[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że jej poprzednie wcielenie, piękna Glitter Baby, miało opinię szalonej, zepsutej
do szpiku kości dziewczyny.
- 86 -
RS
- Trudno w to uwierzyć, co? - mruknęła. - Dwadzieścia cztery lata i... tak
doskonale zakonserwowana.
Connor miał głupią minę. Do głowy mu nie przyszło, że Maxie może być
dziewicą. Tym bardziej że przecież reagowała na jego zaloty jak doświadczona
kobieta.
Przewrócił się na plecy. Leżał obok niej, czekając, aż wróci mu rozsądek.
- Nie bardzo wiem, jak się zachować - powiedział po chwili.
- Przepraszam. - Maxie się zarumieniła. - Pewnie powinnam była cię
uprzedzić. Nie bardzo znam się na etykiecie obowiązującej w tych sprawach.
Widzisz, kiedy byłam sławna, nigdy nikomu nie wierzyłam. Wiedziałam, że oni
nie chcą Frances Maxine Calhoon, tylko Glitter Baby. Nie mogłabym znieść,
gdyby... Mniejsza z tym. W każdym razie jest, jak jest. Przepraszam.
- Przestań - poprosił, ściskając jej dłoń. - To ja przepraszam. Gdybym
wiedział, gdybym miał choć cień podejrzenia... Powiedzmy, że wtedy lepiej
bym o ciebie zadbał.
- Naprawdę? - Maxie była uszczęśliwiona. - Naprawdę mógłbyś lepiej
robić to, co robiłeś?
- W każdym razie mógłbym spróbować - mruknął Connor. - Kiedy
wreszcie do tego dojdzie, a jestem pewien, że dojdzie, na pewno nie będziemy
się kochać na podłodze po niesłychanie podniecającej partii scrabble. Trochę
mnie poniosło, ale obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
- Nigdy?
Uśmiechnął się na widok jej nieszczęśliwej miny.
- Powiem to inaczej - poprawił się. - Chcę, żebyś niczego nie żałowała,
kiedy za jakieś sto lat przypomnisz sobie swój pierwszy raz.
- Też mi coś... - mruknęła.
I chociaż nie miała żadnego powodu, nagle zaczęła się śmiać. Głośno, z
całego serca.
- 87 -
RS
Z początku Connor patrzył na nią kompletnie ogłupiały, tak samo jak
przed dwoma dniami patrzył na Harveya, kłapouchego królika zamieszkującego
warzywnik. Potem sam się zaczął śmiać. Sytuacja rzeczywiście była idiotyczna.
Zmiali się do utraty tchu. Zmiali się, dopóki brzuchy ich nie rozbolały,
dopóki nie popłakali się ze śmiechu.
- To wcale nie jest śmieszne - powiedziała Maxie, gdy wreszcie mogła
mówić. - Już na emeryturze, a jeszcze dziewica. Nikt by w to nie uwierzył.
- Obchodzi cię, co ludzie sobie pomyślą? - zdziwił się Connor. Usiadł,
podkulił nogi, oparł głowę na kolanach. - Mnie nikt nie obchodzi. Oprócz ciebie.
Na tym, co ty sobie pomyślisz, bardzo mi zależy.
- No wiesz...
- Czy to ci nie przeszkadza? - Podniósł głowę. Patrzył na nią, uśmiechając
się tak jakoś dziwnie. - Nie przeszkadza ci, że bardzo mi zależy?
Powoli pokręciła głową. Wciąż czuła się bardzo nieswojo, jakby
zamieszkała w zupełnie obcym ciele.
- Mnie też zależy - wyszeptała. - Na tobie.
Myślała, że Connor teraz ją pocałuje, ale nie zrobił tego. Zebrawszy
resztki sił wstał, wyciągnął rękę i pomógł Maxie się podnieść. Gdy tylko stanęła
na własnych nogach, puścił ją i na wszelki wypadek schował ręce do kieszeni.
- Wzywa mnie zimny prysznic - powiedział, siląc się na wesołość. -
Zadzwonię do ciebie pózniej, dobrze?
- Nie musisz wychodzić.
- MuszÄ™, kochanie. Przy tobie tracÄ™ resztki silnej woli.
A jednak stał i patrzył w lśniące oczy Maxie, na jej zaróżowione policzki,
na bose stopy poruszajÄ…ce siÄ™ niespokojnie po grubym dywanie.
Była doskonała, jedyna na świecie. Była wszystkim, czego pragnął, choć
aż do tej pory o tym nie wiedział. Uśmiechnął się do niej tak czule, że w oczach
Maxie zalśniły łzy. Potem odwrócił się i wyszedł bez słowa.
- 88 -
RS
ROZDZIAA SIÓDMY
Connor wracał do miasta. Przez całą drogę wspominał każdą chwilę
spędzoną z Maxie, licząc od tamtego pierwszego spotkania w sklepie z
artykułami rolnymi. A ponieważ to mu nie wystarczyło, wyjął telefon
komórkowy i zadzwonił do niej.
Podniosła słuchawkę prawie natychmiast, po pierwszym dzwonku.
- To ja - powiedział. Nasłuchiwał. - Co tak szumi?
- Jestem w wannie - odparła wyraznie rozbawiona. - Niektórzy ludzie
potrzebują zimnego prysznica, a innym wystarczy ciepła kąpiel.
- Nie trzeba mi było tego mówić - mruknął. - Właściwie sam nie wiem, po
co zadzwoniłem. Chyba stęskniłem się za twoim głosem. Czy już ci mówiłem,
że masz bardzo podniecający głos? Zawsze jest trochę zachrypnięty, jakbyś była
przeziębiona. To fajne.
- Dobrze siÄ™ czujesz?
- Jasne. Tylko trochę cierpię z powodu rozstania. W każdym razie uważaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum