[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogła ich ostrzec, gdyby pojawił się jakiś pojazd. Może po prostu nie mogłaby znieść widoku
małego, starannie umeblowanego pokoiku, w którym zastrzelono Erica. Crofts mógł, mało tego,
potrzebował go, by wzbudzić całą swoją złość.
Posadził Harry ego na fotelu Erica i spojrzał na niego wzdłuż lufy pistoletu. Mearns zdawał
sobie sprawę, że jest to sygnał do rozmowy. Nawet w tym momencie nie okazywał zdenerwowania,
był tylko praktyczny.
- Pieniądze, majorze? Wszyscy pracujemy dla pieniędzy, co?
Crofts pokręcił głową. Miał już dziesięć tysięcy dolarów, ciśnięte lekceważąco na tylne
siedzenie rovera - pieniądze Simpsona. Nie zmniejszyło to nawet o odrobinę jego nienawiści.
- Sprawa  Włócznika - rzekł. - Najpierw powiedz mi wszystko o  Włóczniku i Przystani
Kamieniołomów, Harry.
W oczach Mearnsa pojawiło się zaskoczenie, a po chwili szydercze rozbawienie.
- Już pierwszego dnia powiedziałem Harleyowi, żeby się ciebie pozbył. Powinien mnie
posłuchać. Zawsze był z ciebie kawał wścibskiego sukinsyna, Crofts - szczególnie w środku nocy.
-  Włócznik , Mearns.
- Dobra. A więc mamy go porwać. Sam, jak sądzę, doszedłeś do tego wniosku. Co jeszcze mam
powiedzieć?
- Wszystko. Jak, dlaczego, kiedy... i dla kogo. Szczególnie dla kogo. Pracujecie dla Sowietów,
prawda? Mearns sprawiał wrażenie zaskoczonego.
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Odpowiedz tylko na pytanie, Mearns. Wynajęło cię KGB?
- Chryste, chyba się naczytałeś zbyt wielu powieści od chwili, gdy się wycofałeś.
- Wiesz, Harry - westchnął Crofts - sądzę jednak, że będę musiał cię wkrótce zastrzelić.
Spojrzenie Mearnsa stwardniało odrobinę, ale wciąż pobłyskiwało w nim szyderstwo.
- Przecież to ty nie miałeś dość odwagi, żeby zastrzelić Hermanna Germanina, pamiętasz? Crofts
uniósł nieco berettę.
- Nie licz na to zbytnio, Harry. Odpowiedz na pytanie pracujesz dla Sowietów?
- Nie.
- A więc kto?
Mearns uśmiechnął się. Wciąż ten sam stary, nie dający zbić się z tropu Harry.
- My.
Nawet Crofts musiał się uśmiechnąć słysząc tę odpowiedz, choć nie czuł wesołości. Potem
pochylił się do przodu i wycelował lufę w czoło rozmówcy.
- No to cześć, Harry.
- Posłuchaj, do diabła! - warknął szybko Mearns. - Pomyśl, jakie znaczenie ma  Włócznik ,
majorze.
- Jakie, Harry? Pomóż mi troszeczkę.
Mearns zerknął znacząco na pistolet i Crofts ponownie opuścił go wolno. Nie chciał, żeby Harry
stał się zbyt nerwowy. Opowiadanie szło mu zdecydowanie lepiej, kiedy był zadowolony z życia.
- Po pierwsze - mruknął Harry Mearns - musisz sobie uświadomić, jaką ma wartość rynkową. W
porównaniu z nim Exocet, Sidewinder, Sea Wolf sprawiają wrażenie kamyków z dziecięcej procy.
 Włócznik to pewna śmierć dla każdego radzieckiego okrętu podwodnego - do diabła, Crofts,
przecież wiesz, co to znaczy ZRPS, prawda? Zdolność rażenia pojedynczym strzałem. Powiem ci,
przyjacielu - on ma dziewięćdziesiąt osiem procent! Wykonawcy i Royal Navy programowali go od
czterech lat - wprowadzili do jego pamięci każdy dający się wymyślić unik, jaki może przyjść do
głowy dowódcy rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego. Po odpaleniu  Włócznik zawsze jest
w stanie go przechytrzyć - a porusza się szybciej, niż jakikolwiek zanurzony okręt podwodny będzie
mógł kiedykolwiek.
- Dobra, jest to więc broń o wysokim współczynniku sprawności. Wszystko, co do tej pory
powiedziałeś, podkreśla jedynie, jak bardzo Sowietom może zależeć na zdobyciu  Włócznika . Dla
Kremla warte jest to każdego rubla, którego muszą zapłacić grupie najemników za dostarczenie go
im...
- Albo warte każdego funta szterlinga, którego rząd brytyjski byłby skłonny zapłacić - przerwał
mu Harry - tym samym najemnikom za to, żeby nie przekazali go Iwanowi.
Oczy Croftsa zwęziły się. Zaczynał rozumieć, do czego zmierza. Mearns.
- Twierdzisz więc, że Rosjanie nie są w to wmieszani, a to porwanie jest wyłącznie kryminalną
aferą? Tylko zamiast dzieciaka jakiegoś milionera porywacie torpedę?
Harry skłonił się ironicznie w fotelu.
- Sprytne, co? Obmyśliliśmy porwanie  Włócznika jako wyłącznie handlową operację. Zwykły
szantaż. Porwać, ukryć i zażądać od zakłopotanego rządu brytyjskiego okupu za jego zwrot. A może
się pan założyć, majorze, że zapłacą cholernie szybko - zanim ktokolwiek z ich sojuszników
zorientuje się, jak beztrosko obchodzili się ze ściśle tajnymi materiałami.
- Powiedziałeś: porwać i ukryć - przerwał mu ostro Crofts. - Gdzie ukryć, Harry?
- W Republice Irlandzkiej.
- Dokąd wywiezlibyście  Włócznika tej samej nocy samolotem z pasa startowego Tarvit?
- Byłeś cholernie wścibskim sukinsynem - skomentował radośnie jego słowa Mearns. Crofts
popatrzył na niego w tym momencie długo i uważnie. To było logiczne, zupełnie logiczne. Ale
dostrzegał jeszcze pewne luki.
- A co ze Szramowatą Ręką? Jaką rolę ma do spełnienia jego zespół?
- Szramowatą co?
- Ludzie z  Maraudera . Współpracujesz z nimi, Harry, ale nie należą oni do twojej grupy. Ani
ty, ani ja nigdy nie znaliśmy się zbyt dobrze na statkach. Kto więc was w nie wyposażył?
Mearns pokręcił głową.
- Nie wiem, kto jest kasjerem, kto jest na samej górze. Instrukcje dostawaliśmy wyłącznie za
pośrednictwem Erica Harleya - przecież jestem tylko głupim starszym sierżantem, pamiętasz?
Przecież zakłada się, że tacy jak ja nie są zdolni do myślenia, Crofts. Zajmują się tym tylko
oficerowie, tacy jak ty czy Harley.
Gryząca ironia zawarta w słowach Mearnsa przekonała Croftsa, że przynajmniej to było prawdą.
- Co z zespołem  Maraudera ?
- Również najemnicy. Nigdy się z nimi nie zetknąłem w afrykańskich interesach. W większości
Finowie, Szwedzi i Norwegowie, może z wyjątkiem Andersena, tego faceta z pokrytą szramami ręką.
To ich kapitan i rzeczywiście kawał wrednego sukinsyna.
- Ale jesteś z nim w dobrej komitywie, Harry - stwierdził chłodno Crofts. - Zabili dwóch
policjantów Wiedziałeś o tym?
- Dowiedziałem się dopiero po wszystkim - Mearns wzruszył ramionami.
- Dlaczego to zrobili, Harry? Dlaczego z premedytacją mnie w to wrobili? Czy po to, żeby
policja zaczęła ścigać mnie za zwykłe morderstwo po pijanemu i nie zagłębiała się zbytnio w tę
sprawę, bo mogłaby się natknąć na wielką kryminalną operację...
... I w tym momencie Croftsa olśniło. Wszystko zaczęło wiązać się ze sobą. Poczuł, że ręce mu
się trzęsą, w miarę jak zaczynała narastać w nim wściekłość.
Mearns nie zauważył tego.
- Nie musieli mi się tłumaczyć. Jestem tylko wynajętym pomocnikiem...
Jego głos zamierał powoli. Crofts wstał i szedł przez pokój w jego kierunku. Po raz pierwszy w
oczach Harry ego Mearnsa zamigotał strach. Michael wcisnął mocno lufę beretty pod jego prawe
ucho przechylając mu głowę na bok.
W umyśle Croftsa bowiem nagle wykrystalizowało się podejrzenie, które doprawdy bardzo go
rozezliło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum