[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zostaw to, Emmo  powtórzył, ale ona nie chciała.
 Spodziewała się dziecka?
 Nie.
 Miała aborcję? Poroniła?
 Przecież już wiesz, że nie było żadnego dziecka!
 Czyli to prawda?  Ciągle szukała dla niego wytłumaczenia, tłumaczyła
sobie, że gazety wszystko pokręciły, że człowiek, którego pokochała, nie jest
draniem. Ale jest.
 Mam wszelkie prawo mówić ci te nieprzyjemne rzeczy.  Bladymi
wargami wypowiedziała swoją prawdę.  Mam wszelkie prawo nienawidzić
cię, bo bez żadnego powodu zaprzepaściłeś to, co mieliśmy. Miranda też ma
prawo cię nienawidzić.
 Zostaw ją.
 Tak jak ty zrobiłeś, gdy się okazało, że nie może dać ci dzieci? Wiesz
co, Zarios? Nie zasługujesz na nie.
Więcej się nie odezwał. Twarz okryła kredowa bladość. Nawet nie wziął
teczki, skierował się prosto do drzwi. I gdyby to nie była ósma rano, Emma
pomyślałaby, że jest pijany, tak się zatoczył.
 Zarios!  zawołała za nim.
Emma trzęsła się nie z powodu jadu zawartego w jej słowach, ale skutku,
który wywołały. Zrobiło się jej niedobrze, ledwo zdążyła do łazienki. Kucnęła i
78
R
L
T
wymiotowała tak gwałtownie, jak nigdy dotąd. Gniew, skierowany przeciwko
niemu, uderzył w nią samą.
Wypłukała usta, wróciła do salonu i jeszcze raz przeczytała artykuł, który
doprowadził do tej awantury. Już miała wrzucić gazetę do kosza na śmieci, gdy
wpadła jej w oczy kartka, którą Zarios tam umieścił.
Napisana w złym angielskim, wzruszyła jednak Emmę.
Emmo i Zariosie,
Wiadomość o waszych zaręczynach uszczęśliwiła mnie. Emmo, mam
nadzieję, że spotkam cię wkrótce i będę dzielić twoją radość.
Mamma, XXX
Jaką radość?
Emma rozejrzała się po luksusowym otoczeniu i zdała sobie sprawę, że
dobrobyt wcale nie zabliznił jego ran.
Czy Bella wie, co zrobiła?
 No, tym razem poszło znacznie łatwiej.  Zarumieniona ze
skrępowania, próbowała się uśmiechnąć, gdy zamknęła za sobą drzwi jego
biura.  Twoja asystentka nawet mi nie zaproponowała, żebym usiadła.
 Co ty tu robisz, Emmo?
 Zapomniałeś teczki!  Co za żałosna wymówka! Obydwoje o tym
wiedzieli.  Poza tym pomyślałam, że to będzie lepiej wyglądało, jeśli się
pokażę.
 Moi pracownicy nie wierzą w to, co wypisują gazety, a poza tym jutro
ukaże się sprostowanie.
 Przepraszam za swoje słowa z dzisiejszego ranka  że nie zasługujesz
na dzieci.
 Czy możemy o tym zapomnieć, proszę?
 A możemy?
79
R
L
T
 Ja już to zrobiłem.  Rzucił jej bardzo oficjalny uśmiech. Emma dałaby
wszystko, by znowu się z nią przekomarzał i ją prowokował  cokolwiek
zamiast tej przepaści, która między nimi powstała.
 Myślałam, że pójdziemy na lunch...
 Mam spotkanie  Nie pozwolił jej nawet dokończyć zdania.  Idz na
zakupy.
 Nie chcę robić zakupów.  Jeśli zabrzmiało to opryskliwie, to dlatego,
że ją speszył, odtrącając grzecznie gałązkę oliwną, którą mu ofiarowała.
 Potrzebna ci suknia na bal w przyszłą sobotę. Nasza firma jest
głównym sponsorem i oby dwoje będziemy widoczni  to bardzo ważne
wydarzenie!
 Jaka to dobroczynność?
 Scusi?
Często to robi, pomyślała Emma. Jeśli chce zyskać na czasie, jego
doskonały angielski zanika.
 Che cosa e la carita?  powiedziała słodko swoim kulawym włoskim.
Zarios uniósł brew. Wtedy znowu zapytała:  Na jaki cel zbieramy pieniądze?
 Na dzieci...  Odparł wymijająco, ale na wargach pojawił się cień
uśmiechu, jako że złapała go w jego własną pułapkę.  Kiedy zaczęłaś się
uczyć włoskiego?
 Dziś rano  przyznała się Emma.  Wiedziałam, że nie masz pojęcia, z
jakiej okazji jest ten bal.
 No dobrze, przyznaję ci punkt.  Wziął do ręki pióro w nadziei, że ona
wyjdzie.
 Pomyślałam sobie... Dziś wieczór, kiedy wrócisz do domu, może
moglibyśmy zostać...  Czerwieniła się jak nastolatka w czasie swojego pierw-
szego flirtu.  Moglibyśmy zamówić coś z hotelowej restauracji...
80
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum