[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Hope, słuchasz mnie?
skę w jego spojrzeniu, zaciśnięte usta, ręce odruchowo wyciągające się
Skinęła głową. Słuchała. Słyszała wszystko, czego nie powiedział:
ku niej, zanim się opanował.
ból, gniew, frustrację. Nieubłagane jak wiatr.
W tym momencie zrozumiała, że tak jak mógł, troszczył się o nią
- Tak, słucham.
i chronił ją w jedyny możliwy sposób. Zostawi ją samą. Zapewne wi-
125
124
Zbiornik Behemota napełnił się słodką wodą tak, że nie pomieściłby
Wiatr zawirował wokół niej, wiejąc przez tę ziemię z przeciągłym
ani kropli więcej. Hope zwinęła wąż i pojechała do swoich studzien, gdzie
szlochem o niskich tonach, tak znajomym, że nawet go nie słyszała. Ten
część jej bydła stała skulona przed gwałtownym, suchym wiatrem. Powi-
sam wiatr zatańczył wokół Ria, przyciskając mu koszulę do piersi, tar
taty cysternę niskimi rykami, jakby pytały, dlaczego to tak długo trwało.
mosząc włosy jak je tarmoszą pałce kochanki.
Spadło już wystarczająco dużo deszczu i wszystkie zwierzęta hodow-
Nagle Hope odwróciła się i weszła do domu.
lane nie były całkowicie uzależnione od różnych studni. To dobrze, bo na
Rio nie podążył za nią.
tych studniach nie można było polegać. Nie starczyło deszczu, aby pod
Kiedy zamknął za nią drzwi, już wiedziała, że to dobrze, iż wyjeż
nieść poziom wód gruntowych albo pomóc naturalnej paszy. O ile wkrótce
dża. W tej chwili czuła się tak bardzo bezbronna wobec niego. Wciąż
nie spadnie prawdziwy deszcz, mniejsze cieki i sadzawki z powrotem
wstrząśnięta tym, co właśnie odkryła. Chyba nie byłaby w stanie siedzieć
wyschną i całe bydło będzie gromadzić się wokół studni.
naprzeciwko niego przy kuchennym stole i nie zdradzić mu prostych
A Hope będzie zmuszona dowozić nie tylko wodę, ale i paszę. Albo
prawd, które dotarły do jej świadomości.
sprzedać jeszcze trochę bydła.
Kocham ciÄ™.
Kiedy ciężarówka była pusta, zawiesiła wąż na haku i ruszyła w stro
%7łałuję, że ty mnie nie kochasz.
nę rancza. Wody było pod dostatkiem i nie musiała już dziś drugi raz po
Ale to nieważne. Nawet gdybyś mnie kochał, to i tak musiałbyś wy
niąjechać. Był nawet zapas wody do kąpieli, gdyby miała ochotę na od-
jechać.
robinę szaleństwa.
Rozumiem cię, Rio. Wiem, że możesz znienawidzić siebie, jeśli mnie
Kusiło ją to przez całą drogę do domu. Sama z sobą kłóciła się o to,
zranisz.
jak wykorzystać tę wodę, bo można było jązużyć do gotowania lub poje-
Ale ja już cierpię.
nia krów. Jednak doszła do wniosku, że kąpiel to rodzaj kuracji. Potrze-
Miłość to cholernie pogmatwana sprawa, prawda?
bowała zmyć z siebie zmęczenie, które jej nie opuszczało od czasu, kie-
Wiatr przestał na chwilę wiać, dzięki czemu zdążyła usłyszeć, jak
dy zrozumiała siebie, Ria i miłość.
pikap Ria z chrzęstem piasku i żwiru wyjeżdża z podwórza. Potem znów
Poza tym były przecież jej urodziny.
zaczął dmuchać, zagłuszając wszystkie odgłosy niekończącym się wes
Hope zmusiła się do tego, żeby przed pójściem na górę przejrzeć ra
tchnieniem.
chunki. To był rodzaj pokuty za wodę, którą zamierzała zużyć. Czuła się
Kiedy już była pewna, że po Riu nie zostało nic, nawet pył unoszący
zbyt zmęczona jak na piątą po południu, więc usiadła na orzechowym
się nad drogą, wyszła na podwórze, wsiadła do Behemota i pojechała po
krześle dopasowanym do starego dębowego biurka, którego używał jej
wodę. Zabrała ze sobą strzelbę, którą powiesiła na haku.
ojciec.
Kiedy minęła wzniesienie i zjechała w szmaragdową oazę studni,
Pierwszą rzeczą, która rzuciła się jej w oczy, była odręcznie napisana
w zasięgu oka nie było żadnego pojazdu. O ile wiedziała, Turner nie po
wiadomość, którą sama sobie zostawiła dziesięć miesięcy temu, przypi-
jawił się tam od dnia, kiedy ją zaatakował, a ona zamknęła się przed nim
nająć do półki Druga rata kredytu 15.01".
w kabinie.
Choć tak naprawdę nie przejmowała się tym, przez chwilę patrzyła
A jednak codziennie wypatrywała go przy studni.
na notatkę. Mimo wielu pokus nie ruszyła pieniędzy, które odłożyła na
Wiatr wiał tak silnie, że musiała przymrużyć oczy, gdy wyskoczyła
spłatę raty wraz z odsetkami. Sprzedaż połowy bydła była dla niej bole-
E
z ciężarówki i zaczęła przyłączać wąż. Zadanie nie było już tak trudne,
1
snym ciosem, ale dzięki temu starczyło gotówki na utrzymanie rancza
jak kiedyś, bo Rio wymienił zużyte złącze, a Mason zrobił coś z genera
bez nadszarpnięcia funduszu, który odłożyła na spłatę pożyczki i drąże
torem, więc łatwiej się go włączało. Nie była też aż tak zmęczona jak
nie studni.
wtedy, kiedy Rio przyjechał do Doliny Słońca. Systematycznie brał cięż
Wzdychając, wyciągnęła księgi i zaczęła nadrabiać zaległości w fak-
kie prace fizyczne na swoje barki. Kiedy protestowała, po prostu ignoro
turach.
wał ją.
Posiedzę przy tym godzinkę - obiecała sobie - a potem cudowna,
Szczerze mówiąc, tak bardzo nie protestowała. Pracy starczyłoby dla
długa, gorąca kąpiel. Prezent urodzinowy.
jeszcze pięciu pomocników.
127
126
świata błyskotek i świateł. Ale wybrała życie w Dolinie Słońca i nigdy
Dotrzymywała obietnic, nawet tych złożonych samej sobie. Zwłasz
nie obejrzała się za siebie.
cza tych.
Nawet teraz, kiedy była sama na upadającym ranczu.
Po godzinie spędzonej przy księgowaniu i godzinie w parującej ką
- Mam nadzieję, że moja kolacja urodzinowa mnie doceni - powiedzia
pieli, poczuła się odrobinę... cięższa. Powolnymi ruchami wytarła ręcz
ła rozbawiona do swojego odbicia w lustrze. - Nie każdy posiłek ma za
nikiem ciało, potem włosy. Wklepała pachnący krem w skórę i poszła do
szczyt bycia zjedzonym przez kogoś ubranego w tak ekskluzywną piżamę!
sypialni. Na łóżku leżały czyste rzeczy, które przygotowała przed wej
Sama myśl o przygotowaniu kolacji w tak eleganckim stroju wydawała
ściem do wanny.
się szaleństwem, ale w tej chwili Hope czuła się nieco szalona. Zbyt długo,
Popatrzyła na nie i poczuła coś w rodzaju buntu. Nagle doszła do
zbyt mocno i na zbyt wiele sposobów się ograniczała. Potrzebowała odpo
wniosku, że ma dość dżinsów, koszuli i roboczych butów. Zapragnęła
czynku od ustawicznej presji, na jaką skazywało ją jej ranczo i głupie serce.
pieszczoty miękkiej tkaniny, zapragnęła spojrzeć na siebie i zobaczyć
Poszła do kuchni i otworzyła butelkę chardonnay, która czekała w lo
swoje długie nogi ubrane jedynie w jedwabistą skórę. Zapragnęła wyglą
dówce na dzień, kiedy Rio odnajdzie wodę - na dzień, który jeszcze nie
dać jak kobieta, poczuć się nią.
nadszedł.
- A dlaczego by nie? - spytała ciszę. - Przecież jestem sama.
Ten dzień mógł nigdy nie nadejść.
Mason nie będzie się śmiał na jej widok. Nagle smutno westchnęła,
To było coś, o czym wolała teraz nie myśleć. Zamartwianie się wcale
uświadamiając sobie, że ma tak mało okazji, żeby się pośmiać, potań
by jej nie pomogło, a tylko popsułoby jej humor.
czyć i poflirtować.
Nalała sobie kieliszek wina, głęboko wciągnęła aromat i delektowała
Nie będzie tu Ria, który by na nią patrzył i zastanawiał się, czy nie
się zapachem wyśmienitego chardonnay. Znów wzięła głęboki oddech,
próbuje go uwieść kobiecymi ciuchami i zapachami, wyczuwalnymi tyl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- Elizabeth Lapthorne Montogue Vampires 04 Secret Fantasies
- Bevarly Elizabeth Kiedy Eryk spotkał Jayne
- Elizabeth Lane Drums of Darkness (pdf)
- Bevarly Elizabeth Przeznaczenie
- Fuentes_Carlos_ _Instynkt_pięknej_Inez
- 00000207 Verne Piętnastoletni kapitan
- Lowell Elizabeth (Maxwell Ann) Diamentowy tygrys
- Elizabeth Lowell Krajobrazy miłości
- Awakening Pr
- The Andrades 2 Home to Me Ruth Cardello
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- biegajmy.htw.pl