[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o tym wspomniałaś. Rozmawialiśmy o tobie, nie o siostrze. Nie obchodzi
mnie, czy twoja siostra wygrała czy nie.
Sięgnął po swoją puszkę i z przyjemnością patrzył na grę emocji na
twarzy Lanie. Szok, uraza, a potem ostrożne zastanowienie. Czemu dotąd nie
zauważył, że ma tak ekspresyjną twarz? Cóż, tak samo nie zauważył, że
zatrudnił światowej klasy sportsmenkę.
 Więc nie przeszkadzałoby ci, gdybym była do szaleństwa zazdrosna,
potwornie sfrustrowana i więcej niż trochę zgorzkniała, że młodsza siostra 
która zaczęła pływać, bo ja to robiłam  dokonała czegoś, o czym całe życie
marzyłam?
 Nie.
Lanie prychnęła.
 Powiedziałbym, że jesteś uczciwa.
Wzięła szklankę i wypiła do dna.
 Dla pamięci  odezwała się w końcu.  Wcale się tak nie czuję. 
Zrobiła znaczącą pauzę.  Zazwyczaj.
Gray skinął głową. Wierzył jej.
 Masz ochotÄ™ na spacer?
70
R
L
T
 Tak  odparła, wstając, jakby chciała uciec od tej rozmowy.
Kilka minut pózniej szli Le Loi Street, która biegła aż do rzeki. Wzdłuż
ulicy wisiały czerwone papierowe latarnie i parkowały motocykle. Wąska
ulica pełna była przechodniów, tylko od czasu do czasu przemykał
rowerzysta czy naciskający klakson motocyklista. Nie było jeszcze pózno,
wiele sklepów było otwartych. Oświetlone ściany barwnych materiałów
przyciągały turystów jak ćmy.
Lanie zwolniła, a w końcu się zatrzymała.
 Mogę spojrzeć?
Gray skinął głową. Nawet on z jego nastawieniem do zakupów
zainteresował się słynnymi sklepami i zakładami krawieckimi Hoi An. W
ciągu jednej nocy turyści mogli tu uszyć na miarę ubranie, od garnituru do
wieczorowej sukni.
Gdyby Gray podczas krótkich biznesowych wizyt miał więcej czasu,
kazałby sobie uszyć garnitur.
Po raz pierwszy od chwili, gdy zanurkował w Morzu
Południowochińskim, przypomniał sobie powód tej wyprawy. Chwilowo
czuł się jak na wakacjach. Jak turysta, nie jak biznesmen. Odwrócił się i
wyszedł ze sklepu.
Lanie przesuwała dłonią po kuponach jedwabiu
satyny. Materiały leżały ułożone odcieniami, na przykład od
najbledszego różu po krwistą czerwień. A także od gładkich przez takie z
delikatną fakturą aż po bogato haftowane i zdobione. Kupony zajmowały trzy
ściany małego sklepu. Naprzeciw niej widniały materiały garniturowe 
wełny gładkie, w prążki i kurzą stopkę. To zabawne, nigdy nie była
dziewczęca, jednak to tęczowa ściana pasteli przyciągnęła ją z ulicy.
Młoda kobieta o czarnych lśniących włosach szła za Lanie z grubą
71
R
L
T
teczką kartek starannie wyciętych z modowych magazynów. Przewracała
strony, pokazując zachwycające suknie i zapewniając Lanie, że może je dla
niej uszyć. Lanie próbowała wyjaśnić, że chce tylko popatrzeć. Znała plan
Graya na ten weekend, nie było w nim czasu na takie rzeczy  niezależnie od
mistrzostwa krawców w Hoi An. Trochę była zawiedziona. Uśmiechnęła się
pod nosem. Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę jej wyprawę do sklepów przed
wyjazdem, można by ją uznać za zakupoholiczkę! Ale tu mogła zamówić dla
siebie coÅ› niepowtarzalnego. Uszytego specjalnie dla niej. CoÅ›, co...
Co sprawi, że będzie piękna? Dłoń Lanie znieruchomiała na beli
materiału. Zdała sobie sprawę, że wbija weń palce. Ekspedientka bacznie ją
obserwowała, jakby chciała rzucić się na pomoc spadającej na podłogę beli.
 Przepraszam  mruknęła Lanie.
Odwróciła się, szukając wzrokiem Graya. Chwilę wcześniej stał obok
manekinów przed sklepem, ale teraz zniknął. Wyszła na zewnątrz i idąc
między zaparkowanymi motocyklami, dojrzała go w głębi ulicy. Już nie
zaglądała do sklepów, szła szybciej niż grupki turystów.
Gray stał przed kafejką z telefonem w jednej ręce i nietkniętym
kolorowym drinkiem w drugiej. Za jego plecami widniała tablica informująca
gości, że każde zamówienie gwarantuje darmowe Wi Fi.
 Gray?  odezwała się Lanie.
Podniósł wzrok. Znów patrzył tak, jakby była przezroczysta. Tak ją to
zaskoczyło, że zrobiła krok do tyłu.
 Muszę wracać do hotelu  rzekł.
Planowali spacer nad rzekę. Gray opowiadał jej o gigantycznych
rzezbach w kształcie smoków i ryb z czegoś jak papier mache, które pływają
po rzece.
O targu po drugiej stronie mostu oświetlonym przez tysiące
72
R
L
T
papierowych latarni. Mimo to teraz o tym nie wspomniała.
Potrzebowała takiego otrzezwienia. Jeśli jej się zdawało, że na plaży coś
się wydarzyło, poniosła ją wyobraznia. I co za głupi pomysł, że w nowej
sukni nagle stanie się piękna! Grayson Manning nigdy nie spojrzy na nią tak,
jakby była kimś więcej niż jego asystentką i byłą pływaczką.
73
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Gray był spięty. Lanie siedziała na końcu długiego stołu i robiła notatki.
Przed nią stał laptop. W hotelu nie było sali konferencyjnej, więc
wykorzystali w tym celu jeden ze służbowych pokoi. Gray postanowił nie
zasłaniać wysokich okien. Dzięki temu mieli widok na baseny, kołyszące się
lekko palmy i prywatną plażę. Inwestorzy zgromadzeni wokół stołu nie
zapomną, że znalezli się w prawdziwym raju.
Celem spotkania było w końcu, by każdy z nich uznał za niezbędne
nabycie choć części tego raju  na własny użytek lub jako długoterminową
inwestycjÄ™.
Tak działał Gray  inwestował w budowę, a potem sprzedawał
ukończone nieruchomości. Wietnamska korporacja, z którą zbudował ten
hotel  co było wymogiem wietnamskiego prawa  miała zachować prawo
własności i zarządzać główną hotelową częścią kompleksu, dla prywatnych
willi zaś Gray szukał kupców.
Lanie przyglądała się pięciu grupom inwestorów  od pary, która,
sądząc ze strojów, nie liczyła się z upałem, do kobiety w długiej sukni, z
tatuażami i kręconymi rudymi włosami, która zarobiła fortunę na giełdzie. Ich
spojrzenia raz po raz wędrowały w stronę okien  widoków, które Gray
przedstawiał jako kuszącą obietnicę.
Dwie z pięciu grup były gotowe bez dalszych pytań podpisać
dokumenty. Pozostali  zwłaszcza ci w garniturach i ruda Raquel 
wymagali więcej zabiegów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum