[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niech będzie. Sześćset patoli piechotą nie chodzi.
To byli świetni faceci... zaczął.
Rozległ się łomot do drzwi i do pokoju bezceremonialnie wpakował się Gwozdziu z potłuczonym
talerzem w dłoni.
Panie wychowawco w głosie czaił się wulkan pretensji. Tak nie może być, ten oto...
A tyś co za jeden? Rudziawka podniósł brew.
Bartłomiej Gwózdz, proszę pana, z pańskiego piętra. Pan mnie nie zna? dyżurny kuchni był
wyraznie zbity
z tropu.
Chłopie prychnął wychowawca jak ja bym miał znać wszystkie gwozdzie na piętrze, to by
mnie tu konserwatorem zrobili. O co chodzi?
Kuchcik nadął rumiane policzki, podumał chwilę i doszedł do wniosku, że są sprawy ważniejsze niż
handryczenie się o nazwisko.
281
- Otóż, jak mi donieśli, ten oto Mielony wskazał na mnie trzymaną skorupą złośliwie naruszył
piramidę... powiedział na jednym oddechu, po czym się zapowietrzył. Rudziawka wykorzystał
okazję.
Donoszenie to bardzo paskudny zwyczaj, młotku.
Jestem Gwózdz przypomniał tamten, ponownie się nadymając. Proszę, oto dowód
dywersji położył rozbity talerz na stole. %7łądam...
A ja żądam, żebyś opuścił pokój wychowawców i posprzątał korytarz wychowawca podniósł
skorupę.
Przecież jest czysty Gwozdziu rozłożył ręce. Posprzątany, ani kawałka śmietka.
Pan Witek podszedł do drzwi, minął oniemiałego kuchcika i rąbnął talerzem o podłogę. Ceramiczne
drobiny rozprysły się po wyfroterowanej podłodze aż pod drzwi łazienki.
Teraz masz sto kawałków śmietków, więc do roboty!
Gdyby nie był bandziorem, może bym faceta polubił. Chociaż miny Gwozdzia nie zapomnę do
końca życia. Zaraz też uprzytomniłem sobie, że koniec życia nie jest aż tak odległy i mimowolny
uśmiech zmienił się w grymas przerażenia.
Rozdział 30.
To wszystko zwykła podpucha
Błysnęły uliczne latarnie, od zachodu powiało chłodnym, wilgotnym powietrzem. Firanka w oknie
wzdęła się, załopo-tała, po czym oklapła smętnie.
Ania odetchnęła. Ciemność potęgowała strach, ale teraz było nieco lepiej. Na tyle lepiej, że
przestała szlochać i oprzytomniała nieco. Nie ma sytuacji bez wyjścia, westchnęła, spoglądając na
szparę przy podłodze. To tam ostatnio ukrył się ten paskudny pająk, kiedy gwałtownie poruszyła
związanymi nogami. A jeżeli wyszedł, gdy zrobiło się ciemno? Lepiej o tym nie myśleć.
Po drugiej stronie ulicy musiał być duży sklep albo kino, widziała dolną część czerwonego neonu.
Właściwie tylko fragment, ale wystarczyło. ... EJDO... Ciekawe, jak brzmi całość, przemknęło jej
przez głowę. Nieważne.
Znowu dmuchnęło, tym razem mocniej. Okno zaskrzypiało obiecująco, firanka zatrzepotała, a
jeszcze bardziej zatrzepotało serce dziewczyny Poczuła wiatr na twarzy
Jadowity Latrodectus mactans tredecimguttatusn, uciekinier
31 Latrodectus mactans tredecimguttatus inaczej karakurt, silnie jadowity pająk, podgatunek
czarnej wdowy, zamieszkujący południową Europę, północną Afrykę i zachodnią Azję. Jego
ukąszenie może doprowadzić do śmierci.
284
ze sklepu zoologicznego w sąsiedniej kamienicy, podniósł się na tylnych odnóżach, demonstrując
ostrzegawczo czerwoną plamę na brzuchu.
Kolejny podmuch wiatru skłonił go do ucieczki w zaciszną szparę. Irytująca obecność człowieka
drażniła wyczulone zmysły. Instynkt kazał walczyć z wrogiem, ale kazał też przetrwać za wszelką
cenę. Pająk znieruchomiał. Czekał.
Plan był świetny Mętlik mówił swobodnie, rozkoszując się chwilą. Przygnębiony Cyna to
fuksiarz niesamowity poeta wśród detektywów. Wiem, co mówię, obserwowałem go uważnie.
Trochę dobrej chemii mrugnął porozumiewawczo małe przedstawienie w Gdańsku, wtyki w
kuratorium zerknął na pociągającego żałośnie nosem Hulewicza ze spuchniętym palcem i
miałem Cynę na talerzu. Ale wy musieliście się władować w to ze swoimi brudnymi racicami...
Sam masz brudne racice zaprotestował Plomba, który bardzo dbał o czystość. I
śmierdzisz. Z reguły.
Kostek nie był głupi, wystarczająco długo żył na świecie, by wiedzieć, że zapłacą za wszystko, co
tu usłyszą. Zaczął się przesuwać niepostrzeżenie wraz z krzesłem w stronę zapomnianego
paralizatora.
Ogóras wydął lekceważąco wargi. Znów bujał się w fotelu.
Nie interesują mnie twoje opinie, lipny cwaniaczku. Miałeś chęć na władzę w Klanie i nie mów,
że nie. Znam się na ludziach. Do głowy ci nie przyszło, że nad Gosią Rosomak stoi ktoś jeszcze?
Ktoś znacznie potężniejszy od tej
285
pustej dziewuchy? pokiwał głową. No właśnie, tak samo kombinuje Gnida w
Potemkowicach. Gabryś Samozwaniec, ale i to się skończy
Co mamy zrobić? zapytał Kostek. Brakowało mu jeszcze kilkunastu centymetrów, żeby
ustawić się w najwygodniejszej pozycji. A potem już tylko podnieść się z krzesła, chwycić
paralizator i sterroryzować Mętlika. Zobaczymy, jak tamci kochają swojego bossa.
Podpiszecie oświadczenia kiwnął na Szczęsnego, ale ten ze łzami w oczach wskazał na
zablokowany palec. Sytuacja zaczynała go przerastać, nie chciał jednak prosić o pomoc przy
Plombie i Ptaku. Niech nie myślą, że jest miękki.
Ja je wezmę ofiarował się Slipek wynudzony do granic. Jakiś czas temu oparzył się
lutownicą, więc siedział z palcem w ustach, patrząc w sufit. Wreszcie zaczynało się coś dziać.
Pochylił się nad Hulewiczem i zapytał:
Pomóc ci? Może ci coś odpiłować?
Spadaj syknął tamten umęczonym głosem.
Byku, wzruszywszy ramionami, sięgnął za pazuchę uwięzionego kolegi, do kieszeni rozpinanej
bluzy Nike, pospiesznie podając Jurkowi dwie wygniecione kartki formatu A4 z komputerowo
napisanym tekstem:
Ja niżej podpisany oświatczam, że dopuściłem się wszelkich czy-nuw na osobie kolegi Racyniaka
Jana, od grożenia po narkotyzowanie włoncznie. Pisze to dobro wolnie i bez pszymusu, mocno
drenczony sumieniem.
286
Mętlik powiódł wzrokiem po tekście.
Co to jest? Byk na byku, Byku!
To nie ja pisałem bronił się Slipek. Szczęsny chętnie pisze, bo ma dysortografię i mu
wszystko uchodzi.
Mniejsza z tym Ogóras podniósł się z fotela. Podpiszecie i zapominamy o sprawie.
A Cyna i Ania? Kostek miał za plecami stół, na nim paralizator. Wystarczyło sięgnąć.
Oczywiście będą wolni...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- MichaśÂ StarzyśÂski (Nie)bezpieczne aukcje
- James Fenimore Cooper (As Jane Morgan) Tales For Fifteen (PG) (v1.0) [txt]
- Craven_Sara_ _WćąĂ˘ÂĹźrćÂśÂd_londyćąĂ˘ÂÂźskich_elit
- KuczyśÂski Maciej Atlantyda Wyspa ognia
- JoAnn Ross ZwycićÂski sezon
- Howard Linda 01 Polowanie na sobowtóra
- Bakalarska Manturzewska Laura, Madej Mariola Maja Jak nie zwariowac do rana
- CWIHP Bulletin nr 3
- Come Meet My Mom!
- Agatha Christie Zagadka BśÂćÂkitnego Expresu _Tajemnica BśÂćÂkitnego Expressu_
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agnos.opx.pl