem: A wy co tu jeszcze robicie?! Gdy wrócicie, będę miał dla was małe zadanie,
a teraz już was nie ma!
125
* * *
Naucz go, ile się da tak powiedział opat, toteż Gurder rad nierad zabrał się do
roboty.
Zaczął od Księgi nomów składającej się ze zszytych, zapisanych odręcznie bibu-
łek.
Ludzie używają ich do papierosów wyjaśnił Gurder i przeczytał pierwszych
kilkanaście wersów.
Wszyscy słuchali go w ciszy, którą przerwała dopiero Babka Morkie:
A więc ten cały Arnold Bros. . .
. . . (zał. 1905) dodał z naciskiem Gurder.
Niech mu będzie zgodziła się Babka Morkie. Wybudował Sklep właśnie
dla nomów?
Hm. . . ttak. Gurder nieco stracił na pewności siebie.
To co tu było przedtem?
126
Miejsce. Gurder rozejrzał się niespokojnie. Widzicie, opat twierdzi, że na
zewnątrz Sklepu nie ma nic!
Ale my przybyliśmy. . .
On twierdzi, że opowieści o Zewnątrz to jedynie bujdy.
To co?! Gdy mu opowiadałem o tym, gdzie żyliśmy, to słuchał bajki i w duchu
śmiał się ze mnie? zdenerwował się Masklin.
Czasami trudno jest się zorientować, w co on naprawdę wierzy przyznał Gur-
der. Myślę, że najbardziej wierzy opatom.
A ty wierzysz nam, prawda? spytała Grimma.
Gurder przytaknął po krótkim wahaniu.
Zawsze się zastanawiałem, dokąd się udają ciężarówki i skąd się biorą ludzie
przyznał. Tylko o tym nie wspominajcie, bo opat się strasznie złości, kiedy o tym
słyszy. Poza tym nastała nowa pora, a to coś dziwnego. Część z nas stale obserwuje
ludzi, bo sporo o takiej okazji jak nowa pora można się dowiedzieć z ich zachowania.
A teraz jest dziwna pora. . .
Jak możecie mieć pory, skoro nic nie wiecie o pogodzie? zdziwił się Masklin.
127
Pogoda nie ma nic wspólnego z porami. Czekajcie, zawołam kogoś, żeby zapro-
wadził starszych do Emporium z Przysmakami, i coś wam dwojgu pokażę. To wszystko
jest takie dziwne. . . ale przecież Arnold Bros (zał. 1905) nie zniszczyłby Sklepu. Praw-
da, że nie?
Rozdział szósty
III. I rzekł Arnold Bros (zał. 1905): Niechaj staną się Znaki, by każdy wiedział, jak
właściwie winno się prowadzić Sklep.
IV. Na Ruchomych Schodach niechaj stanie się znak: Psy i Wózki trzeba nieść.
V. I wzburzył się Arnold Bros (zał. 1905), albowiem wielu nie nosiło ni psa, ni
wózka.
VI. Na Windach niechaj stanie się Znak: Ta Winda jest na dziesięć Osób.
VI. I wzburzył się Arnold Bros (zał. 1905), albowiem często Windy przewoziły
ledwie dwie trzy Osoby.
129
VIII. I rzekł Arnold Bros (zał. 1905): Zaprawdę Ludzie Głupcami są, skoro nie
potrafią pojąć prostego języka.
Księga nomów, Administracja, w. III-VIII
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Barker, Clive Ksiega Krwi V
- ksiega dzungli
- Brenden Laila Hannah 29 Iskra
- MśÂot_na_Czarownice
- Historical Dictionary of Mediev Iqt
- Clarke Marcus Dośźywotnie zesśÂanie
- Odom_Mel_ _Diablo_Czarna_Droga
- Andrzej Pilipiuk Cykl Kuzynki (2) KsićÂśźniczka
- 521. Corey Ryanne Bogata panna i jej ochroniarz
- Niemycki_Mariusz_ _InterCyna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- biegajmy.htw.pl