[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Springer zastanowiła się nad tym przez chwilę.
- Czy wzięliście pod uwagę, że zasadniczym warunkiem tego, byście mogli wykonać
zadanie, jest uwierzenie mi?
- Zasadniczym nie. Byłem Wojownikiem Nocy tylko przez jedną noc, lecz odnoszę
wrażenie, że jest to coś, co znacznie nas obu przerasta - powiedział Henry.
Springer przytaknęła.
- W takim razie dajcie mi sposobność, bym przekonała was o mojej prawdomówności.
Wyruszycie tej nocy z Xaxxą i uratujecie Samenę ze szponów szatana. Wprowadzę was we
właściwy sen i tym razem powiem wam wcześniej, kim jest osoba śpiąca.
- Nie będzie to znów nasz przyjaciel, masochista Lemuel Shapiro? - zapytał Henry.
- Nie - odpowiedziała Springer. - To stworzenie zostało dziś przewiezione z biura
koronera do laboratoriów Scrippsa. Autorem waszego snu musi być ktoś, kto tam pracuje.
Najpewniej będzie to doktor Caulfield. Henry popatrzył na Springer z niedowierzaniem.
- Doktor Andrea Caulfield?
- Znasz ją? - zdziwiła się Springer.
- No chyba. Przez cztery lata była moją żoną. A teraz chcesz, bym wchodził w jej
sny?
Gil klepnął Henry'ego w ramię.
- Kto wie, Henry, może staniesz twarzą w twarz ze sobą jako wyśnionym przez nią
potworem!
14
Spać poszli o wpół do jedenastej, zaraz po pospiesznej kolacji, którą Gil przyniósł z
 Chung King Loh .
Gil zadowolony był z pozostania na noc u Henry'ego. Czuł się swobodniej; nie
przeszkadzała mu nawet świadomość, że jednym z powodów, dla których Henry tak nalegał,
było pragnienie, by ktoś, w razie czego, odebrał mu kieliszek. Walka z alkoholizmem szła mu
ciężko. %7łałował nawet, że przyjął poczęstunek księdza. Powiedział Gilowi:  Gdy wypijesz
pierwszego, to odmówić następnego jest dziesięć razy trudniej .
Springer zostawiła ich z obietnicą, że spotkają się w domu przy Camino del Mar o
jedenastej. Nie chciała nic powiedzieć o zadaniach na zbliżającą się noc, milczała na temat
nowego Wojownika Nocy, Xaxxy. Nie raczyła nawet wyjaśnić, co to takiego Jezdziec
Gromu.
- Sami wszystko zobaczycie - stwierdziła.
W mroku swoich pokoi Henry i Gil wymówili inwokacje, które miały wyzwolić ich
senne osobowości z ziemskich ciał.
Teraz, gdy oblicze świata skryte jest w ciemności, pozwól nam przenieść się na
miejsce spotkania orężnie i w zbroi, i pozwól nam pożywić się mocą, która przeznaczona jest
do rozszczepiania ciemności, rozpędzania wszystkich mrocznych sił, rozpraszania zła
wszelkiego. Niech się stanie.
Zamknęli oczy. Poczuli ogarniającą ich falę snu równie niepowstrzymaną, jak Pacyfik
pożerający przypływem plażę. Wznieśli się, milczący i przezroczyści, zostawiając w domu
swe ciała i pożeglowali ponad Del Mar. Pogrążone w mroku miasto okrywała powłoka
chmur, noc była ciemniejsza niż poprzednia. Drogę wskazywała im tylko poświata ruchu
ulicznego w okolicy domu, w którym powinna czekać na nich Springer.
Przeniknęli przez dach i zsunęli się do pokoju na piętrze.
Springer czekała zgodnie z obietnicą. Wyglądała jeszcze bardziej kobieco niż po
południu. Zaczesała swe włosy w fantazyjne fale; miała na sobie białą, sięgającą kolan suknię
z szerokimi ramionami oraz luznym stanem, pod którą nosiła jedynie pasek podtrzymujący
białe pończochy.
- Wcześnie jesteście - stwierdziła z zadowoleniem. - To da wam czas na poznanie się
z nowym Wojownikiem, Xaxxą.
Odwróciła się i wypchnęła do przodu wysokiego, dobrze zbudowanego czarnego
chłopaka, ubranego jedynie w błękitne szorty. Krótko przycięte włosy podkreślały solidną
budowę jego karku. Twarz miał płaską, krótkonosą i równie fotogeniczną jak Muhammad Ali.
Mimo atletycznej, proporcjonalnej budowy, w kącikach jego ust czaiło się wyrazne, choć
ostrożnie wyrażane poczucie humoru. Poczucie zdające się przeczyć mniemaniu, że każdy,
kto jest tak właśnie zbudowany, musi być śmiertelnie poważny i tępy.
- Xaxxa - przedstawiła go Springer. - Xaxxo, oto Kasyx, Strażnik Mocy i Tebulot,
Opiekun Maszyny.
- Nie powiedziałaś mi, że oni są biali - zdziwił się Xaxxa.
- Nie mówiłam ci też, że są czarni.
- No, owszem. Ale po nazwie Wojownicy Nocy skłonny byłem przypuszczać, że
wszyscy oni musieli zawsze być czarni.
- Wojownicy Nocy byli biali - powiedział Henry i zaraz tego pożałował.
- Czy to ma znaczenie - spytał Gil - że jesteśmy biali?
- To zależy - rzekł Xaxxa. - To całkowicie zależy od waszego nastawienia. To
znaczy, jeśli uważacie, że skoro jesteście biali, to możecie wydawać mi rozkazy, to wybijcie
to sobie z głowy. I możecie też zapomnieć o całej tej hecy z Wojownikami Nocy. Mój ojciec
był w Wietnamie i uwierzcie mi, nie zaznał tam niczego prócz trzech lat dołowania przez
białych. Zawsze mi powtarzał, bym nie przyłączał się nigdy do żadnej imprezy, gdzie rządzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum