[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sędzia Wicks potrząsnął głową.
 Myślałem, że ty mi to wyjaśnisz  odpowiedział.  Depar
tament sprawiedliwości otrzymał anonimowe oskarżenie, zaopatrzone
precyzyjnie we wszystkie potrzebne dane. Starano się dowiedzieć, kto je
przysłał, twoi potężni przyjaciele w Waszyngtonie, robili ogromne
starania, żeby dociec, kto się na ciebie uwziął i z jakiego powodu.
Myśleli, że może uda się temu jakoś zaradzić. Ale ponieważ nie udało im
się niczego wyświetlić, departament musiał działać.
W trakcie słów przyjaciela twarz pułkownika pokryła się śmiertelną bladością.
·ð ð Ależ, mój drogi  rzekÅ‚ sÄ™dzia  wszak ty jesteÅ› czÅ‚owiekiem walki. Masz sposoby,
masz olbrzymie wpływy. W najgorszym razie mogą cię...
·ð ð Skazać na karÄ™ pieniężnÄ…?  pochwyciÅ‚ skwapliwie puÅ‚kownik.  O, niechby, nawet
jak najwyższą!
Sędzia Wicks przeszedł się po gabinecie.
·ð ð Obawiam siÄ™...  zaczÄ…Å‚ i nie skoÅ„czyÅ‚. PuÅ‚kownik patrzyÅ‚ na niego
przerażonym wzrokiem.
·ð ð %7Å‚e mnie zamknÄ… w celi?  zapytaÅ‚.
·ð ð Tylko tymczasowo  mruknÄ…Å‚ sÄ™dzia.
·ð ð W celi?
·ð ð Twoja dobra reputacja przeważy wszelkie zÅ‚oÅ›liwe komentarze.
·ð ð W celi  powtórzyÅ‚ dziwnie wysokim gÅ‚osem puÅ‚kownik.
 Na Boga, Wilhelmie, niejeden potentat był karany więzieniem
i korona mu z głowy nie spadła  rzekł sędzia takim głosem, jakby jemu
samemu groziła kara, a pułkownik odbywał nad nim sąd.
W oczach Grangera świeciła taka groza, jak w oczach schwytanego w potrzask
zwierzęcia.
 W celi  szepnÄ…Å‚.
Patrzył w przestrzeń wzrokiem człowieka, który zobaczył widmo. Nagle obudził się w
nim instynkt walki.
24
Za telefonował do sekretarza: Proś pana Mertona!
Przedstawiciel departamentu sprawiedliwości wszedł do gabinetu. Jestem gotów iść z panami
 rzekł pułkownik  tylko jeszcze wyjmę pewne papiery z niszy.
Spokojne brzmienie jego głosu zrobiło na sędzim niepokojące wrażenie. A już dziwne
światło w oczach było po prostu przerażające.
Pułkownik stanął przed niszą i przez chwilę nie wchodził. Zupełnie jak gdyby nisza była
grobem, w którym miano by go pochować żywego. Jego czoło pokryło się kroplami potu.
Sędzia Wicks doświadczył nagle uczucia, że wszystkie te objawy, tak niezgodne z
charakterem pułkownika Grangera, nie mogły mieć nic wspólnego ze strachem człowieka
zagrożonego więzieniem, czy niesławą.
I Merton nie spuszczał oczu z twarzy pułkownika, na której malowała się potworna
walka. W końcu Granger wszedł do niszy, ale w taki sposób, jakby zmuszał się do każdego
kroku.
Pochylił się nad niedużą szufladą.
Merton i Wicks nie spuszczali go z oczu.
Pułkownik wyjął szybko z szuflady rewolwer i przycinał lufę do serca.
 Billu!  wrzasnął sędzia.
Ale już było za pózno.
Stalowe sklepienie powtórzyło echem huk wystrzału i nim obaj prawnicy dobiegli do niszy,
pułkownik leżał już martwy na podłodze. Sędzia Wicks spojrzał na Mertona.
·ð ð Nie rozumiem  wyjÄ…kaÅ‚  żeby, żeby taki czÅ‚owiek, jak on... Merton uklÄ…kÅ‚ i
pochylił się nad ciałem.
·ð ð ZatelefonujÄ™ po lekarza  zaczÄ…Å‚  nie, nie warto.
W ciągu minuty wieść o samobójstwie rozeszła się po całym budynku. Merton
zatelefonował po koronera i policję. Ich bytność trwała krótko, gdyż naoczni świadkowie
wypadku, sędzia okręgowy Wicks i pracownik departamentu sprawiedliwości, Merton,
zeznali, że zmarły popełnił samobójstwo.
Tymczasem zrozpaczony sekretarz Grangera, Andrews zastanawiał się w jaki sposób
zawiadomić córkę lubianego szefa, że została sierotą. Chciał jej oszczędzić wstrząsu i nie
wyobrażał sobie, żeby to było możliwe. Zmierć jest zawsze śmiercią, choćby sieją ubrało w
najdelikatniejsze słowa. Nie wiedząc, jak sobie poradzić, pośpieszył do biura Towarzystwa
Technicznego Rhodesa, mieszczÄ…cego siÄ™ w tym samym gmachu.
 Muszę się natychmiast zobaczyć z panem Rhodesem  rzekł i,
odpychając sekretarza, wpadł do gabinetu jego szefa.
Zza biurka podniósł się młody człowiek, na oko ni to myśliciel, ni to
25
człowiek czynu. W twarzy jego uderzało szerokie czoło, przenikliwe, szare oczy i wyraz
cierpliwości i siły w połączeniu z wrażliwością i szybkim refleksem.
 Panie Rhodes  zaczął Andrews i zakomunikował jednym
tchem hiobową wieść.
W oczach Alana Rhodesa odbiło się przerażenie. Przerywając sekretarzowi w połowie
zdania, zapytał szybko:
·ð ð Policja zawiadomiona?
·ð ð Wszystko już zaÅ‚atwione  odparÅ‚ Andrews. Tylko jeszcze panna Gail nie wie.
·ð ð Ja jÄ… zawiadomiÄ™. DziÄ™kujÄ™ panu. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl
  • Archiwum