[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dręczył mnie w Maine, nasilił się. Tak długo żyłam
z dala od świateł i zgiełku, że zle się tu czułam.
Miałam wrażenie, że jestem kimś całkiem innym,
nie tą Jill Moncrieff, którą wszyscy znali.
Może dlatego nie miałam wyrzutów sumienia
z powodu popołudniowych zakupów. Może rów
nież dlatego zaraz po przebudzeniu zadzwoniłam do
dużego salonu fryzjersko-kosmetycznego, z które
go korzystała Samantha - moja siostra zawsze
jezdziła czesać się do Nowego Jorku. Dopisało mi
szczęście: ktoś odwołał wizytę, więc mogłam umó
wić się na dziesiątą. Skoro już byłam w salonie,
zafundowałam sobie również czyszczenie twarzy,
manikiur i pedikiur. Dawno nie siedziałam w fotelu,
pozwalając innym się mną zajmować. Muszę przy
znać, że było to bardzo miłe, chociaż nie wyob
rażam sobie, abym chciała zażywać tej przyjemno
ści częściej niż od wielkiego święta. Kiedy wyszłam
z salonu, czułam się pięknie, kobieco i zmysłowo.
Wernisaż zaplanowany był na szóstą trzydzieści,
tak by przed wyjazdem na weekend zdążyli wpaść
prężni, młodzi biznesmeni obu płci. Moni prosiła,
abym zjawiła się pół godziny wcześniej, czyli
180 DOM NA KUFIE
o szóstej. Zaczęłam szykować się o czwartej. Skoro
tyle czasu poświęciłam na zakupy, fryzjera i kos
metyczkę, nie chciałam, żeby cokolwiek zepsuło
końcowy efekt.
Najpierw wzięłam kąpiel, dodawszy do wody
olejku jaśminowego. Z bielizną nie miałam kłopo
tów: włożyłam białe koronkowe body zapinane na
zatrzaski, pas do pończoch oraz cieniutkie poń
czochy w granatowym odcieniu. Problemy pojawiły
się, kiedy zaczęłam robić makijaż.
Nie z powodu braku wprawy. Po prostu ręce mi
się trzęsły, bo po całym moim ciele przebiegały
dreszcze. Nie byłam w stanie narysować cienkiej
kreski pod i nad okiem. Próbowałam wielokrotnie,
zanim mi się w końcu udało. Potem, malując rzęsy,
niechcący zabrudziłam sobie tuszem nos. Na szczę
ście z różem na policzkach poszło jak z płatka, ale
przy ustach postanowiłam nie ryzykować: zrezyg
nowałam z jaskrawej szminki i konturówki na rzecz
jasnego błyszczyku.
Nie umiem powiedzieć, czy byłoby mi łatwiej,
czy trudniej, gdybym wiedziała, że spotkam w gale
rii Petera. Z jednej strony bałam się, że nie przyj
dzie. Z drugiej chciałam, żeby przyszedł. Ale gdy
bym wiedziała, że na sto procent się pojawi, pewnie
byłabym przerażona. Pragnęłam go z całej siły. Na
samą myśl o nim robiło mi się ciepło. Prawdę
mówiąc, o niczym innym nie myślałam, więc cały
czas było mi gorąco.
Tuż przed wyjściem z hotelu wpadłam w panikę.
Barbara Delinsky
181
Miałam ochotę zrzucić jedwabie i koronki, zmyć
makijaż, włożyć dżinsy i pójść na spacer do parku.
Ale w Nowym Jorku chodzenie wieczorem po parku
było niebezpieczne. Poza tym wiedziałam, że to
niczego nie rozwiąże. Spacery urządzałam w Mai
ne. I co? I nic. Nic mi to nie pomogło.
Wziąwszy się w garść, skończyłam się ubierać.
Włożyłam kupiony wczoraj granatowy jedwabny
kostium składający się z lekko rozkloszowanej
spódnicy do kolan i wciętego w talii żakietu. Do
tego biała bluzka z dekoltem, granatowe buty i to
rebka.
Zerknęłam do lustra. Niezle. Elegancko. Tylko
żebym przestała się denerwować.
Kiedy dotarłam na miejsce, pomyślałam sobie:
jak to dobrze, że urodziłam się w rodzinie Madiga-
nów. Lata nauki nie poszły na marne.
Nie garb siÄ™, Jillian. Wyprostuj ramiona. GÅ‚owa
do góry.
Jillian, patrz swojemu rozmówcy w oczy. Pozwól
mu myśleć, że jest najbardziej interesującym czło
wiekiem pod słońcem.
Nie poprawiaj włosów, Jillian. Nie miętoś ubra
nia. I, broń Boże, nie dotykaj twarzy.
Uśmiechaj się ładnie. Nie po to wydaliśmy mają
tek na ortodontę, żebyś wykrzywiała usta w gryma
sie.
Gdyby matka mnie widziała, byłaby ze mnie
dumna. Sama byłam z siebie dumna. Z minuty na
minutę przybywało gości - głównie byli to klienci
DOM NA KLIFIE
182
galerii, a także ludzie, którzy w przeszłości kupili
jakąś moją pracę. Krążyłam po sali z Billem Flet-
cherem, który znał wszystkich. Podchodziliśmy
kolejno do różnych grupek, Bill mnie przedstawiał,
ja się ładnie uśmiechałam, ściskałam wyciągnięte
na powitanie dłonie, odpowiadałam na pytania do
tyczące mojej twórczości i życia w Maine. Nowo
jorczyków fascynowało to, że mieszkam na prowin
cji i chętnie rozmawiali na ten temat. W pewnym
momencie Bill podał mi kieliszek wina. Od czasu do
czasu pociągałam malutki łyczek; nie miałam ocho
ty ani na alkohol, ani na przekÄ…ski roznoszone przez
kelnerów.
Galeria składała się z trzech sal, z których każda
znajdowała się na nieco innym poziomie. W pewnym
momencie Bill przekazał mnie swojej wspólniczce
Celii Dunn. Wolałabym zostać w głównej sali, żeby
sprawdzać, kto wchodzi, ale niestety musiałam się
wszędzie udzielać. Cały czas byłam jednak czujna.
Udając, że zastanawiam się nad odpowiedzią, rozglą
dałam się dyskretnie wkoło, lecz w morzu głów nie
widziałam żadnej, która byłaby podobna do Petera.
Pojawił się o wpół do ósmej. To niesamowite, ale
wyczułam jego obecność, zanim jeszcze go zoba
czyłam. Stałam w środkowej sali. Akurat skoń
czyłam opowiadać małżeństwu w średnim wieku,
jak to jest mieć pracownię na strychu z widokiem na
morze, kiedy nagle serce zaczęło mi potwornie
łomotać. Powoli skierowałam spojrzenie w stronę
pierwszej sali i tam, w przejściu, dojrzałam go.
Barbara Delinsky 1 83
Wstrzymałam oddech. Nasze oczy się spotkały.
Nigdy nie zapomnÄ™ tej chwili. Po prostu wszyst
ko znikło; twarze rozmyły się, głosy ucichły. By
liśmy sami we dwoje. I Peter pożerał mnie wzro
kiem.
- ...ściśle powiązane z przypływem i odpływem,
nie sądzi pani? - spytała kobieta.
Jej głos brutalnie wtargnął do mojej świadomo
ści. Najwyższą siłą woli oderwałam oczy od Petera
i popatrzyłam ponownie na swoją rozmówczynię.
Wypuściłam powietrze z płuc. Ponieważ nie po
trafiłam dobyć głosu, skinęłam głową, modląc się
w duchu, żeby pozwoliła mi milczeć. Pozwoliła;
zadowolona, że się z nią zgadzam, rozwijała swoją
myśl. A ja miałam czas, by ochłonąć.
Tyle że to nie było łatwe. Samo odwrócenie
wzroku nie spowolniło bicia serca. Widok Petera
wstrząsnął mną do głębi. Wiedziałam, że muszę
zapanować nad emocjami, przynajmniej dopóki nie
znajdziemy siÄ™ sam na sam.
- ...w kamieniu. Robi niezwykle ciekawe rzez
by. Może zna pani jego twórczość?
- Nie, niestety, ale chętnie bym poznała - odpar
łam lekko skołowana i ponownie zerknęłam w stro
nę Petera, który wolno przeciskał się między grup
kami gości, zmniejszając dzielącą nas odległość.
Celia Dunn musiała zauważyć, że coś dziwnego
się ze mną dzieje, bo wdała się w rozmowę z mał
żonkami, wybawiając mnie z opresji.
- Jillian Moncrieff pracuje wyłącznie w glinie.
DOM NA KLIFIE
184
Tworzy sztukę, która ma zarówno walory estetycz
ne, jak i funkcjonalne.
- Tak, oczywiście. Na przykład ta wspaniała
misa...
Wszyscy troje obrócili się w stronę eksponatu, na
który wskazała kobieta. Kątem oka spostrzegłam,
że Peter stoi tuż obok. Nie interesowała go misa;
interesowałam go ja. Podszedł krok bliżej, po czym
objął mnie w pasie i przytulił do siebie.
Nie byłam w stanie powstrzymać cichego jęku
radości. Zapach jego skóry, żar bijący z jego ciała,
jego silna dłoń, twardy tors... wszystko to sprawiło,
że poczułam się jak w niebie. Rozpierało mnie
pragnienie, a także radość, że jednak przyszedł.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Start
- 1082. McMahon Barbara Escape Around the World 1 Podróş w chmurach
- Dom Nocy 3 Wybrana P. C. Cast, Kristin Cast
- Cast Kristin, Cast P.C. Dom Nocy 01 Naznaczona
- Cartland_Barbara_ _Milosc_w_hotelu_Ritz
- Hannay Barbara Drużba pozna druhnę
- Cartland_Barbara_ _Spotkamy_sie_w_San_Francisco
- Delinsky Barbara Przeciweństwa się przyciągają
- Cartland Barbara Tajemnica doliny
- Cartland Barbara Księżyc zakochanych
- Delinsky Barbara W blasku milosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agnos.opx.pl