[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mikki przyklękła u wylotu i czekała na kolejną porcję
śniegu. Odpowiedz Tamy, którą ledwo usłyszała, bardzo ją
poruszyła. Nie zdawała sobie sprawy, że mają tak podobne
doświadczenia. Szkoda tylko, że tak samo smutne. Oboje byli
dziećmi pozostawionymi samym sobie, niezauważanymi przez
nikogo. Dziećmi, które z różnych powodów straciły matkę, a
potem czuły się niekochane. I zadręczały się poczuciem winy.
Im dłużej o tym myślała, tym większy ogarniał ją żal. %7łal
nad TamÄ…. I nad sobÄ…. Nad opuszczonym, zmarnowanym
dzieciństwem. Powoli zaczynała rozumieć, skąd brało się
poczucie bliskości i psychicznej więzi, która ich połączyła.
Okazało się, że mają więcej wspólnego, niż sądziła. Podobną
przeszłość, podobne pasje, podobną gotowość niesienia
pomocy, choćby kosztem własnego zdrowia. Nic dziwnego, że
są bratnimi duszami. Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie
potrafią przejść obok siebie obojętnie. Od początku
znajomości coś ich do siebie ciągnie.
S
R
Wewnątrz śnieżnego kopca Tama uformował coś na
kształt podestu, pod jedną ścianą szerokiego, pod drugą
węższego.
- Tutaj będziemy spać, a tu gotować - wyjaśnił.
- Gotować?
- Nie mówiłem ci, że niezle sobie radzę w kuchni? Patrz i
siÄ™ ucz. - WyciÄ…gnÄ…Å‚ z plecaka miniaturowÄ… kuchenkÄ™ naftowÄ…
i aluminiowy garnek. - Podaj mi wodÄ™ i suszone jedzenie -
poprosił.
Wykonała polecenie, a potem usiadła obok i obserwowała
jego czynności. Dla niej cała ta sytuacja była niezwykle
intymna. Byli sami w maleńkiej przestrzeni, którą ogrzali
własnym ciepłem i ogniem z palnika. Siedzieli w przytulnym
kokonie, odizolowani od świata, który tak naprawdę mógłby
przestać istnieć. -
- Słuchaj, a czy nam się nie stopi dach? - zaniepokoiła się,
zerkając do góry.
- Trochę się stopi, ale mówiłem ci, że nie będzie na nas
kapało. Właśnie dlatego tak ważne jest, żeby dobrze wysklepić
łuk. Nie bój się, nie zasypie nas.
- Jestem taka głodna, że wszystko mi jedno - mruknęła,
wciągając zapach makaronu z mięsem i warzywami.
- No to smacznego.
Po posiłku, który zjedli z jednego garnka, przyszła kolej
na deser w postaci batonika z musli i czekoladą, który popili
gorÄ…cÄ… wodÄ….
- Może jesteś jeszcze głodna?
- Nie. Jestem najedzona, jest mi ciepło.
- Widzisz, jakie porzÄ…dne mamy schronienie? Rze-
czywiście jest ciepło, ale włóż rękawiczki, żebyś we śnie nie
odmroziła sobie rąk. Przygotuję posłanie.
S
R
Najpierw rozłożył na śniegu folię termiczną i dopiero na
niej śpiwory. Mikki włożyła w tym czasie rękawiczki i czapkę.
Zapięła porządnie kurtkę i tak przygotowana weszła do
śpiwora.
- Ułóż się wygodnie w naszym wspaniałym łożu, bo za
chwilę gaszę światło - uprzedził.
- Nie wiem, czy wypada, żebyśmy razem spali. Chyba za
krótko się znamy - zażartowała, próbując się rozluznić, bo
nagle poczuła się okropnie stremowana.
Ledwie to powiedziała, zapadła totalna ciemność. Po
chwili tuż obok niej odezwał się ochrypły glos, który
przyprawił ją o miły dreszcz:
- Jak na mój gust, znamy się wystarczająco długo.
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
- Mikki, daj spokój. Uwierz, że nic ci z mojej strony nie
grozi.
Odczekał chwilę, a potem się położył.
- Posłuchaj, jak będziesz tak siedziała, zmarzniesz i
jeszcze coś sobie odmrozisz. Przecież nie będę się do ciebie
dobierał. Mamy na sobie górę ciuchów. Nie wiem, jak ty, ale
ja na pewno nic z siebie nie zdejmę. Połóż się, Myszko. Jesteś
zmęczona.
Rzeczywiście, była bardzo zmęczona, posłuchała więc
jego rady i wsunęła się do śpiwora. Ostrożnie, tak by
przypadkiem go nie dotknąć. Niestety, było to praktycznie
niemożliwe. Nie pomogło wciąganie brzucha ani odsuwanie
się na sam brzeżek. Poruszyła się, bo krępowała ją ta
wymuszona bliskość.
- Przestań się wiercić! Zimno ci?
- Nie...
- No to co jest?
Instynktownie odwróciła się w jego stronę. Bez sensu, bo
przecież nie mogła dojrzeć nawet czubka własnego nosa.
- Dziwnie siÄ™ czujÄ™.
- Boisz siÄ™?
- TrochÄ™...
Zabawne, jak ciemność wyostrza zmysły. Czuła jego
obecność każdą komórką. Najbardziej działał na nią jego
zapach. Aż ją mrowiło w brzuchu.
S
R
- Strach to zdrowy odruch. Każdy normalny człowiek by
się bał. - Objął ją i przyciągnął do siebie. - Nie bój się.
Przecież jestem obok.
- Wiem, ale i tak jakoś mi dziwnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum