[ Pobierz całość w formacie PDF ]

James próbował rozluznić atmosferę, opowiadając o planach budowy browaru: zamierzał
zająć się tym w przyszłym roku. Mimo wszystko jednak przy stole cały czas panowało
nieprzyjemne napiÄ™cie. Po skoÅ„¬czonym posiÅ‚ku poszliÅ›my siÄ™ poÅ‚ożyć.
Dziwnie siÄ™ czuÅ‚em, przebywajÄ…c w mym dawnym po¬koju. UsiadÅ‚em w wiklinowym fotelu,
wyglądając przez okno na podwórze, na łąki za północnym pastwiskiem i widoczne w dali
Wzgórze Wisielców. Księżyc świecił jasno, powlekając wszystko srebrem. Próbowałem
uda¬wać, że cofnÄ…Å‚em siÄ™ w czasie do dni, kiedy nie byÅ‚em jeszcze uczniem stracharza.
PrzywoÅ‚aÅ‚em wszystkie wspomnienia, wysiliÅ‚em wyobrazniÄ™. Na moment zdo¬Å‚aÅ‚em wmówić
sobie, że tato nadal żyje, a mama nigdy nie wyjechała do Grecji; że wciąż pomaga na farmie i
pracuje jako miejscowa uzdrowicielka i położna.
Nie mogÅ‚em jednak wyprzeć prawdy. Co siÄ™ sta¬Å‚o, to siÄ™ nie odstanie, nic już nie bÄ™dzie
takie samo. Z silnym poczuciem straty i smutku w koÅ„cu poÅ‚oży¬Å‚em siÄ™. %7Å‚al Å›ciskaÅ‚ mi
gardło. Minęło dużo czasu, nim zdołałem zasnąć.
Bill Arkwright zjawił się następnego dnia póznym rankiem. Jego wielka czarna suka, Szpon,
popędziła ku mnie przez podwórze, tuż za nią dreptały na wpół wyrośnięte szczeniaki, Krew
oraz Kość.
PogÅ‚askaÅ‚em Szpon, zaÅ› podniecone szczeniÄ™ta uga¬niaÅ‚y siÄ™ wokół. Arkwright trzymaÅ‚ w
dÅ‚oni swÄ… wielkÄ… laskÄ™, zakoÅ„czonÄ… ostrÄ… klingÄ…. MaszerowaÅ‚ rozkoÅ‚y¬sanym krokiem, jego
ogolona czaszka lÅ›niÅ‚a w promie- jÅ„ach sÅ‚oÅ„ca. RobiÅ‚ o wiele bardziej przyjazne wraże¬nie,
niż kiedy spotkałem go po raz pierwszy. Twarz J3illa rozjaśniał ciepły uśmiech.
_ No, no, mości Wardzie, dobrze jest znów cię widzieć
- rzekł, lecz wyraz mojej twarzy sprawił, że uśmiech zniknął mu z warg. - Po twojej
minie widzę, że stało się coś złego - dodał, kręcąc głową. - Mam rację?
- Tak, panie Arkwright. Moja mama sprzymierzyła się z częścią czarownic z Pendle.
MusiaÅ‚a to zrobić, bo potrzebuje ich pomocy do walki z mrokiem w swo¬jej ojczyznie. Chce,
żebyśmy razem z panem i panem Gregorym wrócili z nią do Grecji i walczyli z Ordyną.
Kiedy mój mistrz dowiedział się o przymierzu, wpadł w szał i wrócił do Chipenden.
PowiedziaÅ‚, że jeÅ›li nie pójdÄ™ za nim, przerywa mój termin. CzujÄ™ siÄ™ rozdar¬ty, panie
Arkwright.
- Nie dziwiÄ™ siÄ™, moÅ›ci Wardzie. Ale rozumiem re¬akcjÄ™ pana Gregory'ego. To, o co
prosi twoja mama, sprzeciwia siÄ™ wszystkiemu, w co mistrz wierzy.
- MusiaÅ‚em wybierać miÄ™dzy tym, czego chce ma¬ma, a tym, czego chce pan Gregory -
poinformowałem.
- Nie byÅ‚o Å‚atwo, ale przede wszystkim muszÄ™ pozo¬stać wierny mamie. DaÅ‚a mi życie,
jestem jej siódmym synem. To ona decyduje, co dla mnie najlepsze.
- Dokonałeś bardzo trudnego wyboru, lecz myślę, że słusznie postępujesz, mości Wardzie. Co
do mnie, wygląda na to, że także muszę podjąć decyzję. Wy. słucham bez uprzedzeń, co ma
do powiedzenia twoja mama. Przyznaję, uszykowała dla mnie wyzwanie. Wyprawa do
odległej krainy byłaby czymś ekscytują, cym. Na razie zatem nie powiem nie i nie powiem
tak. Zaczekam, aż dowiem siÄ™ wiÄ™cej. Przymierze ze sÅ‚u¬gami mroku, powiadasz? Cóż,
czasami musimy pójść na kompromis po to, by przeżyć. Gdyby nie wiedzma zabójczym
Grimalkin, żadnego z nas dziś by tu nie było.
I rzeczywiście. Grimalkin walczyła u mego boku na mokradłach, razem pokonaliśmy
Morwenę i bandę wodnych wiedzm. Bez niej z pewnością bym zginął. Choć zatem była
sÅ‚użkÄ… mroku, przymierze z Grimal¬kin sowicie siÄ™ nam opÅ‚aciÅ‚o. WidziaÅ‚em jak na dÅ‚oni, że
Bill Arkwright nie podziela skrupułów mojego mi¬strza.
***
ZnalezliÅ›my mamÄ™, rozmawiaÅ‚a za stodoÅ‚Ä… z Jame¬sem. Na nasz widok przeprosiÅ‚a brata i
podeszÅ‚a po¬witać goÅ›cia.
_ przybył Bill Arkwright, mamo - przedstawiłem. - przychodzi wysłuchać, co masz mu do
powiedzenia.
_ Miło mi panią poznać, pani Ward. - Arkwright skłonił się lekko. - Zaintrygowały mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum