[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przede wszystkim od mojego mistrza, Cyrila z Południowego Portu.
Sirrit podniósł brwi; wydawało się, że ta wiadomość zrobiła na nim
wrażenie.
 Ach! Jesteś jednym z uczniów Cyrila. A zatem musisz być bardzo dobry lub
bardzo zły.
Aubrey znów zaśmiał się.
 Mogę zrozumieć bardzo dobrego, ale bardzo złego?
 Jeśli odprawił cię, ponieważ nie chciałeś się uczyć.
 Nie. Prawdę mówiąc, bardzo wiele nauczyłem się od Cyrila. Jednak uznał, że
skorzystam ucząc się także u innych nauczycieli i posłał mnie do Glyrendena.
 To trochę dziwne  rzekł sucho Sirrit.
 Dlaczego?
 Cyril i Glyrenden nigdy nie byli...  Sirrit wzruszył ramionami 
sojusznikami.
 Nie trzeba kogoś lubić, żeby szanować jego umiejętności
 powiedział spokojnie Aubrey. Niedawno sam się o tym przekonał.
Sirrit uśmiechnął się.
 Mimo to. Cyril zazwyczaj jest bardziej rygorystyczny.
 Ty też nie lubisz Glyrendena  mruknął Aubrey.  Jednak musisz
przyznać, że ma wielką moc.
 Co wcale nie skłania mnie do zmiany zdania.
Aubrey roześmiał się i rozłożył ręce. Etyka zawodowa nie pozwalała mu zbyt
głęboko wnikać w sens tej uwagi.
 Teraz Glyrenden jest moim mistrzem i uczę się od niego
 rzekł.  Nie mogę zle o nim mówić.
 A ja wcale bym tego nie chciał  rzekł uprzejmie Sirrit.
 Powiedz mi więc, czy dobrze się tu bawisz?
 Bardzo. Szczególnie chciałbym pogratulować ci doskonałej pogody.
Sirrit znów uśmiechnął się.
 Czy to takie oczywiste?
 Nie, to wspaniałe. Wiem, że na dziś wieczór zaplanowano jakąś ceremonię,
lecz ja jestem z dalekiego królestwa. Nie znam waszych tradycji.
Sirrit wygodnie usiadł w fotelu.
 No cóż, tutaj tę ceremonię też rzadko się odprawia, ale Faren bardzo
interesuje się niektórymi dawnymi zwyczajami, a to jeden z nich. W dawnych
czasach ludzie wierzyli, że wszystko posiada duszę. Czcili ziemię za jej skarby,
słońce za jego ciepło, kukurydzę, pszenicę i wszelkie rośliny. Wierzyli, że
wszystkie stworzenia mają dusze, dlatego gdy zabili jelenia, przepiórkę czy
królika, modlili się do ducha zwierzęcia, które zginęło, by utrzymać ich przy
życiu. Ich byt był nieustanną walką o zachowanie równowagi z innymi
stworzeniami  istotami  z którymi dzielili świat. Wszystko było dla nich
zdumiewająco żywe  drzewa, kamienie, rzeki, gwiazdy i księżyc. Każde
miało swoją tożsamość, osobowość, jeśli wolisz tak to nazwać, a ludzie trakto-
wali je z szacunkiem i kurtuazją, tak jak innych ludzi. A nawet większa,
zważywszy, że regularnie wadzili się ze sobą  stwierdził wesoło Sirrit.
Aubrey był zafascynowany.
 A więc ta dzisiejsza ceremonia...
 Och, jest bardzo przeinaczona. Tysiąc lat temu odprawiano ją, aby zapewnić
obfite zbiory  byłyby modły, pieśni pochwalne, składanie w darze płodów
rolnych. Chociaż zawsze dziwiło mnie  dodał filozoficznie Sirrit  że
jakakolwiek kultura akceptowała palenie czegoś w ofierze. Nie uważasz? Chcę
powiedzieć, że jeśli chcesz uhonorować ducha pszenicy jako żywą istotę,
posiadającą rozum i duszę, dlaczego masz ją palić? Czy to nie jest inny sposób
zabicia jej? Dlaczego zabijanie miałoby być wyrazem szacunku dla bogów
zboża, zakładając, że są takowi?
Aubrey roześmiał się.
 Jednak to pytanie teoretyczne, prawda? Chcę powiedzieć, że nie ma bogów
zbóż. Pszenica nie ma duszy. Prawda?
Sirrit rozłożył ręce. Były żylaste i silne; ręce czarodzieja, nawykłe do magii.
 Zboża... nie wiem. Pewnie nie. Jednak zwierzęta? Na pewno. Skały?
Podejrzewam, że nie. Sama ziemia? Czasem myślę, że tak, czasem, że nie.
Drzewa? Jestem tego pewny. Księżyc? Nie...
 Drzewa?  przerwał mu Aubrey.  Zwierzęta, być może  tu mógłbym
przyznać ci rację  ale drzewa? Miałyby duszę? Jak ludzie  jak myślące,
oddychające stworzenia? To nie wydaje mi się możliwe.
Sirrit spojrzał na niego przeciągle i badawczo. Aubrey miał wrażenie, że
czarodziej zastanawiał się, czy powiedzieć mu coś, ale zrezygnował.
 Czy szedłeś kiedyś sam przez las? Czy nie czułeś, że otacza cię coś znacznie
starszego i o wiele mądrzejszego od ciebie? Czy wędrowałeś kiedyś przez stary
cedrowy las  wśród drzew tak grubych, że nie mógłbyś ich objąć, nawet
gdybyś wziął się za ręce z czterema innymi mężczyznami ? Czy wiesz, jak stare
są niektóre drzewa? Wiesz, ile pokoleń ludzi widziały, przetrwały i zapomniały?
Czy rozumiesz, w jaki sposób rosną, korzeniami wyciągając substancje z samej
ziemi, a ramiona wyciągając do słońca? Z czego jest zbudowane drzewo  z
wody, powietrza, ziemi i słonecznego ciepła? To podstawowe składniki świata,
przyjacielu. Jeżeli drzewo nie jest żywe, to ludzie też nie, ponieważ my
składamy się zaledwie z wody i powietrza.
Aubrey milczał chwilę, a potem zaśmiał się cicho.
 Prawie mnie przekonałeś  rzekł.
 Uwierz w to  rzekł Sirrit, patrząc na niego niezgłębionymi, mądrymi
oczami starego czarodzieja.  Obiecuję ci, że pewnego dnia przekonasz się, że
mówię prawdę.
Tego wieczoru kolacja była pózna i mniej ceremonialna. Wszyscy goście
Farena Rochestera przebrali się w eleganckie wersje wieśniaczych strojów 
mężczyzni w skórzane spodnie i kamizelki, kobiety w spódnice i bluzki. Proste i
pożywne jedzenie pasowało do charakteru imprezy; wszyscy pili piwo zamiast
wina i śmiali się z tego.
Kiedy skończyli jeść, Faren Rochester zaprowadził ich do przedsionka,
gdzie czekała służba. Jeden po drugim goście odbierali z rąk służących
woskowe świece, zapalali je od małego mosiężnego kaganka stojącego przy
drzwiach i wychodzili w aksamitny mrok. Gdy już wszyscy stali na
brukowanym dziedzińcu, osłaniając dłońmi płomienie świec przed zabłąkanymi
podmuchami wiatru, jakaś kobieta zaczęła śpiewać melodyjną piosenkę. Jeden
po drugim, przyłączyli się do niej inni. Aubrey nigdy nie słyszał tej piosenki, ale
większość gości najwidoczniej dobrze ją znała. Tutaj, na otwartej przestrzeni, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum