[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wynagradzać. - Kane uśmiechnął się.
Edan ciągnął spokojniejszym głosem:
- Powiedziałeś przedtem, że kiedy Houston już wykona zadanie i zasiądzie przy stole jako
gospodyni z Jakubem Fentonem jako gościem, pozbędziesz się jej i wrócisz do Nowego Jorku.
Mówiłeś też, że ją przekupisz biżuterią.
- Dałem jej cały kufer klejnotów, a ona go jeszcze nie otworzyła. Wydaje mi się, że inne
rzeczy lubi bardziej niż biżuterię.
- Ciebie lubi, do cholery, i ty o tym wiesz.
Kane wyszczerzył zęby.
- Tak mi się zdaje. Ale kto to wie? Gdybym nie miał pieniędzy...
- Pieniądze! Ty draniu! Nie widzisz, co masz? Nie zapraszaj Fentona. Nie pozwól, żeby
Houston się dowiedziała, dlaczego się z nią ożeniłeś. Nie wiesz, jak to jest, gdy się straci kogoś,
kogo się kocha.
- O czym ty, do diabła, mówisz? Nie mam zamiaru nic tracić. Chcę tylko zaprosić Fentona na
kolację. Na to pracowałem większą część swego życia i nie odmówię sobie tej przyjemności.
- Nawet nie wiesz, co to jest przyjemność. Obaj pracowaliśmy, bo nie mieliśmy nic innego.
Nie ryzykuj wszystkiego, Kane. Błagam cię.
- Niczego nie zostawiam. Nie musisz przychodzić, jeśli nie chcesz.
- Nie opuściłbym twojego pogrzebu i tego także nie opuszczę.
22
Houston drżącymi rękami wpinała ozdobę we włosy. Ostatnie dwa tygodnie wykończyły ją
nerwowo. Kiedy Kane przyszedł do domu i powiedział, że zaprosił Fentona na kolację, bardzo się
ucieszyła, że jest szansa na zasypanie przepaści między dawnymi wrogami.
Jednak wkrótce jej szczęście zmieniło się w rozpacz. Kane nigdy się jeszcze niczym tak nie
przejmował. Pytał ją po wiele razy, czy to, co planuje na kolację, jest w najlepszym gatunku.
Sprawdzał wypisywanie zaproszeń, kazał pani Murchison ugotować wszystkie skomplikowane dania
wcześniej, żeby mógł spróbować. Stał nad lokajem polerującym stuletnie irlandzkie srebra. Przejrzał
szafę Houston, stwierdził, że nie ma nic naprawdę odpowiedniego na tę kolację, i uparł się, żeby
założyła suknię białą ze złotem. Nawet sam wybrał materiał spośród tych, które krawcowa przyniosła
im do domu. Dla wszystkich zamówił nowe ubrania i sprowadził dwóch krawców, żeby przed
kolacją pomogli panom się ubrać. Cała służba miała nowe liberie i Houston z trudem nakłoniła go, by
nie zmuszał lokajów do popudrowania włosów, co widział w jakimś magazynie u służących księcia
Walii.
Gdy zbliżał się termin tego wieczoru, wszyscy modlili się, żeby już było po wszystkim.
Sherwin i Jean stchórzyli i powiedzieli, że nie czują się na siłach, żeby w tym uczestniczyć, Ian
natomiast, który nabrał odwagi przez towarzystwo Zachary ego, stwierdził, że za nic na świecie nie
odpuści tej komedii. Poza tym Fenton, jako właściciel kopalni, był dla niego wcieleniem diabła.
Bardzo chciał siedzieć przy jednym stole, jak równy z równym, ze swoim wrogiem.
Przygotowania były tak drobiazgowe, jakby miał przybyć co najmniej sam prezydent. Houston
bała się, że któraś z pokojówek obleje pana Fentona zupą, a Kane zamorduje ją na oczach wszystkich.
Najbardziej jednak denerwowała się dlatego, że Kane obiecał jej opowiedzieć, co zaszło
między nim a Fentonem. Właściwie zawsze chciała się tego dowiedzieć, ale nagle przeszła jej
ochota.
Wystraszyła się jeszcze bardziej po wczorajszym telefonie od Pameli Fenton. Błagała ją, żeby
odwołała kolację, mówiąc, że ma złe przeczucia. Powiedziała, że ojciec ma słabe serce, a ona
obawia się gwałtowności Kane a.
Houston starała się z nim porozmawiać, ale stwierdził tylko, że ona nic nie rozumie.
Odpowiedziała, że bardzo się stara, jednak musi jej jeszcze sporo wyjaśnić. Wtedy właśnie obiecał,
że powie jej wszystko przed kolacją. Teraz więc, siedząc przed lustrem i sprawdzając swój wygląd,
zauważyła, jak drżą jej ręce.
Wystraszyła się, gdy Kane nagle stanął za nią.
- Obróć się - powiedział. - Mam coś dla ciebie.
Odwróciła się tyłem do lustra, a Kane założył jej kolię z brylantów. Otaczały ciasno jej szyję,
jak przepaska, od której odchodziły rzadsze kamienie opadające na dekolt. Potem wpiął jej w uszy
długie kolczyki.
Cofnął się i przyjrzał się krytycznie.
- Dobrze - stwierdził, wziął ją za rękę i zaprowadził do swojej sypialni.
Bez słowa usiadła w granatowym brokatowym fotelu.
Kane podszedł do ściany, odsunął kawałek boazerii, poruszył jakąś rączką i oczom jej ukazał
się wbudowany w ścianę sejf.
- Niewiele osób na świecie zna całą historię, którą ci opowiem. Niektórzy znają część, a
reszty się domyślali, ale nietrafnie. Ja ją poskładałem po latach pracy.
Wyciągnął z sejfu skórzany portfel, otworzył i wręczył Houston małą fotografię.
- To moja matka.
- Charity Fenton - szepnęła, patrząc na ładną, bardzo młodą kobietę, ciemnooką i
ciemnowłosą.
Zobaczyła zdumienie malujące się na twarzy Kane a.
- Edan mi powiedział.
- Powiedział ci wszystko, co wie. - Podał jej zdjęcie czterech młodych ludzi, wyraznie
onieśmielonych, w studiu fotograficznym. - To są czterej bracia Taggertowie. Najmłodszy to Lyle,
ojciec lana, następnie Rafę, Sherwin i mój ojciec, Frank.
- Podobny jesteś do ojca - stwierdziła.
Kane nie odpowiedział, tylko wyrzucił na stolik pozostałą zawartość portfela.
- To są oryginały albo kopie wszystkich dokumentów, dotyczących moich rodziców i mojego
urodzenia.
Rzuciła tylko okiem na papiery, zwłaszcza drzewo genealogiczne, z którego wynikało, że
niejaki Nathaniel Taggert poślubił dwunastoletnią francuską księżniczkę, ale zaraz z powrotem
popatrzyła na męża, żeby wyjaśniał dalej wieloletnią nienawiść do rodziny swej matki.
Podszedł do okna i spojrzał na ogród.
- Chyba nie wiesz nic o Horacym Fentonie, bo umarł na długo przed twoim urodzeniem. To
był ojciec Jakuba, w każdym razie Jakub tak myślał. Prawda była taka, że Horacy nie mógł się
doczekać własnych dzieci i zaadoptował niemowlę, którego rodzice zostali zadeptani przez konie.
Jakub miał kilka lat, kiedy wreszcie żona Horacego urodziła córeczkę. Byli bardzo szczęśliwi i
nazwali ją Charity.
O ile wiem, nie było bardziej rozpieszczonego dziecka od Charity Fenton. Matka
podróżowała z nią po całym świecie, a ojciec kupował wszystko, co sobie wymarzyła.
- A jak traktowali Jakuba? - spytała Houston.
- Niezle. Stary Horacy psuł córkę, ale adoptowanego syna uczył, jak sobie radzić. Może
dlatego, żeby dbał o Charity, kiedy ojciec umrze. Jakub uczył się rządzić imperium, które Horacy
zbudował.
Nie jestem pewien, jak się poznali. Chyba Frank Taggert został wybrany, żeby przedstawić
Fentonowi zażalenia dotyczące tartaku. Nie było jeszcze wówczas kopalń. Wtedy chyba poznał
Charity. W każdym razie przypadli sobie do gustu i ona postanowiła wyjść za Franka. Pewnie nie
przyszło jej nawet do tej rozpieszczonej główki, że ojciec mógłby jej czegoś odmówić. Jednak ojciec
nie tylko odmówił, ale zamknął ją w pokoju. Zdołała uciec i spędziła dwa dni z Frankiem. Kiedy ją
znaleziono, była z nim w łóżku i oświadczyła, że musi go mieć, choćby to miała przypłacić życiem.
- To straszne - szepnęła Houston.
Kane wyjął cygaro z szuflady i zapalił.
- Jednak go dostała, bo dwa miesiące pózniej oświadczyła rodzicom, że jest w ciąży.
- I to byłeś ty - powiedziała cicho Houston.
- Ja. Horacy wyrzucił córkę z domu i powiedział, że nie jest już jego córką. Jej matka z
rozpaczy położyła się do łóżka i po czterech miesiącach umarła.
- I dlatego tak nienawidzisz Fentonów, bo jesteś taki sam jak oni.
- Cholera, taki sam! - wybuchnął Kane. - Nie słyszałaś jeszcze wszystkiego. Charity [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum