[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na tę cenę. Należało jechać do Paryża w celu załatwienia formalności prawnych. Opuścił tedy
te miejsca i wrócił do swego paryskiego hoteliku. Zastał tam wiele listów. Wiedziano już o
spadku, więc żądania składek, zapomóg, pożyczek... Szukał wśród tego wszystkiego jednej
koperty i jednego charakteru pisma. Lecz nie znalazł nic. Czynił to oszukując swą wymusz-
trowaną siłę woli, w konspiracji przed swym sumieniem, dumą i wytrwałością. Co więcej,
posłał lokaja hotelowego, ażeby w pensjonacie dowiedział się, czy mieszka tamże niejaka
panna Granowska. Służący wrócił z wiadomością, że osoba tego nazwiska wyprowadziła się
przed kilkoma tygodniami z pensjonatu, a gdzie obecnie przebywa  nie wiadomo. Nazajutrz
po przybyciu Ryszard pojechał do adwokata prowadzącego sprawę starego Granowskiego.
Adwokat kręcił, wyłgiwał się i blagował. Widać było, że wcale nie zajmuje się swym klien-
tem. Był raz w więzieniu dla zasięgnięcia jakiegoś szczegółu i tym się wciąż popisywał jako
akcją. O córce nic nie wiedział, gdyż się do niego nie zgłaszała. I to było wszystko.
W kilka dni po przyjezdzie, wśród listów, które teraz stałą falą zaczęły napływać, Nienaski
znalazł list francuski z niedokładnie wypisanym na kopercie swoim nazwiskiem. Gdy po ro-
zerwaniu tej koperty rzucił okiem na podpis, dostrzegł tam nazwisko najbardziej dla siebie
nienawistne  Therese Neville. Ta damula z przesadną grzecznością, ale nieortograficznie
prosiła go, żeby zechciał pofatygować się do niej w pewnej sprawie bardzo osobistej; która
inaczej może być załatwiona. Po przeczytaniu listu Nienaski miał w sobie powtórną istną
zmowę instynktów, uczuć, nałogów, nędznych podświadomych afektów przeciwko wzniosłej
budowli woli. Rzucił ten list wyniosłym gestem do kosza  lecz szelma bytująca w człowieku
wnet go stamtąd wydobyła.
 To Xenia podmawia tę damę...  myślał owymi najgłębszymi myślami, których człowiek
nawet samemu sobie nie pozwala oglądać przy świetle. Podobnymiż uczuciami radował się
bezgranicznie.  Któż to wie? Może ją dziś zobaczy... Może zobaczy... Xenię...
Gdy biła godzina czwarta, niby to nie zauważył, że to jest pora, gdy dawniej u Xeni by-
wał... Pojechał na me Blanche nr 23. Skoro zadzwonił, otworzyła mu owa Neville. Poprosiła
go do atelier. Usiadł na wąskiej kanapce i dość ostro zapytał, czego sobie odeń życzy. Dama
siadła naprzeciwko niego i poczęła mówić z prosta,
że go wezwała w interesie młodej znajomej, panny Granowskiej. Na zapytanie, wtrącone
przez gościa mimochodem, czy panna Granowska mieszka w tym lokalu, Neville odparła
mimochodem, że nie. Okazało się, że Xenia mieszka w małym hotelu, w pobliżu parku Mon-
ceau.
 Więc co?  spytał Nienaski.
 Pan jesteś jedynym człowiekiem, Polakiem, którego widziałam w towarzystwie mej
młodej przyjaciółki. Nie chcę dodawać, że pańskie zachowanie się, charakter i honor kazały
mi do niego zwrócić się teraz.
 Dlaczego?
 Panna Granowska pochodzi, jak wiem, bo mi to opowiadała, z dobrej rodziny. Dopóki u
mnie mieszkała, byłam jej opiekunką...
Ryszard skłonił się z uśmiechem.
 Tak. Powtarzam to. Dopóki ta młoda osoba u mnie mieszkała, wiedziałam o każdym jej
kroku. Bawiłyśmy się. Być może  dodała z pogardą, wydawszy ładne wargi  że moje towa-
rzystwo nie było odpowiednie dla tej panienki. Być może nawet, że niejedno złe wsączyłam
w to młode serce, do niejednej złej myśli popchnęłam swym przykładem. Tak. Ale wiedzia-
łam, co jest.
83
 To pani zaprowadziłaś pannę Granowska do Maxima?  spytał Nienaski grzecznie, ści-
skając zęby, żeby nie puścić przez nie potoku polskich złorzeczeń i zniewag, które w nim
wrzały. Neville zaczerwieniła się, co zobaczył z pewnym zdziwieniem.
 Tak. To ja ją tam zaprowadziłam. Było to dzieciństwo jej marzeniem, jej upragnioną
eskapadą. Tak przede pragnęła zobaczyć, co też tam jest w nocy u owego Maxima, że niepo-
dobna było oprzeć się. Nie miałyśmy nikogo, kto by z nami tam mógł pójść... Trafił się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum